środa, 21 sierpnia 2013

Zielone Wzgórze od kuchni

Niezwykle cieszę się, że wielu osobom spodobał się pomysł tego bloga. W ubiegłym roku wybrałam się na Wyspę dosłownie z dnia na dzień. Ktoś poprosił o zdjęcia, a ja, szukając tych odpowiednich, poczułam wielką tęsknotę za tym magicznym miejscem. Długo czekałam z drugą wizytą. Wydawało mi się, że drugim razem nie przeżyję tego samego, że czar pryśnie. Na szczęście bardzo się myliłam. Wyspa jest miejscem cudownym nawet bez wszystkiego związanego z Anią – dużo osób odwiedza to miejsce dla samego jego piękna. Podczas mojej pierwszej wizyty skupiłam się na odnajdywaniu śladów Ani i Maud. Niespodzianką były cudowne widoki i czerwony piasek. Drugim razem nadal oczywiście priorytetem była Ania, ale zobaczyłam też wiele przepięknych miejsc, do których teraz powrócę. Podczas trzeciej wizyty zamierzam odwiedzić 2 dodatkowe miejsca związane z Anią, bardziej poznać Wyspę oraz ludzi, którzy na niej mieszkają. W ubiegłym roku miałam niezwykle interesującą rozmowę z młodą kobietą, która pracowała w Centrum Informacji Turystycznej. Rozmawiając z nią czułam, że mogłaby ona z powodzeniem zostać jedną z drugoplanowych bohaterów książek o Ani. Wystarczyłoby ją ubrać w strój z epoki i bez problemu odnalazłaby się w książkowym Avonlea. Myślę, że wyspy mają coś takiego, co sprawia, że mogą utrzymać swój klimat pomimo tego, co dzieje się poza nimi. A kto poczuje ten klimat, to wraca na Wyspę :)

Zostałam poproszona o zdjęcia wnętrz, więc dziś zapraszam na Zielone Wzgórze...







4 komentarze:

  1. Ach, Zielone Wzgórze... Miejsce pielgrzymek ludzi z całego świata... To tam niektórzy przyjeżdżają, aby wyznać sobie miłość do końca życia... :)

    OdpowiedzUsuń