Ostatnio zrobiłam trochę zakupów :). Koreańska Ania zachwyciła mnie tak bardzo,
że już do mnie idzie jeden egzemplarz, który będzie egzotycznym dodatkiem do
mojej kolekcji. Ile mam dokładnie Ań, tego niestety nie wiem. Mój mąż zadał mi
kilka dni temu to pytanie, ale nie mogłam się doliczyć :) :). Niektóre wydania
mam nawet w dwóch egzemplarzach, bo zawsze warto mieć coś w zanadrzu – na
przykład na prezent :). W czerwcu doszlo do mnie całkiem ładne wydanie oprawione
w zieloną skórę, w którym odkryłam oryginalne ilustracje autorstwa M. A. i W. A.
J. Clausów pochodzące z pierwszego wydania z 1908r. Dotychczas myślałam, że poza
pierwszym wydaniem i jego licznymi dodrukami, można te ilustracje zobaczyć tylko
w oficjalnej jubileuszowej wersji książki. Ciekawostka... W połowie lat 20-tych
ubiegłego stulecia ilustracje M. A. i W. A. J. Clausów zastąpiono bardziej
„współczesnymi”, którymi autorką była Elizabeth R. Withington. Poniżej
porównanie ilustracji z pierwszego wydania i późniejszych dodruków (dodruki z
lat 30-tych i 40-tych nadal są uznawane za pierwsze wydania) – na górze
ilustracje M. A. i W. A. J. Clausów, a pod nimi analogiczne ilustracje Elizabeth
Withington.
Oglądając różne wydania „Ani” natknęłam się też na nową serię
w twardej oprawie. Co kilka miesięcy wydawany jest nowy tom i w chwili obecnej
na rynku dostępne są 3 pierwsze tomy. Można już zamawiać tom IV („Wymarzony dom
Ani”), więc zanosi się na całą serię (z pominięciem jak do tej pory „Ani z
Szumiących Topoli”). Tak wyglądają kolorowe okładki tej nowej serii, która
niestety nie jest ilustrowana:
Uważny i zorientowany w temacie
obserwator zauważy, że jedna z tych wycinanek zawiera błąd...
W ubiegły
weekend miałam ambitne plany odwiedzenia miejsc związanych z Lucy Maud
Montgomery w Ontario, ale przesunęliśmy ten wyjazd na inny miesiąc. W zamian
trafiliśmy do Quebec City i okazało się, że niełatwo jest zmieniać plany i
uciekać od tematyki związanej w jakiś sposób z Anią :). Oto, co zauważyliśmy po
przekroczeniu granicy:
Do wyjazdu pozostało nam 37 długich dni...
Chyba jeszcze nigdy na nic tak bardzo nie czekałam. W międzyczasie oddaję się
korespondencji z Andy'm i planowaniu wyjazdu. Być może jakoś dotrwam do 16
sierpnia, kiedy to zamieszkam w swoim Wymarzonym Domku :) :). Kilka tygodni temu
pewna osoba poprosiła, bym dzieliła się swoim szczęściem będąc na Wyspie Księcia
Edwarda. Wiem, że miała na myśli ten blog, ale pomyślałam, że mogę podzielić się
swoim szczęściem i w inny sposób :). Już za kilka dni ogłoszę więc konkurs, w
którym można będzie wygrać bardzo wyjątkowe nagrody... Będzie się liczył
refleks, więc warto sprawdzać każdego dnia... Wyniki ogłoszę podczas mojego
pobytu na Wyspie Księcia Edwarda.
Nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz odkryłam Pani bloga.Właśnie skończyłam czytać wszystkie wpisy. Miło jest odkryć pokrewną duszę, która jest równie mocno zwariowana na punkcie L.M.Montgomery, Ani i PEI. Moj wymarzony domek, znajduję się w okolicach Alberton i wierzę w to, że kiedyś go odwiedzę. Oczekując na wymarzoną podróż, z przyjemnością (i odrobiną zazdrości :) będę śledziła Pani dalsze wpisy.
OdpowiedzUsuńŚciskam najmocniej jak potrafię
Kasia z Klonowego Gaju
Droga Kasiu! :) Dziekuje Ci za ten mily komentarz i oczywiscie zapraszam na dalsze podrozowanie do Krainy Ani ze mna. Do wyjazdu pozostalo 5 tygodni!!! Rozumiem, ze tez bylas na Wyspie skoro masz Wymarzony Domek w Alberton :) :) Koniecznie napisz do mnie na adres: info@choosinghope.org Moze masz fotke domku? Moja corka tez ma Wymarzony Domek... Nie moglo byc inaczej :) Pozdrawiam Cie i sciskam rownie mocno! Bernadka (prawie) z Wyspy Sw. Edwarda :)
Usuń