wtorek, 12 sierpnia 2014

90 godzin!!

Za 90 godzin będziemy na Wyspie Księcia Edwarda, w Moim Wymarzonym Domku!! 102 tygodnie czekałam na tę piękną chwilę, a teraz dzielą mnie od niej jedynie godziny :) :) :). Emocje sięgają zenitu. Przedwczoraj długo nie mogłam zasnąć. Jak zakochana nastolatka myślałam o Moim Wymarzonym Domku i o tym, jakie mam szczęście, że właśnie mnie przytrafiła się ta niesamowita historia... 

Dzięki temu, że piszecie do mnie, zostawiacie komentarze i nadal przysyłacie zgłoszenia konkursowe wiem, że przeżywacie tę podróż wraz ze mną. Kolejny już raz czuję się jak Wysłanniczka Specjalna do Krainy Ani z Zielonego Wzgórza, której zadaniem jest odwiedzić wszystkie miejsca związane z Anią i Maud, sfotografować je w nowy w sposób i zdać Wam jak najdokładniejszą relację. Być może czytając te słowa myślicie, że się skarżę, ale nic bardziej mylnego :). Z największą przyjemnością przyjmuję swoją misję na Zielone Wzgórze i dzięki temu, że zdaję sobie sprawę z nadziei we mnie pokładanych, przygotowuję się do niej o wiele staranniej niż gdybym wybierała się na zwykłe wakacje. Dziękuję więc z całego serca, że wybieracie się ze mną. Pozdrawiam Was gorąco i obiecuję, iż warto będzie śledzić naszą czwartą wizytę. Zabiorę Was w miejsca, których dotychczas nie opisywałam na tym blogu, a także w miejsca, w których sama nie byłam. Opuszczając Wyspę zawsze muszę bowiem mieć świadomość, że jest jeszcze coś, czego nie zobaczyłam, a co usprawiedliwia kolejną wizytę. :)

Nie jesteśmy jeszcze spakowani, ale mamy duże doświadczenie w szybkim pakowaniu ubrań, osobistych drobiazgów i żywności. Dosyć sporo jedzenia bierzemy ze sobą, gdyż Mój Wymarzony Domek usytuowany jest w większej odległości od restauracji i sklepów. Przygotowałam już leczo i pesto, a dziś Nadia z tatą upiekła babkę z dyni. W polskim sklepie zamówiliśmy pieczywo, które też ze sobą zabierzemy. Przygotowania więc trwają i jestem pewna, że wszystko uda się w piątek wieczorem zapiąć na ostatni guzik. Najchętniej właśnie wtedy bym wyjechała, ale rozsądek podpowiada, że trzeba trochę pospać. Postanowiliśmy więc wyjechać o 2:00 w nocy. No chyba, że z emocji nie uda nam się zasnąć...

Przed nami 12 godzin jazdy, czyli z krótkimi przystankami na stacjach benzynowych będziemy w drodze ponad 13 godzin. Tak wygląda trasa (Connecticut - Massachusetts - New Hampshire - Maine - granica - New Brunswick - Prince Edward Island):

 


Na granicy kanadyjskiej zazwyczaj nie ma dużych kolejek, więc mamy nadzieję, że i tym razem sprawnie wjedziemy do Nowego Brunszwiku, z którego dostaniemy się Mostem Konfederacji na Wyspę Księcia Edwarda. Most ten ma 12,9 km i jest najdłuższym mostem na świecie spośród mostów zbudowanych ponad wodami, które zamarzają zimą. Przejazd mostem jest płatny ($45), a opłata jest pobierana przy wyjeździe z Wyspy Księcia Edwarda. 












Po drugiej stronie mostu znajduje się miejscowość Borden-Carleton, w której zawsze się zatrzymujemy. W jednym z budynków tuż przy zjeździe z mostu mieści się jeden z najlepszych sklepów z pamiątkami – Cavendish Figurines. Stojący przed nim posąg Ani nie pozostawia żadnych wątpliwości – dotarliśmy do celu! 




Do Cavendish, czyli do książkowego Avonlea, pozostaje jeszcze godzina jazdy. Zawsze pierwsze kroki kierujemy na Zielone Wzgórze. Powinniśmy na nie dotrzeć około 16-tej w sobotę (21-szej w Polsce). Wyspa Księcia Edwarda leży w Atlantyckiej Strefie Czasowej.

O 16-tej w sobotę nie będziemy czuli zmęczenia. Najważniejsze, że naszym oczom ukaże się ten widok...


14 komentarzy:

  1. To "My" dziękujemy! Za radość jakiej dostarczasz wielbicielom PEI, którzy marzą o podróży na nią!! A taka podróż wirtualna, też ma swoje uroki i pozwala rozwijać marzenia, które być może kiedyś się spełnią. Pamiętam jak czytając blogi polek mieszkających w różnych zakątkach świata, zawsze żałowałam, że nikt nie pisze o Wyspie Księcia Edwarda. "Przydałby się ktoś taki"- często tak myślałam i proszę... znalazłam Ciebie :) Wspaniale jest odnaleźć osoby, które czują tak jak ty, które mają takie same marzenia i fascynacje. Pozdrowienia i uściski dla Ciebie, Bernadeto i dla wszystkich czytelników bloga Kierunek Avonlea 
    P.S. Pamiętaj, że choć nie potrzebujemy miejsca w samochodzie, to jedziemy tam razem z Tobą :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez sie ciesze, ze znalazlas kogos, kto pisze o Wyspie :) A moze to te Twoje zyczenia sie zmaterializowaly? Pamietam, ze przed ostatnim wyjazdem nagle wpadl mi ten pomysl do glowy. Byc moze to bylo Twoje dzialanie :)
      Oczywiscie, ze jedziecie razem ze mna! Ty Kasiu na honorowym miejscu :) :) Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Możliwe :) Zadziałało przeznaczenie.... a na tym honorowym miejscu bardzo mi wygodnie :P

      Usuń
    3. Uprzedzam, ze samochod bedzie dosyc zaladowany :) Nawet honorowe miejsce moze okazac sie niezbyt wygodne, ale czy to ma znaczenie, kiedy jedzie sie na WYSPE KSIECIA EDWARDA? :)

      Usuń
    4. Oczywiście, że nie ma !! :D Bezpiecznej drogi i do usłyszenia :)

      Usuń
  2. Piękne i szczere zaproszenie bycia z Wami podczas Waszej wizyty na Wyspie. Nie sposób nie przyjąć takiego zaproszenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty juz Elu trzeci raz wyruszasz... Dziekuje, ze nam wiernie towarzyszysz.

      Usuń
  3. oj tak czekamy... na relację i zdjęcia... Wam życzę bezpiecznej podróży ,a na P.E.I. oderwania się od codzienności i wkroczenia w świat marzeń...Bernadko odwiedź za mnie Aleję Zakochanych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Kamilko! Odwiedze Aleje Zakochanych i wypowiem tam pewne zyczenie :)

      Usuń
  4. Trzymam kciuki za powodzenie Twojej misji Bernadko! Będę razem z Wami również i w tej podróży, z równą co dotychczas przyjemnością czytania Twoich wyjątkowo ciekawych relacji. Szerokiej drogi Kochani!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Kochana za towarzyszenie nam w podrozy :) Twoja obecnosc zawsze dodatkowo umila nam pobyt na Wyspie. :)

      Usuń
  5. Gratuluję Berbadetko cierpliwości :D
    Tak długo czekałaś, tak bardzo nie mogłaś się doczekać i w końcu nastał TEN czas!
    Kochana, uzależniłam się od świata w jaki mnie zaprowadzasz i dziękuję Ci za to strasznie mocno. Będę śledziła każdy metr Twojej podroży do świata marzeń. Jestem tak strasznie podekscytowana, jakbym sama miała zgłębiać klimat Wymarzonego Domku :) Lada chwila biorę się za tę część cyklu, więc tak jak pisałaś będziemy w nim razem! Cieszę się ogromnie, że dzięki Tobie będę mogła zerknąć do takiego niezwykłego miejsca.
    Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie Nikki, ze tak to przezywasz! To moze znaczyc tylko jedno! Z cala pewnoscia nam towarzyszysz!! :) :) Dzis wstawilam zdjecia, aby kazdy mogl zobaczyc, gdzie Ania miala swoj Wymarzony Domek. A ja teraz mam szczescie w tym samym miejscu spedzic wspanialy tydzien.
      Nie ma za co! :*

      Usuń