Wtorek od rana zapowiadał się słonecznie – mieliśmy więc sporo planów, gdyż każdy
słoneczny dzień należy dobrze wykorzystać :). Rano pojechaliśmy do Cavendish, na
Zielone Wzgórze, gdzie byliśmy umówieni z przyjaciółmi, którzy przyjechali z
nami na wyspę.
Szkoda było nam jednak dnia na ponowne wizyty we wszystkich
miejscach związanych z Anią i Maud, więc zaznaczyliśmy na mapie ich lokalizację,
mapę daliśmy przyjaciołom, a sami pojechaliśmy do Park Corner, gdzie mieliśmy
się ponownie spotkać na plaży Cousin Shore. Po drodze zatrzymaliśmy się w Moim
Wymarzonym Domku, który wypadało znów trochę obfotografować :) Zdążyliśmy też
zaliczyć spacer na naszej prywatnej plaży.
Niestety wyjeżdżając z domu
zapomniałam swojego aparatu, więc reszta zdjęć z tego dnia była robiona
aparatem, którego nie nauczyłam się obsługiwać :(.
W położonej niedaleko
Park Corner miejscowości Darnley znajdują się dwie latarnie morskie i słynna
formacja skalna – Teapot Rock. W 2013r. próbowaliśmy do niej dotrzeć, ale
okazało się, że potrzebny byłby kajak. Tym razem znaleźliśmy inną drogę, którą
chcieliśmy dojechać na plażę. Na miejscu stało się jednak jasne, że jest to
droga prywatna. Byliśmy i na to przygotowani – dron okazał się niezastąpiony
:).
Z Darnley pojechaliśmy na umówione spotkanie na plaży Cousin Shore, a
później na naszą ulubioną plażę Branders Pond. Dzieci pluskały się w wodzie,
biegały po piasku, a my robiliśmy zdjęcia, rozmawialiśmy i rozkoszowali każdym
momentem w uroczym otoczeniu. Nie wiem, czy zdawałam sobie sprawę, że czytając
mój blog ktoś może skusić się na wizytę na Wyspie Księcia Edwarda... Oto miałam
jednak dowód — 4 osoby, które zdecydowały się na długą i męczącą pozdróż, gdyż
zafascynowały je zdjęcia z mojego blogu. Cała ta sytuacja była bajkowa —
sprawiliśmy, że na obydwu plażach Polacy byli najliczniej reprezentowaną nacją
:).
Na obiad poszliśmy do pizzerii, z której pojechaliśmy do Orby Head.
W tym zjawiskowo pięknym miejscu Megan Follows i Schuyler Grant rozmawiały po
koncercie.
Ten blog z pewnością może być "zaraźliwy". Nie zdziwiłabym się więc, gdyby znacznie więcej jego czytelników postanowiło zorganizować sobie podróż życia właśnie na tę wyjątkową Wyspę. Mnie najbardziej fascynuje to, że mimo że PEI jest taka piękna, wciąż można na niej znaleźć miejsca "bez ludzi".
OdpowiedzUsuń