Lucy Maud Montgomery uczyła w trzech różnych szkołach — w
Szkole nr 6 w Bideford (1894-1895) oraz w szkołach w Belmont (1896-1897) i w
Lower Bedeque (1897-1898). Praca w Bideford umożliwiła jej zaoszczędzenie
sporej części pieniędzy potrzebnych na dalszą naukę i dała okazję zdobycia
doświadczenia w zawodzie. 19–letnia Maud szybko zyskała sobie opinię dobrej
nauczycielki i w ciągu roku spędzonego w Bideford ilość jej uczniów wzrosła
prawie trzykrotnie. Praca nauczycielki pod koniec XIX stulecia pełna była
wyzwań, a zawarty kontrakt nie tylko regulował zajęcia i czas spędzany w szkole,
ale również życie osobiste. W Muzeum Plebanii w Bideford można znaleźć sporo
informacji na temat pracy nauczyciela, a także wymagań i oczekiwań określonych
kontraktem. Na szczególną uwagę zasługują reguły postępowania nauczycielek
(wśród nich zasady kontaktów z płcią przeciwną oraz wymogi dotyczące garderoby),
lista pensji nauczycieli (z której wynika, że nauczycielki zarabiały o wiele
mniej od nauczycieli) oraz harmonogram dnia w jednoizbowej szkole (w której
najmłodsze dzieci nie znały liter, a najstarsze przygotowywały się do egzaminów
do szkół wyższych).
Pomimo ogromu pracy Lucy Maud Montgomery
narzuciła sobie rygorystyczny harmonogram dnia, dzięki czemu była w stanie
wygospodarować czas na pisanie. Często pisała wcześnie rano, przed zajęciami w
szkole. W zimie bywało tak chłodno, że musiała ubierać płaszcz, zakładać
rękawiczki i siadać na stopach, które w ten sposób ogrzewała. Lekcje
rozpoczynały się o godz. 8:00, jednak nauczyciel musiał być w szkole o 7:00, aby
napalić w piecu. Po lekcjach, które trwały do 16-tej, sprzątał szkołę i po
powrocie na stancję przygotowywał się na następny dzień.
Drugą szkołą, w
której uczyła Maud była szkoła w Belmont.
W Belmont Montgomery spędziła bardzo
trudny rok swojego życia — dzieci lokalnych farmerów nie dorównywały intelektem
uczniom z Bideford, w wynajętym pokoju było zimą niesamowicie mroźno, a
mieszkańcy domu nie byli godnymi partnerami do rozmowy dla pochodzącej z dwóch
najstarszych rodów pisarki. Rozczarowana pracą w Belmont Maud w czerwcu
1897r. przyjmuje oświadczyny spokrewnionego ze sobą Edwina Simpsona.
Edwin Simpson Źródło: http://images.ourontario.ca/uoguelph/26116/data |
Ten
oczytany, wykształcony i mający ambicje kuzyn wydaje się być
przez chwilę dobrą partią. Niestety Maud wkrótce uświadamia sobie, że przyjmując
oświadczyny Edwina popełniła ogromny błąd i że nigdy go nie pokocha. Z takim
przeświadczeniem pisarka trafia do Lower Bedeque, gdzie przeżyje bardzo burzliwy
epizod w życiu prywatnym. W Lower Bedeque gospodarzami Maud jest rodzina
Corneliusa Learda. 27–letni Herman Leard stanie się obiektem westchnień młodej pisarki
i wstrząśnie jej życiem intymnym.
Herman Leard |
Wiele jest spekulacji na temat tego,
co dokładnie łączyło Hermana z Maud – przyjaźń, niewinny flirt, przelotny romans, a może
coś więcej? Nie ma zgodności co do faktów – biografie pisarki znacznie różnią
się w ocenie związku Hermana z Maud, a przepisane w późniejszym
czasie przez pisarkę „Dzienniki” nie pozwalają, w moim odczuciu, na jednoznaczne
stwierdzenie, ile prawdy, a ile fantazji jest w historii „romansu” tych dwojga
młodych ludzi. Rozbudzona w domu Leardów romantyczność Maud daje jej natomiast
odwagę do zerwania zaręczyn z Edwinem. Kiedy Maud wraca do Cavendish zimą 1898r.
po śmierci dziadka, zarówno wątek Edwina, jak i Hermana zostają pogrzebane.
Szkoła w Bideford nie istnieje, natomiast budynek szkoły z Belmont można
zobaczyć w Wiosce Avonlea. Szkoła w Lower Bedeque jest miejscem pełnym klimatu,
którego nie powinien przegapić żaden wielbiciel pisarki.
Szkoła w Lower Bedeque |
Bardzo interesujący wpis. Takie informacje dotąd były dostępne tylko dla nielicznych. Dzisiaj dzięki blogowi Bernadki mogą trafić pod tzw. "strzechy".
OdpowiedzUsuńDziekuje Elu! Mam nadzieje, ze ta moja pisanina sprawi, ze wiecej osob pozna Maud.
UsuńI ja jestem wdzięczna, za tak wiele nowych dla mnie informacji oraz zdjęć przedmiotów i miejsc, których nigdy, bez Bernadki nie mogłabym podziwiać. To są dla mnie wyjątkowe perełki!
OdpowiedzUsuńInez, wiesz, ze zawsze mi towarzyszysz. Te wpisy tylko pokazuja Ci miejsca, wktore wspolnie odwiedzamy na Wsypie :)
UsuńTen wątek życia Maud jest mi szczególnie bliski. Cieszę się, że piszesz o nim. Zdjęcia są zachwycające! Nie zdawałam sobie sprawy, że rygor pracy nakazywał nauczycielce nosić przynajmniej dwie halki!
OdpowiedzUsuńCzy dobrze zrozumiałam punkt o zakazie wałęsania się po sklepach z lodami ?! To dopiero absurd :-) u w ielbia m takie ciekawostki i jeszcze zdjęcie Maud z uczniami- nigdy wcześniej na nie nietrafiłam .
UsuńKasia
I te przepisy o jasnych kolorach czy zamążpójściu...! Genialny post, pełen niesamowitych smaczków! Świetne, świetne, Bernadko :)
UsuńPozdrawiam,
Magda
Dziekuje Wam za mile komentarze. Faktycznie jest tam zakaz "przesiadywania" w lodziarniach, ale nie znaczy to, ze Maud nie mogla do nich wejsc i zjesc spokojnie deseru lodowego. Te uregulowania sa jednak bardzo drastyczne i w dzisiejszych czasach nikt by sie nie zgodzil na takie traktowanie. Widac z tego, jak bardzo zmienil sie swiat i jak stal sie o wiele bardziej przyjazny dla kobiet.
UsuńVery interesting my friend!! I love learning about her!
OdpowiedzUsuńThank you Stacey with an "e" :) I am happy you can learn something from my blog!
UsuńDziś w Polsce obchodzimy Dzień Edukacji Narodowej. Pozostaje życzyć wszystkim nauczycielom, żeby czerpali inspirację z postawy panny Stacy, a nie pana Phillips'a...
OdpowiedzUsuńNic dodac, nic ujac :)
Usuńhttp://www.theguardian.pe.ca/News/Local/2014-10-14/article-3902412/Polish-blogger-lives-out-her-lifelong-fantasy-in-Prince-Edward-Island/1
OdpowiedzUsuńZobaczcie co znalazłam w Internecie! Zapraszam do lektury :-).
Marta
W internecie niczego nie da sie ukryc :)))) Dzisiejszy wpis jest wlasnie o tym :) Pozdrawiam!
UsuńTo prawda. Odwiedzajac miejsca zwiazane z Maud odnajduje sie wiele szczegolow, ktore pamieta sie z ksiazek. To jest chyba jabardziej fascynujace w poznawaniu pisarki.
OdpowiedzUsuńSama jestem nauczycielką, więc tym bardziej doceniam, że nikt nie sprawdza, czy noszę halki i czy noszę jasne kolory ;) Wtamtych latach to musiała być bardzo ciężka praca, nie tylko zresztą ze względu na surowy regulamin, lecz także dlatego, że trudno musi się nauczać w klasie podzielonej na grupy.
OdpowiedzUsuńalessandra