wtorek, 19 sierpnia 2014

Las Duchów i nie tylko


Dzisiejszy dzień był tak intensywny, że nie wiem, czy uda mi się o wszystkim opowiedzieć. Pogoda miała być podobna do wczorajszej, więc nie mieliśmy w planach robienia zdjęć. Wyspa jednak ma swoje niespodzianki i kiedy zgrałam wieczorem zdjęcia z karty pamięci, okazało się, że padł rekord. :) Ponad 400 zdjęć!! Wiem, że czytając to, zastanawiacie się z pewnością, iloma z nich podzielę się na blogu. Obiecuję, że będzie ich sporo. 

Dzień rozpoczęliśmy od przepięknego spaceru po naszej plaży...  




Mieszkając w Moim Wymarzonym Domku mamy dostęp do miejsc, o których turyści mogą zazwyczaj tylko pomarzyć. Ja jednak nie czuję się jak turystka – w końcu jestem na Wyspie już czwarty raz i mam tu Wymarzony Domek. Chyba więc należy mi się coś od życia! :) Andy uważa, że zdecydowanie mi się coś należy, a to coś w jego odczuciu to więcej niż jeden tydzień. Proponuje nam, abyśmy zostali dłużej :). Mamy też już zaklepany przyszły rok :). Dzisiejszy lunch (czyli pesto) był strzałem w dziesiątkę, bo podobno na Wyspie trudno o dobre włoskie dania. Po dwóch dokładkach Andy stwierdził, że już nie muszę nic więcej robić – przyszły rok mam jak w banku :) :) :) On zasieje bazylię :). Co się będę czarować... Wpadłam z tą miłością do Wymarzonego Domku i Wyspy Księcia Edwarda jak śliwka w kompot. Ale nie tylko ja... Wszyscy jesteśmy zakochani w Wyspie... Czwarta wizyta na Wyspie z pewnością nie będzie ostatnią...

Po lunchu oglądaliśmy z Andy'm mapy Springbrook, aby dokładnie ustalić, gdzie znajdował się Wymarzony Domek Ani. Rozmawialiśmy też o latarni morskiej Kapitana Jima. Samo wspomnienie rozmowy 3 dorosłych osób na temat postaci i miejsc z książek Montgomery wywołuje u mnie ogromny uśmiech... Sama magia... 

A skoro już mowa o latarniach morskich, to udało nam się bliżej zaznajomić z latarnią morską, którą widzimy z sypialni. Oto ona...






Na przyległej plaży spędziliśmy ponad godzinę w prawdziwie wakacyjnych klimatach...





Kolejnym punktem dzisiejszego harmonogramu była wizyta na Zielonym Wzgórzu. Po drodze jednak zatrzymaliśmy się na moment przy domu, w którym urodziła się Lucy Maud Montgomery w New London (Cliffton).










Wizyta na Zielonym Wzgórzu była trochę inna od tych poprzednich, bo skupiliśmy się na Lesie Duchów. Wybraliśmy się na wieczorny spacer po lesie, aby się przekonać, czy faktycznie są tam jakieś duchy. Jeśli są, to dziś postanowiły się nie ujawniać i spacer odbył się bez większych zakłóceń. Zapraszam na wspólne zwiedzanie Lasu Duchów.  :)










































Skoro przeżyliśmy spacer bez uszczerbku na zdrowiu, wypadało jeszcze pozachwycać się Zielonym Wzgórzem i zrobić kilka zdjęć w sposób, jaki w ciągu poprzednich wizyt nie przyszedł mi do głowy. Nie wiem, czy mi się udało tego dokonać – sami ocenicie :).
















Tu jestem na fotce :)




Na Zielonym Wzgórzu zrobiliśmy też sesję zdjęciową mojej Ani z Xenis i Anielskiej Ani z Filipowego Aniołowa. Obydwie były zachwycone Zielonym Wzgórzem, co widać na zdjęciach.





Jutro ogłoszenie wyników konkursu! Emocje sięgają zenitu!!

12 komentarzy:

  1. Obie Anie odwiedziły swój dom, więc nic dziwnego, że mają takie wzruszone miny :) Przypomina mi się jak Ania wracała na przerwy wakacyjne i świąteczne z Kingsport i to jej zachwycone "och, Marylo...".
    Bernadko, Las Duchów bez duchów? Nie dotykało cię żadne niemowlę zimnymi rączkami? Nie widziałaś wisielców żadnych? Gdyby nie tabliczki, pomyślałabym, że lasy pomyliłaś :D Żartuję oczywiście!
    Plaża i latarnia nieopisanie malownicze. Znowu mam gęsią skórkę i z podekscytowania, że mogę to widzieć łezka się kręci. Nie jestem fanką Ani. Jestem psychofanką!
    Zaczynam tu zaglądać nałogowo. Pięć razy na dzień sprawdzam, czy czegoś nie dodałaś, a to Zielone Wzgórze, to sobie chyba na tapetę ustawię, bo oderwać wzroku nie potrafię!
    Bajecznie i wspaniale. Cudny początek dnia. Dziękuję po raz setny i nie ostatni :*

    P.S. Emocje naprawdę sięgają zenitu!! Któż by nie chciał nagrody, jaką sobie obmyśliła taka niezwykła osoba jak Ty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez chyba jestem psychofanka, wiec witaj w klubie :))))
      Ten nalog jest nieszkodliwy Nikki, wiec zapraszam do czestych wizyt :)))) Pozdrawiam goraco!
      PS. W Lesie Duchow nie spotkalismy zadnych duchow niestety :( A szkoda....

      Usuń
  2. Las Duchów!!! To zdecydowanie miejsce dla mnie. Duchy są dobre i czynią dużo dobrego. Trochę szkoda, że nie spotkaliście żadnego, moglibyście sami się o tym przekonać. Ale jeszcze wszystko przed Wami i innymi, którzy zechcą pójść w Wasze ślady. Dobra robota Bernadko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój blog to nieoceniona kopalnia wiedzy. Przewodnik dla wszystkich miłośników wyspy i L.M.Montomery. Naprawdę szczegółowo wywiązujesz się z obiecanego zadania. Dziękujemy!! Nikki nie tylko ty wpadłaś w ten nałóg :) Te 5 godzin różnicy czasowej jest naprawdę okropne w tym przypadku :P
    P.S. Mogłabym zamieszkać w tej latarni morskiej (kocham latarnie morskie!!!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za cieple slowa. Chce pokazac Czytelnikom, jak wiele jest tutaj poza miejscami zwiazanymi z Ania. Mam nadzieje, ze mi sie udaje :)
      Jest jedna latarnia na sprzedaz :))))

      Usuń
  4. I ja też nałogowo tu zaglądam, także, dziewczyny, łączmy się! ;)

    Wyspa jest naprawdę boska! Cieszę się bardzo, Bernadko, że Twoje wprawne oko potrafi wyłowić tyle pięknych ujęć. Znać wrażliwą duszę! :)

    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, ze widze te Wyspe sercem i stad wychodza takie ujecia :)
      Nalog wchodzenia na ten blog nie jest szkodliwy dla zdrowia, wrecz przeciwnie... Byc moze zainspiruje na tyle, aby zaplanowac swoja wlasna podroz do tej przepieknej Krainy... :)

      Usuń
  5. Bernadko, a sprawdzałaś, czy w latarni czasem nie mieszka kapitan Jim? :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. O, nie dziwię się Ani wcale, że lękała się iść przez Las duchów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Just looked through your blogs with Tanner. As an enrichment part of his Anne study:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Funny, I look through all your blogs to destress & gather inspiration ;) the top photo is amazing...

    OdpowiedzUsuń