środa, 30 listopada 2016

Urodziny w Dziennikach


Dziś przypada 142 rocznica urodzin L.M. Montgomery. Dla większości z nas urodziny są dniem wyjątkowym, jednak w Dziennikach Maud nie znajdziemy zbyt wielu urodzinowych wpisów. W ciągu 52 lat prowadzenia Dziennika pisarka tylko 10 razy siada do niego w dniu swoich urodzin, z czego 3 wpisy zupełnie pomijają wyjątkowość tego dnia. Przyjrzyjmy się tym wpisom...

30 listopada 1902r. po raz pierwszy Maud robi wpis w dniu swoich urodzin. Niestety nie wspomina w nim ani słowem, co znaczy dla niej ta data. 12 lat później pisarka pierwszy raz pisze w Dzienniku, że obchodzi urodziny — być może dlatego, że kończy wówczas 40 lat i odnotowuje przy tej okazji, że osiągnęła sukces, który postanowiła osiągnąć 20 lat wcześniej. W 1916r. pojawia się kolejny wpis w dniu urodzin Maud, jednak koncentruje się on na wojnie. 30 listopada 1919r. 45-letnia Maud odnotowuje swoje urodziny i przyznaje, że nie czuje się na tyle lat. Zauważa, że nie ma jeszcze siwych włosów, a jej cera wygląda swieżo dzięki codzinnemu stosowaniu mleczka oczyszczającego. Brak zmarszczek jest według niej efektem wieczornych masaży i serii wymyślonych przez nią samą ćwiczeń twarzy, które regularnie wykonuje. 30 listopada 1925r. W Dzienniku pojawia sie długi wpis, w którego ostatnim akapicie pisarka wspomina o swoich urodzinach i wymienia prezenty, jakie tego dnia dostała. 30 listopada 1934r. Maud samotnie świętuje swoje 60 urodziny. Po raz pierwszy, jak pisze, nie ma przy niej w tym dniu nikogo, kogo kocha. Jednocześnie odnotowuje w tym wpisie ukończenie pracy nad drugą częścią serii o Pat Gardiner. Rok później pojawia się kolejna wzmianka o urodzinach i prezentach od synów — kartka z życzeniami od Chestera i słodycze od Stuarta. W 1936r. wpis rozpoczyna się informacją o urodzinach i otrzymanych listach, jednak głównym tematem jest nurtujący ją związek Stuarta z Joy Laird. W 1937r. pojawia się pod datą 30 listopada wpis, jednakże zupełnie pominięte są w nim urodziny pisarki. Pod koniec wpisu Maud przyznaje się do pewnego sekretu. Od jakiegoś czasu dzięki złudzeniu optycznemu, grze promieni słonecznych i cieni odbywającej się na balustradzie i stopniach domu z przeciwka, ma pisarka wrażenie, że widzi swojego zmarłego w styczniu kota. Kiedy sprzyjają ku temu warunki przez kilka chwil Lucky odwiedza swoją panią, po czym wszystko wraca do normy i Maud zostaje sama. Ostatni urodzinowy wpis pojawia się z okazji 64 rocznicy urodzin, 30 listopada 1938r. Maud odnotowuje, że te urodziny są najlepszymi od wielu lat. Wspomina prezenty od synów i sąsiadki, Margaret Cowan, w której Maud widzi potencjalną synową (tak się jednak złożyło, że Macdonaldowie nie odpowiadali matce Margaret, podobnie, jak Joy Laird uznana była przez Maud za niegodną jej syna). Tego dnia Maud przepisuje do Dziennika wiersz o kocie, który znajduje w gazecie, a który tak bardzo przypomina jej Lucky’ego. Znów wspomina swojego zmarłego kompana, który spoczywa pod sprowadzonym z Wyspy Księcia Edwarda kamieniem w jej ogrodzie na przedmieściach Toronto.

Na tym kończą się urodzinowe wpisy pisarki... W połowie 1939r. właściwie zaprzestaje prowadzenia Dzienników, a sporadyczne późniejsze zapiski wydają się być krzykami rozpaczy zmęczonego i strawionego chorobą umysłu. 

Gdziekolwiek jesteś Maud, mam nadzieję, że dziś otaczają Cię ukochane osoby, a na Twych kolanach mruczy Lucky...


***


Maud

Wśród wzgórz i dachów zielonych 
świerków i dróg czerwonych, 
żyła kobieta zagadka, 
pisarka, żona, matka.
Nie zawsze w szczęściu spokojnie, 
myślami będąc na wojnie,
lecz zawsze z kotem u boku
powiernikiem wszystkiego co wokół. 
Najlepszy ten jej przyjaciel 
mrucząc (nie umiał inaczej),
przeganiał z jej życia złe chwile
wytchnienia dając choć tyle
by znów pióro złapała
i pisała, pisała, pisała...


                                                               AutorAneta Sulejewska


środa, 23 listopada 2016

Śledztwo w Guelph


Kiedy w ubiegłym roku planowałam podróż do Ontario, nie sądziłam, że będę miała okazję zatrzymać się w Archiwum Biblioteki Uniwersytetu w Guelph. Całe szczęście udało się i mogłam dotknąć wielu rekwizytów, których kiedyś dotykała L.M. Montgomery. W Guelph na każdego wielbiciela pisarki czeka prawdziwa uczta — Dzienniki, scrapbooki, ręczne robótki, rękopis „Rilli ze Złotego Brzegu”, Gog i Magog, skorupy dzbana Woolnerów, książki, 1200 zdjęć. Moją wizytę w Guelph opisałam na blogu i zamieściłam sporo zdjęć — odsyłam wszystkich zainteresowanych do tego wpisu.

W lutym tego roku, kiedy wybraliśmy się do Toronto na premierę „Ani z Zielonego Wzgórza” z Ellą Ballentine w głównej roli, ponownie odwiedziłam archiwum. Tradycyjnie nie miałam zbyt wiele czasu, ale wykorzystałam każdą cenną minutę. 

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

Good Luck, ulubiony kot LMM
L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

Zdjęcie przy domu w Cavendish z dziadkami
L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

Salon w Srebrnym Gaju
L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

Srebrny Gaj
L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

Skupiłam się ponownie na Dziennikach, gdyż są one prawdziwą kopalnią wiedzy. Dla nich samych warto wybrać się do Ontario... Skoro już mowa o Dziennikach, to warto nadmienić, że rękopis znajdujący się w Guelph nie jest tym, który nastoletnia Maud zaczęła pisać w 1889r. Pomiędzy rokiem 1918 a 1922 pisarka przepisała bowiem swoje dotychczasowe Dzienniki, jednocześnie niszcząc oryginały. I choć utrzymywała, że przepisując je niczego nie zmieniała, nie można wykluczyć takiej ewentualności. Mamy więc przepisane Dzienniki w Guelph, zniszczone oryginały, spalone dziecięce pamiętniki, które zostały zastąpione „dorosłymi“ Dziennikami, a także maszynopis skróconej wersji Dzienników przygotowany przez LMM z myślą o publikacji po jej śmierci (ta wersja miała pierwotnie trafić do Chestera, jednak w związku z jego skandalicznym zachowaniem Maud zmieniła zdanie i postanowiła zostawić ją Stuartowi). 

Ciekawostka :)
L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

Piszę o tej skróconej wersji, gdyż odgrywa ona dużą rolę w kontekście tzw. listu samobójczego znalezionego przy łóżku Maud 24 kwietnia 1942r. O istnieniu tego listu świat dowiedział się w we wrześniu 2008r., kiedy w artykule w kanadyjskim dzienniku „The Globe and Mail” wnuczka pisarki oznajmiła, iż jej sławna babka popełniła samobójstwo. Na rewelacje Kate Butler Macdonald odpowiedziała wówczas, również na łamach „The Globe and Mail”, dr Mary Rubio, autorka biografii „Lucy Maud Montgomery — The Gift of Wings”. Wszystkich zainteresowanych tym tematem zapraszam do lektury artykułu Ewy Henry „Lucy Maud Montgomery — Postscriptum”.

Przyjrzyjmy się tej słynnej „nocie samobójczej”. Oto jej treść:


„Ta wersja jest nieukończona i nigdy nie będzie. Jest w okropnym stanie, ponieważ pisałam ją, kiedy nadeszło moje okropne załamanie w 1940 roku. Musi zakończyć się na tym. Jeśli któryś z wydawców zechce opublikować wyjątki, musi zakończyć w tym miejscu. Tom dziesiąty nie może być skopiowany ani opublikowany, dopóki żyję. Niektóre jego fragmenty są tak okropne, że zraniłyby wiele osób. Chwilami tracę zmysły i nawet nie śmiem myśleć, co mogę uczynić w takich momentach. Niech Bóg mi wybaczy i mam nadzieję, że wszyscy inni wybaczą mi, jeżeli nie są w stanie zrozumieć. Moja sytuacja jest zbyt straszna, by ją wytrzymać, i nikt nie zdaje sobie z tego sprawy. Co za koniec życia, w którym od zawsze wymagałam od siebie tego, co najlepsze.
                                                                                                                         Tłumaczenie: Ewa Henry

Zarówno w artykule Ewy Henry, jak i w samej biografii autorstwa dr Rubio pojawia się wzmianka na temat numeru strony pojawiającego się na górze kartki, sugerującego, iż być może strona ta jest częścią obszerniejszego dokumentu. Tzw. list samobójczy napisany został ponadto po drugiej stronie zestawienia honorarium z tantiem z „Jany ze Wzgórza Latarni”. Interesujący wybór papieru, nie sądzicie? I ten numer strony... 176... Nie zgadza się też data — LMM zmarła 24 kwietnia, a w lewym górnym rogu notki widnieje data 22 kwietnia.

W Guelph poprosiłam o możliwość zobaczenia tego dokumentu. Dr Rubio ołówkiem dopisała, że list ten otrzymała w 1981r. od Stuarta, który znalazł go na stoliku nocnym przy łóżku pisarki w dniu, kiedy zmarła. Znaleziono poza tym pustą buteleczkę po lekach. Dr Lane zajął się zwłokami, zaś Stuart miał pozbyć się listu i butelki.

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

Jak się okazało, strona 176 jest ostatnią stroną skróconej wersji Dzienników. Co prawda napisana odręcznie, a nie na maszynie, jednak nie ma wątpliwości, że na niej LMM postanowiła zakończyć Dzienniki, które mogłyby zostać opublikowane po jej śmierci. Czy jednak świadomie pomogła tej śmierci nadejść szybciej? Tego się nigdy nie dowiemy...

Tom IX skróconej wersji Dzienników, ten brakujący dokument, który kończy się na stronie 175, można również znaleźć w Archiwum Biblioteki Uniwersytetu w Guelph.

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections
University of Guelph Library

środa, 9 listopada 2016

Rocznica


Dokładnie 81 lat temu, w sobotę 9 listopada 1935r., L.M. Montgomery odpisała na list Agnes Pybus, młodej Brytyjki, która zdecydowała się napisać do swojej ulubionej autorki. Odpowiedź Maud została napisana w „Journey’s End”, domu znajdującym się na przedmieściach Toronto, przy Riverside Drive — w pierwszym i jednocześnie ostatnim domu, który autorka „Ani z Zielonego Wzgórza” mogła nazwać swoim własnym. 


Journey's End




Gdybyśmy wówczas żyli, być może i my skusilibyśmy się, aby napisać do L.M. Montgomery... Być może wzmianka o naszym liście lub nawet jego fragment znalazłyby się w Pamiętnikach pisarki, jak ten fragment, pod którym każdy z nas mógłby się podpisać: 

„Nie jestem w stanie wyrazić, jak wielki dług wdzięczności czuję za takie wzbogacenie, oczarowanie i rozświetlenie każdego dnia życia.” (wpis z 20 sierpnia 1936r.)

Ktoś inny napisze w 1938r. w liście do L.M. Montgomery:

To wielki dar móc poprzez pióro sprawiać przyjemność i przynosić szczęście tak wielu ludziom.” (wpis z 10 stycznia 1938r.)

Zmęczona życiem i przytłoczona problemami pisarka skomentuje to zdanie w sposób nie pozbawiony goryczy i ironii, stwierdzając, jak dziwne jest to, że można dać innym coś, czego się nie posiada.

Gdybyśmy i my mieli okazję napisać do pisarki, dostalibyśmy z pewnością odpowiedź, która brzmiałaby podobnie do listu, jaki otrzymała panna Pybus. Jak już wiecie, list ten szczęśliwym trafem znalazł się w moim posiadaniu i właśnie dziś, w rocznicę jego powstania, pragnę podzielić się z Wami jego treścią.


"Droga Panno Pybus! -

Bardzo miło z Twojej strony, że wysłałaś mi tak uroczy list i zapewniam Cię, że go doceniam. Zawsze jest mi przykro, że — w związku z tym, iż ilość listów od fanów jest tak ogromna, a mój czas wolny tak ograniczony — mogę odpowiedzieć na wszystkie miłe listy moich czytelników na całym świecie jedynie krótką notką potwierdzającą odbiór ich listu i zawierającą podziekowanie.

Jestem bardzo zadowolona, że moje książki sprawiły Ci przyjemność — i cieszę się, że Twój pobyt w szpitalu nie jest — bądź mam nadzieję, że nie był — długi.

Myślę, że możesz zdobyć kopię „Pat ze Srebrnego Gaju" w Wydawnictwie George Harrap Pub. Co. Wydawnictwo to opublikuje również kontynuację pt. „Pani na Srebrnym Gaju" jesienią tego roku. I być może ucieszy Cię wiadomość, że piszę nową książkę o Ani, która wypełnieni „stracone lata" pomiędzy „Anią na Uniwersytecie” i „Wymarzonym domem Ani”. Prawdopodobnie wyjdzie ona następnej jesieni.

Mieszkam w Ontario, a urodziłam się i wychowałam na Wyspie Księcia Edwarda — miejscu akcji większości moich książek. Byłam w Anglii kilka lat temu, ale nie od wojny. Jednakże zdaje się, iż moja twórczość zjednała mi tam wielu przyjaciół i ich listy wnoszą wiele przyjemności do mojego życia.

Pozdrawiam serdecznie

L.M. Montgomery Macdonald"








Książką, którą pisała wówczas Maud, była oczywiście „Ania z Szumiących Wierzb”, wydana ostatecznie na kontynencie amerykańskim pod tytułem „Ania z Szumiących Topoli” (tytuł został zmieniony ze względu na zbyt dużą zbieżność z tytułem książki Kennetha Grahame’a „O czym szumią wierzby”). Książkę tę zadedykowała Maud nam — wszystkim przyjaciołom Ani.