Trzecia wizyta na Wyspie Księcia Edwarda już niestety się skończyła. Była ona
wyjątkowa pod każdym względem, a szczególnego znaczenia dodali jej konkretni
ludzie.
John Sylvester, słynny kanadyjski fotograf, pomógł mi znaleźć się w „moim”
Wymarzonym Domku. Po nawiązaniu kontaktu z Johnem dużo czasu przeglądałam jego
przepiękne zdjęcia robione w wielu urokliwych miejscach Wyspy. Dzięki opisom
wynotowałam sobie kilka nazw miejsc, które postanowiłam tym razem odwiedzić. Nie
są to miejsca z przewodników turystycznych, a to dodaje im jeszcze większego
uroku. Sama próbowałam pokazać kilka malowniczych zakątków, a tych, których
zaciekawiła Wyspa, zapraszam do albumu Johna. Naprawdę warto!
Album Johna Sylvestra - tutaj
Będąc na Wyspie, znaleźliśmy wiele śladów Johna. Jego dziełem jest między
innymi najnowszy kalendarz z Wyspy Księcia Edwarda.
Tydzień przed wyjazdem dostałam kontakt do Johna od innego fotografa –
Stephena DesRoches, z którym we wrześniu ubiegłego roku pisałam na temat mojego
marzenia. Być może nasza wymiana skłoniła go wówczas do zamieszczenia poniższego
wpisu na swoim blogu:
Blog Stephena - tutaj
Blog Stephena - tutaj
Dziękuję z całego serca obydwu fotografom za okazaną życzliwość i pomoc.
W „moim” Wymarzonym Domku mieszka Andy – przesympatyczny człowiek, który nie
boi się ryzyka. Zaprosił nas w odwiedziny po najdziwniejszym telefonie w swoim
życiu (okazało się przy okazji, że na taki pomysł nikt przede mną nie wpadł :)
). Andy opowiedział mi, jak domek trafił do jego rodziny i o tym, jak próbuje
zainteresować ludzi energią solarną. :) Sama interesuję się tym tematem,
szczególnie w odniesieniu do Afryki, więc moglibyśmy rozmawiać godzinami. Domek
z całą pewnością nie jest na sprzedaż, ale pojawiła się szansa, że być może uda
mi się wynająć jedno zabudowanie (ta farma ma 44 hektary i kilka zabudowań).
Mając na uwadze to, że tylko bardzo zdeterminowany człowiek korzysta z pomocy
słynnego fotografa, aby znaleźć właściciela domku ze zdjęcia (cytat: „NAPRAWDĘ
skontaktowałaś się z Johnem Sylvestrem?! Wiesz, jaki on jest sławny?!”), Andy
oprowadził mnie po domku, w którym mogłabym zamieszkać. Domek ten jest
najstarszym zabudowaniem – 150 lat temu służył jako kuchnia, w której
przygotowywano jedzenie dla marynarzy udających się do Europy. Widoki z domku są
cudowne i może on pomieścić 8 osób. Ja zadowoliłabym się nawet uroczą stodołą,
więc oczywiście przystałam na opcję osobnego domku (byłabym wakacyjną sąsiadką
Andy’ego :)). Zobaczymy, czy się uda...
Irena i Richard to para z Connecticut, która wraz ze mną podziwiała zachód
słońca nad Zatoką Św. Wawrzyńca. Najpierw zaintrygował ich mój samochód z
rejestracją z ich stanu, a za moment okazało się, że mamy sporo tematów – ich
syn pracuje w Ambasadzie USA w Warszawie, gdzie i oni za 3 tygodnie się
wybierają. :) „Small world” jak mówią Amerykanie... Irena i Richard
przyjechali na Wyspę w 1997 r. i od tego czasu wracają każdego roku. Od 2004 r.
mają swój domek wakacyjny na Wyspie. Właśnie oni polecili mi plażę Brackley i
niesamowite miejsce zwane „The Dunes”. Trudno opisać, czym jest to miejsce, więc
zamieszczam kilka fotek. Jak widać, na Wyspie są i miejsca dla ludzi lubiących
sztukę i zakupy :)
Dzięki rozmowie z Lorine i Shelly poczułam się, jakbym wracała do znajomego
miejsca. Nie ma to jak ploteczki podczas załatwiania sprawunków :) Z ich poczty
do miejsca, gdzie stał kiedyś dom dziadków Maud idzie się ścieżką, której
używała pisarka chodząc do Kościoła Prezbiteriańskiego (w tym kościele Maud
poznała swojego przyszłego męża – Ewana).
Robert Montgomery sprawił, że wizyta śladami słynnej Lucy Maud Montgomery
nabrała innego wymiaru. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że dane mi było
rozmawiać z krewnym słynnej pisarki o niej samej i jej rodzinie.
Dzięki wszystkim, którzy towarzyszyli mi w tej podróży, przeżyłam ją bardzo
głęboko. Czułam się jak wysłannik specjalny do Krainy Dzieciństwa i Marzeń. Mam
nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Dziękuję za wspaniały wyjazd na wyspę. Z niecierpliwością czekałam na nową relację i ciekawostki. To najlepszy przewodnik śladami Lucy M. Montgomery :) Mam nadzieję, że Reporterka uda się niedługo w kolejną, nową podróż, a ja będę miała okazję śledzić wyprawę!
OdpowiedzUsuńDziekuje za cieple slowa. Reporterka oczywiscie juz planuje kolejne podroze :)
UsuńDobrze, że nasza przewodniczka po wyspie zakochała się w niej, o czym mogliśmy się wszyscy przekonać czytając tego bloga, bo to daje nadzieję na kolejne wyprawy do tego niezwykłego miejsca. Gdyby nie marzenia Bernadki i jej ciekawość świata nie moglibyśmy przeżyć tylu wspaniałych chwil i za jej pośrednictwem poznać nietuzinkowych ludzi. Jeszcze raz dziękuję Ci za sam pomysł pisania bloga i za wiedzę którą nam w nim przekażałaś.
OdpowiedzUsuńTak! Zakochana na zaboj w Wyspie, w Wymarzonym Domku, w przepieknych polach, w Zatoce Sw. Wawrzynca i w Ani z Zielonego Wzgorza.
UsuńNie ma za co dziekowac. Cala przyjemnosc po mojej stronie. Zycze podobnej podrozy w przyszlosci :)
Ech , tak sie czuje jakbym sama tam była i teraz ,kiedy pora wracać do rzeczywistości ,smutno ....
OdpowiedzUsuńDziekuje Bernadko Tobie i Twojej rodzinie za to,ze mogłam być tam z Wami... <3
Cieszymy sie, ze bylas z nami Basiu... Nie smuc sie. Znow pojade na Wyspe i cos popisze oraz obfotografuje :)
UsuńPiękne miejsce, cudne zdjęcia. I masz dar opowiadania. A także niezwykły dar zjednywania sobie napotkanych ludzi. Dobrze jest z Tobą "podróżować".
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo! Ciesze sie, ze podobala sie "podroz". Kolejne odslony w przyszlosci :) Dziekuje za mile towarzystwo.:)
Usuń