Jak pewnie pamiętacie, obiecałam, że opowiem Wam, co zdarzyło się w środę 1
października, czyli 2 tygodnie temu. Tego dnia w Moim Wymarzonym Domku zjawiła
się reporterka z The Guardian – gazety ukazującej się na Wyspie Księcia Edwarda,
której siedziba znajduje się w Charlottetown, stolicy tej najmniejszej
kanadyjskiej prowincji. Kaylynn przyjechała, aby porozmawiać o moich podróżach
na Wyspę i o Wymarzonym Domku. Wiedziałam o naszym spotkaniu jeszcze przed
wyjazdem, więc byłam odpowiednio przygotowana na podjęcie mojego Gościa...
Tak, to są Michaszki, Delicje, Klejnoty Smaków i polski sernik :). Jak
dobrze, że mam w swojej okolicy polski sklep i piekarnię :) :).
Rozmowa
trwała około godziny. Po 30 minutach rozmowy dołączył do nas Andy, który opowiedział
trochę o historii domu i o tym, jak dom trafił do jego rodziny. W pewnym
momencie Kaylynn zapytała, co pomyślał, kiedy mój mąż do niego zadzwonił. Andy
odpowiedział, że był pod wielkim wrażeniem mojego skomplikowanego i bardzo
subtelnego planu dotarcia do niego. Pomyślał, ile trudu mnie to kosztowało (o
bezsennych nocach nie wspomnę - mój własny dopisek :) ) i postanowił nas
zaprosić. A kiedy się już zjawiliśmy, było od razu wiadomo, że moja miłość do
domku jest tak wielka, jak jego własna, a wcześniej jego ojca Davida, który
zakochał się (!! Tak, dokładnie tak było. Dorosły mężczyzna zakochał się w
domku, czyli nie jestem osamotniona w moim szaleństwie :)) w nim w 1967r. i
kiedy zobaczył, że rok później dom był na sprzedaż, kupił go bez zastanowienia.
Jak dobrze, że akurat tak się złożyło, bo dzięki temu Andy go dostał od ojca (na
pół z bratem Davidem) i mogłam w nim zamieszkać.
Wczoraj rano dostałam
e-mail od Kaylynn informujący o tym, że artykuł właśnie się ukazał w gazecie.
Obiecałam Pam Campbell, że dam jej znać (Pam dowiedziała się o artykule i już w
ubiegłym tygodniu dzwoniła, żeby dopytać, kiedy dokładnie będzie go można
przeczytać :)), więc zadzwoniłam do Park Corner. Linia była zajęta, a ja
akurat przygotowywałam się do wyjścia z domu. Po chwili jednak słyszę telefon i
wyświetla się „Pokrewne dusze” (”Kindred Spirits“). Uśmiecham się od ucha do
ucha, bo to niesamowite uczucie zobaczyć coś takiego na telefonie. Mówię: „Dzień
dobry Pam. Dzwoniłam właśnie do Ciebie, gdyż ukazał się artykuł”. Ona na to:
„George mi przed momentem pokazał i dlatego dzwonię. Poczekaj, George też tu
jest, to sobie porozmawiamy w trójkę”. W tym momencie coś mnie rozłączyło, więc
dzwonię ponownie do Muzeum Ani z Zielonego Wzgórza. Odbiera ktoś inny, tłumaczę,
że rozmawiałam z Pam i George'm i mnie niestety rozłączyło. Betty (pracownica)
informuje mnie jednak, że Pam chyba dzwoniła z biura z Kensington, nie z Muzeum
w Park Corner. Czyli dzwoniłyśmy do siebie w przeciągu 5 minut zupełnie
niezależnie! :) Powinnam się była zorientować, bo wcześniej nigdy nie
wyświetliły mi się „Pokrewne dusze”.
Artykuł wyszedł całkiem dobrze, ale
zabrakło w nim zdjęcia domku. Wielka szkoda :(. Dostałam już kilka wiadomości od
osób zupełnie mi nieznajomych z pytaniem, który to dokładnie dom :). Oto Mój
Wymarzony Domek z plakatu, który sfotografowałam w Informacji Turystycznej w
Kensington... W Informacji Turystycznej przy moście można było kupić te plakaty,
więc teraz jeden z nich jest i w moim domu (tym, w którym mieszkam pomiędzy
wyjazdami na Wyspę Księcia Edwarda).
Ania po ślubie mieszkała w tej okolicy, chadzała po tej samej plaży.
Zapraszam Was na mały niedzielny spacer po „mojej" dzikiej plaży w Przystani
Czterech Wiatrów:
A oto artykuł Kaylynn:
Polish blogger lives out her lifelong fantasy in Prince Edward Island
Bernadeta
Milewski dreamed of Prince Edward Island ever since she was a child.
Now
she is staying in her dream province and her dream house.
As
a young girl growing up in Poland, she read Anne of Green Gables and longed to
visit the homeland of the red-headed heroine.
Decades
later, in 2006, Milewski’s dream finally came true when she made the trip to
P.E.I.
“I
remember we took our first steps out at Green Gables, we stayed at Anne’s Windy
Poplars. I remember I was so excited I could not sleep. At 6 a.m. I was ready,
so ready to go and visit all these places,” she said.
Milewski’s
stay on the Island lasted five days. She never expected she would ever come
back.
“I
thought that was it. My dream had come true. I never expected it would be
back.”
In
2012, a friend of Milewski’s, appropriately named Anne (or Ania in Polish),
asked to see some pictures from her trip to P.E.I. It was seeing these photos
that sparked Milewski’s desire to visit the Island once more.
“I
remember making ‘Prince Edward Island’ in Polish out of the red stones on the
beach. Seeing that (photo) I needed to go there again. It took us five days to
arrange everything and we were here.”
During
her second trip to the Island, Milewski came across what she calls her “dream
house” while driving through Springbrook with her husband and four-year-old
daughter.
When
Milewski returned from P.E.I. a second time to her home in Connecticut, she
spent the better part of a year searching for the owner of the house of her
dreams. She would write about the house in her Polish blog that chronicled her
adventures in the land of Anne.
Her
search led her to some photos taken by P.E.I. photographer Stephen Desroches,
who she contacted asking if he knew anything about the property. He put Milewski
in contact with John Sylvester, another P.E.I.-based photographer who had taken
pictures of Milewski’s “dream house”.
Sylvester
identified the property as the Black farm and was able to provide Milewski with
a phone number for someone who might own her dream home.
Too
excited to call the number herself, Milewski got her husband to make the
call.
“I
was so excited. He was calling from the basement and I couldn’t be in the
kitchen on the first floor because I would be able to hear something. So with my
daughter and I went upstairs and I would make her check to see if the receiver
was still up.”
Ten
minutes later, Milewski’s husband came upstairs. The man he had been talking to
on the phone was Andy Black, one of the owners of the property.
“He
said we can go and visit. We came a week later and he was nice enough to show us
around the property.”
The
property, which consists of five separate buildings, including a cook house that
provided food for the tall ships when they would dock at the Island in the
1800s, was purchased by Black’s family in 1968 for $12,500. It features a long
laneway with trees and fields lining both sides and private beach access at the
back. In the field grows vibrant, yellow canola at certain times of year.
Black
said the call from Milewski’s husband was probably the politest way anyone has
ever asked to see the place where he lives.
“It’s
really common that cars are lined up three and four at a time to take pictures
pretty much the whole time,” he said. “Occasionally people drive down the lane
because they are looking to pick clams or they are curious. But to hear this
story I was like, ‘Oh, wow, a lot of effort went in to this’.”
Milewski
now has an open invitation to stay in Black’s guest house — an invitation she is
enjoying.
I tajemnica sprzed wyjazdu na Wyspę przestała być tajemnicą. Okazuje się, że spotkanie z dziennikarką było już "uknute" wcześniej. Pięknie się wszystko ułożyło i teraz Wymarzony Domek Bernadki stanie się Wymarzonym i najchętniej odwiedzanym Domkiem na Wyspie.
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieje, ze po tym artykule Andy nie bedzie mial zbyt wielu niespodziewanych gosci :)
UsuńYou are definitely always surprising me with new information and stories, & that table with all the treats and books looks wonderful!
OdpowiedzUsuńThanks Stacey! There will be another story about something that you can see on that table... Stay tuned :)
UsuńDziekuje Aniu!
OdpowiedzUsuńJuż gratulowałam ale gratuluję raz jeszcze :*
OdpowiedzUsuńBernadko, jestem więcej niż pewna, że jeszcze nie raz o tobie usłyszymy. Bo o ludziach "znających Józefa" po prostu trzeba mówić.
Lovely story, I so wish I could visit.
OdpowiedzUsuńI know you have read this, but maybe your readers might like it too http://retroladyland.blogspot.co.uk/2014/10/back-to-green-gables-with-jonathan.html
Super!!!! Jesteś sławna!!! :) I Twój Wymarzony Domek też!!
OdpowiedzUsuń