piątek, 23 sierpnia 2013

Na miejscu!


Po długiej podróży dotarliśmy szczęśliwie na miejsce :) Tradycją stało się już to, że pierwsze kroki zawsze kierujemy na Zielone Wzgórze. W końcu ono jest powodem naszej wizyty 😁


Wspaniale jest znów tutaj być. Takiego klimatu nie ma nigdzie indziej na świecie! Kiedy robiłam zdjęcia, nadjechały 2 samochody. Lubię obserwować reakcję ludzi przybywających w to magiczne miejsce. Głowy wyciągnięte do przodu, żeby jak najszybciej zobaczyć słynny domek, wyczekiwanie, emocje... i ten uśmiech, kiedy już się go dostrzega... To jest naprawdę niesamowite. I zarazem piękne. Co dzieje się wówczas w sercach tych osób, mogę sobie łatwo wyobrazić.

Pomimo długiego dnia i zmęczenia nie mogłam sobie odmówić przejażdżki do mojego Wymarzonego Domku. Nadal wywołuje on szybsze bicie mojego serca... :) 4 km dalej zdążyłam jeszcze przed zapadnięciem zmroku przywitać się z Jeziorem Lśniących Wód.







Tuż przed Jeziorem Lśniących Wód znajduje się Muzeum Lucy Maud Montgomery (nie mylić z Silver Bush, które znajduje się naprzeciw jeziora). Muzeum to jest na sprzedaż!!! Jeśli nowy właściciel zdecyduje się prowadzić nadal to muzeum, w cenie zakupu może otrzymać  eksponaty muzealne! Jest to jedyna i niepowtarzalna szansa dla jakiegoś wielbiciela Ani z Zielonego Wzgórza, aby stać się posiadaczem Goga i Magoga! Więcej na ten temat można przeczytać na stronie muzeum:

Dziękuję wszystkim, którzy czytają te moje wpisy, choć jestem w pełni świadoma, że większość przygnała tu chęć zobaczenia fotek. Jest mi miło, że pozostawiacie swój ślad w postaci komentarzy i że emocjonujecie się wraz ze mną. Dziękuję!


Na zakończenie pierwszego dnia na Wyspie dwie mega ważne informacje. Po pierwsze Małgorzata Linde to naprawdę Rachel Lynde. W samym sercu Cavendish znajduje się restauracja „U Rachel” (czyli „U Małgorzaty”). Całe Cavendish wypełnione jest miejscami, które wzięły swe nazwy z książek o Ani. Podczas pierwszej wizyty mieszkałam w „Szumiących Topolach Ani”, a w ubiegłym roku poszliśmy na całość i zamieszkaliśmy w domkach „Zielone Wzgórze” (bliżej od Zielonego Wzgórza nie można już mieszkać :)). Druga ważna informacja dotyczy samego tłumaczenia tytułu książki... Skąd wzięło się to nieszczęsne Wzgórze w nazwie domku? Próbowałam się nad tym zastanawiać i doszłam do pewnych wniosków, ale może ktoś z Was coś wie na pewno? Może Pan Grzegorz Gortat, który, poza byciem świetnym pisarzem, jest również tłumaczem? Czekam na przemyślenia kogoś z branży...

Pozdrawiam z Avonlea i załączam 2 dodatkowe zdjęcia z serii „Dlatego właśnie kocham tę Wyspę” 😍




 

10 komentarzy:

  1. Bernadko .....miejsce jest niebiańskie ....

    OdpowiedzUsuń
  2. "Pełna różowych nadziei, lekkim krokiem przebiegła resztę drogi, a cudny zapach storczyków towarzyszył jej jak błogosławieństwo" ("Ania z Avonlea"; tłum.R. Bernsteinowa) - patrząc na zdjęcia z wyspy nie mam wątpliwości - jesteś w raju :) Opisy są równie konieczne jak zdjęcia. Bez Twojej opowieści same fotografie nie oddałyby uroku tego miejsca i emocji. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rowniez dziekuje za wspolne przezywanie tego miejsca.

      Usuń
  3. Już tam jesteś, już przekazujesz emocje, już czujemy ten wspaniały klimat epoki. A reakcje innych ludzi, które lubisz obserwować? To nasze reakcje na zafundowaną nam podróż.

    OdpowiedzUsuń
  4. Być tam z Tobą, nie do przcenienia! Zdjęcia to tylko tzw. suchy materiał ikonograficzny - żaden pobyt, żadne emocje. Sam komentarz, choćby nie wiem jak doskonały, to nadal podróż w świecie wyobrażni a tu, na Twoim blogu, możemy wspólnie przechadzać się i napawać urodą i magią naszego Świata Młodzieńczej Wyobraźni, niemal go dotykając....

    OdpowiedzUsuń
  5. zgadzam sie z Inez,możemy to wszystko oglądać Twoimi oczami :)
    A emocje tez nam sie udzielają.Przeglądam zdjęcia i wydaje mi sie ze to miejsce jest jak sen,jakiś wytwór fantazji...

    OdpowiedzUsuń
  6. W polskiej wersji, w tłumaczeniu pomylono słowo "gable" = facjatka z określeniem wzgórza... i stąd to Zielone Wzgórze zamiast Zielonej Facjatki. Ale też pięknie, prawda? :) Cesia

    OdpowiedzUsuń