Ania miała swój wymarzony domek, w którym zamieszkała po ślubie z Gilbertem Blythe (oczywiście uczucie do Gilberta przeżywałam wraz z Anią i do teraz pamiętam chwilę, w której zwyciężyła miłość: „Gilbert przytulił ją do siebie i złożył na jej ustach pierwszy gorący pocałunek. Potem wolnym krokiem wrócili do domu niby para królewska, ukoronowana w krainie miłości. Przed nimi wiły się wąskie ścieżki ubarwione najbardziej uroczymi kwiatami, jakie kiedykolwiek kwitły, i osłonięte rozłożystym konarami drzew w których wiatr zawodził melodię tęsknych wspomnień i słodkich nadziei na przyszłość.”) Nic dziwnego, że i ja na ukochanej wyspie znalazłam wymarzony domek :) A było to tak. Pewnej słonecznej soboty we wrześniu 2012 roku obudziłam się prawie w pełni szczęśliwa – wówczas sądziłam, że osiągnęłam pełnię szczęścia, gdyż byłam na Wyspie, jednak kilka godzin później okazało się, że do pełni szczęścia czegoś brakowało. Nie podejrzewając, że tego dnia zmieni się moje życie, rozpoczęłam dzień od wizyty w wiosce Avonlea. Wioska ta to typowa atrakcja turystyczna. W miejscu tym można spędzić cały dzień i przenieść się w świat przypominający książkowe Avonlea. Jest więc tu szkoła, kościół, sklepy, w których m.in. można się zaopatrzyć w sok malinowy („Raspberry Cordial”) i kapelusz z rudymi warkoczami, ogrody, stodoła i wiele innych interesujących budynków, o których napiszę już będąc na Wyspie. Miejsce to, pomimo bycia atrakcją turystyczną, nie jest zbyt krzykliwe. Prawdziwego uroku dodaje mu możliwość spotkania Ani i Diany przechadzających się po Avonlea (Avonlea to fikcyjna nazwa miejscowości Cavendish, w której mieszkała Maud).
Po wizycie w wiosce Avonlea
wybraliśmy się do Park Corner. Tam znajduje się Muzeum Ani z Zielonego Wzgórza i
posiadłość Silver Bush, która należała do wujostwa Maud. O Silver Bush i
znajdującym się po drugiej stronie ulicy Jeziorze Lśniących Wód napiszę wkrótce.
Tamten dzień pozostanie w mojej pamięci z innego jednak powodu... Właśnie wtedy
pierwszy raz zobaczyłam „mój” wymarzony domek. Była to miłość od pierwszego
wejrzenia, która zupełnie pominęła fakt, że domek był już zamieszkany (a jego
mieszkańcy z pewnością darzyli go równie silnym uczuciem). Jednak miłość nie
wybiera! Zapałałam do domku uczuciem silnym i okazuje się, że lojalnym. :)
Tak wyglądał mój wymarzony domek, kiedy się w nim zakochałam. W ten
weekend zobaczę go w środku. O tym kiedy indziej :)
Niesamowicie ciekawe, co kryją wnętrza wymarzonego domku :)
OdpowiedzUsuńEmocje siegaja zenitu!! :) Tez jestem baaardzo ciekawa.
UsuńBernadko cudowny blog :-) czytam wszystko jednym tchem i proszę o więcej :-)
OdpowiedzUsuńDziekuje Justynko! :) Bede sie starala zaspokoic Twoj apetyt. Pozdrawiam Cie goraco i milo mi, ze tu zawitalas.
UsuńTe zdjęcia (bezkres pól i oceanu) sprawiają, że chciałoby się tam samemu przenieść. Chyba wiem, co czujesz, będąc tak blisko spełnienia marzenia o "domku". W życiu są takie chwile, dla innych często niedostrzegalne, które pozostają w nas na zawsze. Każdy powinien mieć "domek", o którym marzy i do którego krok po kroku stara się przybliżyć.
OdpowiedzUsuńGrzegorzu, dopiero dzis odpisuje. Okazuje sie, ze pewne komentarze mi sie nie wyswietlaly.
UsuńTak, kazdy powinien miec swoj domek, swoje marzenie, swoje miejsce na ziemi. Ja juz znalazlam :)
Pozdrawiam serdecznie!
Moim marzeniem jet odwiedzić WKE, jednak obecnie nie mam takiej możliwości. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam wybrać. Jak na razie mogę jedynie wyobrażać sobie to miejsce dzięki Pani cudownym wpisom i przepięknym zdjęciom. Bardzo dziękuję i pozdrawiam Ania :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za komentarz i witam na blogu :) Ciesze sie, ze dzieki moim wpisom i zdjeciom mozesz Aniu przeniesc sie na Wyspe. W ktoryms z nich jest tez filmik ze zdjeciami z roznych miejsc zwiazanych z Ania i LMM, a jesli chcesz mozesz odnalezc go na youtube: https://www.youtube.com/watch?v=S_NJxcFvjXQ&t=9s
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za odpowiedź i za linka :) filmik również wspaniały i jeszcze to muzyka z filmu, która dodaje klimatu :)
Usuń