wtorek, 5 lipca 2016

Intymna wizyta na Zielonym Wzgórzu


Wtorek był bardzo wyczekiwanym przeze mnie dniem. Już wiecie, że tego dnia czekało mnie zwiedzanie Zielonego Wzgórza bez tłumów turystów — coś, na co się bardzo cieszyłam. Jednak ta wyjątkowa wizyta miała nastąpić dopiero po zamknięciu Zielonego Wzgórza, więc rano postanowiliśmy udać się do Park Corner. Tym razem pojechaliśmy tam najbardziej okrężną i najczerwieńszą drogą — jedną z Malowniczych Dróg Dziedzictwa, Millman Road. Myślę, że na tych krętych polnych drogach można znaleźć ducha czasów, w których żyła Maud.



W Park Corner zatrzymaliśmy się w Muzeum Ani z Zielonego Wzgórza. Uwielbiamy odwiedzać Srebrny Gaj i Pam Campbell, która zawsze cieszy się, kiedy się zjawiamy. Tym razem miała dla nas niespodziankę — sok malinowy domowej produkcji. 


Sok malinowy

Zostaliśmy wtajemniczeni w sekrety receptury i poproszeni o szczerą opinię. Do ubiegłego roku ktoś inny robił sok, ale w tym roku sama Pam się tym zajęła i udoskonaliła przepis. Sok był przepyszny!! Nadia stwierdziła, że chyba zemdleje z wrażenia, czym rozbawiła Pam.

Z Park Corner pojechaliśmy do Wioski Avonlea. Cóż mogę powiedzieć na temat tego miejsca? Jest ono idealne dla osób lubiących zakupy. Wielka szkoda, że w 2015r. straciło cały swój urok. Pomimo tego, że wioska ta była typową pułapką turystyczną, można w niej było poczuć klimat Avonlea. Nigdy nie udało nam się niestety zobaczyć programu, który w lipcu i sierpniu czekał na turystów — w 2014r. pierwszy raz byliśmy na Wyspie w sezonie, ale nie chcieliśmy tracić całego dnia w Wiosce Avonlea. Planowaliśmy zrobić to w przyszłości, nie zdając sobie sprawy z tego, że wtedy była ku temu jedyna okazja. Szkoda... Ciekawe, jak długo Avonlea będzie funkcjonować na tych zasadach. Dla mnie jest to przygnębiające miejsce — nawet czerwone dotychczas drogi zostały w tym roku zastąpione kamykami :(  









O 17:00 rozpoczęliśmy zwiedzanie Zielonego Wzgórza. Opisałam Wam już jakim wielkim przeżyciem było przebywanie na Zielonym Wzgórzu bez tłumu turystów. Przez całą godzinę oglądaliśmy z bliska każdy pokój, robiąc zdjęcia, o których wcześniej mogliśmy tylko pomarzyć. Największym przeżyciem było niewątpliwie wejście do pokoiku Ani, ale wspaniale było też zerknąć do spiżarni i odwiedzić pokój Maryli, gdzie z bliska mogliśmy podziwiać ametystową broszkę. 










Widok z pokoju Ani

Pokój Maryli


W pokoju Maryli :)




Pusta kuchnia


Spiżarnia




Green Gables Heritage Place, photos by Bernadeta Milewski courtesy of Parks Canada

Po tak udanej wizycie idealnym zakończeniem dnia był zachód słońca na plaży w Cavendish...







19 komentarzy:

  1. Pokoik Ani zachowany ,bez zmian,Maryli zobaczylam,tak dokladniej teraz,kuchnia faktycznie pusta,ale spizarnia cieszy oczy.Kto wpadl na pomysl kamyczkow,przeciez najbardziej charakterystyczne sa "czerwone drogi".Niestety zmiany nastepuja ,a my nie mamy na nie wplywu,szkoda.Zmiany,zmianamy ale Avonlea robi nadal wrazenie,przynajmniej na mnie !
    Ewa z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuchnia pusta byla dla nas bardzo interesujaca, gdyz zazwyczaj sa w niej tlumy turystow. Z drugiej strony jest stol i krzesla. Spizarnia i pokoik Ani tetnia zyciem - wydaje sie, ze ktos tylko na moment wyszedl.

      Z pewnoscia wizyta w Wiosce Avonlea bylaby dla Ciebie przezyciem, szczegolnie ze nie widzialas jej wczesniej. W Cavendish jest sporo komercji, ktorej ja nie fotografuje i wydaje mi sie, ze w Avonlea nie musieli az tyle zmienic. Rozumiem rozne pobudki (turysci nie musza byc zachwyceni, ale miejsce musi sie jakos utrzymac, wiec czesc decyzji jest podejmowana pod tym wlasnie katem), jednak uwazam, ze szkola z Belmont, ktora zostala sprowadzona do wioski, aby mozna ja bylo zachowac, nie powinna byc sklepem. Rowniez plebania zostala przeksztalcona w sklep :( Mysle, ze restauracje powinny uszanowac klimat i ich wyglad powinien sie komponowac z caloscia - wtedy mialoby to sens.
      Szkoda tych czerwonych drog :( :(

      Usuń
  2. I znów niby to samo a zupełnie inaczej. Ach te Twoje zdjęcia Bernadko! Zapierają dech w piersiach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Elu! Strasznie trudno fotografowac cos w inny sposob po tylu wizytac. Musialam wiec znalezc inne rozwiazanie :) Pozdrawiam Cie serdecznie i dziekuje za mile slowa.

      Usuń
  3. Słów brakuje :) Na pewno nie raz będę wracać do tych zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy Uchomisiu! Wracaj, jak czesto bedziesz miala ochote. U mnie zawsze drzwi otwarte :) Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Zainspirowana Twoimi zdjęciami zajrzałam jeszcze na google maps, gdzie można się wirtualnie przespacerować po Zielonym Wzgórzu i jego okolicach :) Tu jest dół https://www.google.pl/maps/@46.4877504,-63.3820594,3a,75y,223.57h,58.7t/data=!3m7!1e1!3m5!1sq9gghKHDE6sAAAAGOzOocA!2e0!3e2!7i13312!8i6656!6m1!1e1
    A tu góra: https://www.google.pl/maps/@46.4877838,-63.3820881,3a,75y,9h,90t/data=!3m8!1e1!3m6!1sR1dDwCAiFtsAAAAGO0R0YA!2e0!3e2!6s%2F%2Fgeo2.ggpht.com%2Fcbk%3Fpanoid%3DR1dDwCAiFtsAAAAGO0R0YA%26output%3Dthumbnail%26cb_client%3Dmaps_sv.tactile.gps%26thumb%3D2%26w%3D203%26h%3D100%26yaw%3D9.4829264%26pitch%3D0!7i13312!8i6656!6m1!1e1
    W pokoiku robótkowym czułabym się najlepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swietne! Nawet nie trzeba z domu wychodzic :)

      Chyba gdzies wczesniej wstawialam zdjecia pokoju robotkowego. Widzialas je?

      Usuń
    2. Widziałam :) I przypomniałam sobie, że znalazłam cytat z bodajże dzienników L.M. Montgomery, w których pisała: "Today I began to knit a quilt...There have been so many days lately that I could do absolutely nothing,...Now, knitting has always had a good effect on me when I was nervous...so I began the quilt. It doesn't matter if I never finish it." (27.01.1914). Zaczęłam więc znowu szperać i znalazłam przykładową narzutę w jakimś folderze na temat latarni w New London. Podobno takie dziergała też pani Linde ;) Może więc i ja spróbuję ;) Szkoda tylko, że nie na Zielonym Wzgórzu ;)

      Usuń
    3. Wiem, ze na podescie przy schodach w Leaskdale Maud miala maszyne do szycia, wiec byc moze tam rowniez dziergala. A moze oddawala sie temu zajeciu na kozetce w salonie.

      Nie widzialam robionych na drutach narzut, ktore zrobila LMM - nie wiem, czy takie przetrwaly. W Muzeum w Srebrnym Gaju mozna natomiast podziwiac "Crazy Quilt", ktory bodajze zajal LMM 5 lat. O ile dobrze pamietam, w Guelph maja jakies narzuty, ale nie mialam czasu wszystkiego zobaczyc.

      Sadze, ze natknelas na cos takiego?

      http://www.knitty.com/ISSUEw11/FEATw11SIT.php

      Powodzenia i koniecznie pochwal sie swoim dzielem :) :)

      Usuń
    4. Takie też widziałam, ale myślę, że będę robić to:
      http://www.knitting-and.com/wiki/quilt_square_counterpane_with_leaves/
      A tu na stronie 5 jest chyba przykładowa narzuta wówczas robiona
      http://www.annestore.ca/chronicle_files/KS%20August%202011.pdf

      Na pewno pokażę co wyszło, oby szybciej niż 5 lat ;)

      Usuń
  5. Bernadko, z tego co pamiętam jeszcze w zeszłym roku na fotografiach w wiosce Avonlea były czerwone drogi, skąd te zmiany od tamtego czasu? Kto o nich decyduje, wiesz? Do tej pory wydawało mi się, że wszystkim miejscowym zależy na dbaniu miejsca związane z Anią ... No, no może za wyjątkiem - jak pisałaś - właściciela filmowego Zielonego Wzgórza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie mam pojecia, kto decyduje, ale decyzje te sa spowodowane problemami finasowymi. Wiem, ze trudno bylo oplacic aktorow, kiedy wioska funkcjonowala na innych zasadach. Chyba doszlo do tego, ze trzeba bylo doplacac do jej utrzymania i stad podjeto odpowiednie decyzje, aby moc ja w jakiejs wersji jednak moc zachowac.

      Czerwonej drogi bardzo mi szkoda. Podczas nastepnej wizyty zapytam, skad taka akurat decyzja. Nie mam im za zle, ze zmienili model, ale ogarnia mnie wielki smutek, ze szkole zamienili w sklep.

      Usuń
  6. Zasmuciła mnie ta wiadomość o Avonlea , zastanawiam się jaki był cel osób które o tym zadecydowały , aby to sentymentalne miasteczko z dziecięcych marzeń zmienić w coś innego ,nawet zniszczyli czerwone drogi , przykre :( . Ale na cóż rozważania jak to wszystko jest już faktem i my nie mamy na to żadnego wpływu .Trochę szkoda że nie nie zdecydowałaś się na odwiedzenie Wioski w 2014 roku . Ja również lubię zwiedzać bez tłumów turystów ,o ile jest to możliwe , lubię zatrzymać się poczuć ducha epoki , a nawet wyjrzeć przez okno starej wiejskiej chatki , lub usiąść w zabytkowej szkole na starej dębowej ławce pisząc gęsim piórem . Bernatko bardzo dziękuję za kolejne wspomnienia i piękne zdjęcia . Zdjęcie z lustrem w pokoju Maryli jest bardzo inspirujące , leżą tam rękawiczki i blask lampy , zdradza że Maryla wyszła tylko na chwilę za moment usiądzie i zacznie czynić jakieś notatki lub pisać list , no tak moja fantazja mnie ponosi :) . Pozdrawia Serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiu, Twoj komentarz jest chyba najwieksza nagroda dla kogos, kto pisze blog :) Jesli dzieki opisowi i zdjeciom mozesz przeniesc sie do swiata fantazji, to osiagnelam swoj cel.

      Wioske odwiedzilismy w 2014, ale po godzinach, kiedy nie bylo juz aktorow. W 2012r. widzielismy Anie i Diane przez kilka minut - tez po godzinach. Nie zalapalismy sie tylko na pelny program i tego zalujemy.

      Pozdrawiam serdecznie i dziekuje, ze wiernie czytasz kazdy wpis.

      Usuń
    2. O tak można się przenieść :) <3 Dziękuję bardzo za zdjęcia Bernadetto :) <3 <3
      Tak.... szkoda zerwonych dróg....
      Ewelina

      Usuń
    3. Bardzo prosze :) A co do drog, to wielka szkoda :( :( Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. I znów wspaniała,wirtualna podróż. Mieliście niesowite szczęście, że mogliście być tam sami. A my z Wami. Co za klimat.....zupełnie jak ze stronic książki ....Rozumiem Twoje rozczarowanie w Avonlea...poczułam to samo kiedy w końcu znalazłam się w naszym Zakopanem. Kiedy okazało się, że Krupówki to taka zwykła handlowa ulica...taki deptak...a ja szukałam tam ducha gór,klimatu z książek, filmów przedwojennych...eh... Dobrze, że Jesteś, ze piszesz o tym co chciałabym zobaczyć. I że dzięki Tobie historia Ani i samej LMM jest wciąż żywa, inspirująca i odkrywana na nowo. Pozdrawiam Cie serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za cieple slowa! Ciesze sie niezmiernie, ze dzieki zdjeciom mozecie sie przeniesc w swiat Ani :)

      Co do rozczarowan, to w Zakopanem mialam podobnie. A tutaj majac porownanie do tego, co bylo, trudno odczuwac radosc z wizyty. Sa tu sladowe ilosci klimatu, ale nazwy sklepow w miejscach, gdzie wczesniej widnialy tabliczki "Avonlea School" czy "Avonlea Dress Up" sprawily, ze cos zniknelo na zawsze, a turysta czuje, ze najbardziej kazdy interesuje sie jego portfelem (a zasobnosc portfela na taki wyjazd musi byc odpowiednia), a nie jego przezyciami.

      Pozdrawiam rownie serdecznie Ewelino!

      Usuń