wtorek, 26 sierpnia 2014

Idealne pożegnanie cz. III

Po południu zrobiliśmy sobie małą sesję zdjęciową przy Moim Wymarzonym Domku... Pomimo tego, że cały ostatni tydzień mogliśmy cieszyć się zarówno domkiem, jak i okolicą, czujemy ciągły niedosyt. Nadal trudno nam uwierzyć, że udało nam się tu zamieszkać. Historia Mojego Wymarzonego Domku jest chyba najbardziej bajkową historią w moim dotychczasowym życiu. Czuję się tu znakomicie... Moje serce wypełnia szczęście, bezgraniczna radość i wdzięczność. Do teraz nie wierzę, że się udało i każdy poranek w Moim Wymarzonym Domku witam ogromnym uśmiechem. Pokochałam ten stary domek gościnny, który stoi tu od ponad 150 lat (co prawda nie jest on stodołą, ale Andy uważał, że tu mi będzie wygodniej :)). Maud widywała go w drodze do swoich kuzynów i do dziadka... Z jakiegoś względu tuż obok niego umiejscowiła Wymarzony Dom Ani. Jakże wspaniale jest mieć swój Wymarzony Domek na Wyspie Księcia Edwarda!






Andy wydaje się akceptować fakt, że jego domek gościnny nazywa się Moim Wymarzonym Domkiem. W rozmowach zawsze używa poprawnego zaimka dzierżawczego i mówi, że coś jest w MOIM domku, choć mógłby powiedzieć, że coś jest w drugim domu, w domu gościnnym lub w domu obok. Co najmniej 4 razy nazwał swój gościnny domek "moim domkiem" i za każdym razem podziękowałam mu za to. Andy jest pokrewną duszą i zna Józefa... Kiedy zapytałam, dlaczego się zdecydował zrobić dla mnie wyjątek, powiedział, że miałam w sobie tyle pasji, a jednocześnie tyle szacunku do domku i jego właściciela, że go po prostu ujęłam :).

Andy
O 16-tej wyjeżdżamy do Cavendish, aby pożegnać się z „Avonlea”. Dzień jest wyjątkowo piękny, więc cieszymy się, że przedłużyliśmy sobie pobyt na Wyspie. Zielone Wzgórze już czeka na nas w swoim najlepszym wydaniu, czyli bez turystów. Lubię te nasze intymne spotkania z Zielonym Wzgórzem. Wiemy, kiedy się zjawić, aby nikt nam nie przeszkadzał... Zaplanowaliśmy, że dzisiaj pospacerujemy sobie Aleją Zakochanych. Zapraszam i Was...




































Robi się późno, a mamy jeszcze tyle zakątków do odwiedzenia! Tak bardzo chcę jeszcze odwiedzić latarnię Kapitana Jima, ale nie damy chyba rady. Mamy tak mało czasu, że musimy wybierać, na czym nam najbardziej zależy. Na 10 minut zatrzymujemy się w Wiosce Avonlea na lody. Obiecaliśmy wcześniej Nadii, że będzie miała okazję zjeść lody, więc najlepiej zrobić to w ogrodach w Avonlea. W moim ulubionym sklepie ucinam sobie króciutką pogawędkę z Panią Linde :). Tak, to wszystko dzieje się naprawdę i można tego doświadczyć!








Ze smutkiem opuszczamy Cavendish, aby zdążyć na zachód słońca na naszej ulubionej plaży. Plaża jest znów zupełnie pusta. Widząc to, zastanawiam się, ile jest podobnych miejsc na świecie, gdzie w sobotni wieczór można w samotności podziwiać tak urokliwy krajobraz... Wydaje się wręcz, że stratą jest odgrywanie tego widowiska barw i dźwięków dla tak niewielkiej widowni... 








Wracamy do domku z zamiarem szybkiego pakowania, ale Andy zaprasza nas na ognisko. Jest piękna gwiaździsta noc na Wyspie Księcia Edwarda. Rozmawiam z Andy'm o domku. Zastanawiamy się, jak upiększyć sypialnie. Andy właściwie daje mi wolną rękę :). Spodobały mu się kubki z Bolesławca i chyba zaufał mojemu gustowi :) :). Niedługo wybiorę się więc na zakupy... To w końcu jest MÓJ Wymarzony Domek...

Kubki z Bolesławca :)
Żadne słowa nie wyrażą tego, co przeżyliśmy i zobaczyliśmy na Wyspie. Zgodnie stwierdziliśmy, że były to nasze najpiękniejsze wakacje. Próbowałam pokazać, jak piękna jest Wyspa Księcia Edwarda, ale żadne zdjęcie nie odda tego, co czuje się widząc te zapierające dech w piersiach krajobrazy, spacerując po czerwonym piasku, słuchając szumu fal i odwiedzając miejsca zwiazane z Anią z Zielonego Wzgórza i Lucy Maud Montgomery. Tego po prostu trzeba doświadczyć...

Żegnamy się z Wyspą w niedzielę rano. Bardzo ciężko wyjeżdżać. Patrzę przez łzy na Mój Wymarzony Domek i po polsku żegnam się z nim. Obiecuję wrócić i znów w nim zamieszkać. Wiem, że będzie cierpliwie na mnie czekał... 


Jutro zamieszczę ważną informację na blogu. Gorąco zapraszam :).


10 komentarzy:

  1. Twoja pasja Bernadko otworzyłaby Ci drzwi do samego nieba, jeśli tylko wyraziłabyś taką ochotę. To tyle po przeczytaniu trzeciej części pożegnania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale powiedziane!

      Piękna, bajkowa opowieść! I zdarzyła się naprawdę... Bajka.

      Pozdrawiam,
      Magda

      Usuń
  2. Po komentarzu Eli, wszystkie słowa są zbędne, jedynie chciałabym zapewnić Cię, że też absolutnie podzielam jej pogląd. Chciałam tylko dodać, że nie przypuszczałam, że dane mi będzie posłuchać opowieści snutej szumem Zatoki św. Wawrzyńca. Piękna opowieść! I ta, którą snuje Zatoka, i Twoja. Mówię więc z wielką nadzieją i absolutnym przekonaniem, że nie będzie ona płonna -Do zobaczenia znów! Do poczytania znów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiesc jeszcze sie nie skonczyla i dlugo sie nie skonczy... Ciagle odkrywam nowe tematy. Dziekuje za piekny komentarz Inez! <3

      Usuń
  3. Przypadkiem trafiłam na Pani bloga i jestem zachwycona!
    Z pewnością będę często tutaj zaglądać :)
    Ania- wielbicielka Ani :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Goraco zapraszam do czestych odwiedzin i witam nowa Czytelniczke - Wielbicielke Ani :) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  4. The most beautiful & personal island pictures I have seen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you very much! I did my best. I wish we had more sunny days but this time it was cloudy most of the time.

      Usuń
  5. How neat be able to speak with someone connected to Montgomery.

    I love the winter portrait!

    As always tons of great info Bernadeta! You are awesome!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yes, the conversations were great :) Lucky me!

      Thank you Stacey <3 Thanks for being a Kindred Spirit <3

      Usuń