Niedziela rozpoczęła się od pierwszego śniadania na naszej werandzie. Pogoda była idealna – słońce, które z pewną nieśmiałością obudziło mnie o wschodzie, 3 godziny później było już zwarte i gotowe, aby uprzejemnić nam święteczny posiłek. Piękno tego poranka pozostanie długo w naszej pamięci. Poza idealną pogodą, pysznym śniadaniem i cudownymi widokami towarzyszyła nam myśl o tym, że to dopiero początek naszych wakacji i że mamy przed sobą cały tydzień na upajanie się Wyspą.
Bielik amerykański, który ma w pobliżu gniazdo |
Po śniadaniu poszliśmy na spacer po naszej dzikiej plaży. Jeśli istnieje ranking idealnych miejsc na spacer, to nasza plaża w Springbrook z pewnością plasuje się w czołówce. Czerwony piasek, klify, kamyki, latarnia w tle i delikatny szum fal — prawdziwy raj!
Po obiedzie pojechaliśmy do Summerside. Jak pamiętacie, Ania spędziła 3 lata w Summerside, mieszkając w Szumiących Topolach w Alei Duchów i kierując tamtejszą szkołą średnią. Niestety, poza samą nazwą, w Summerside nie można znaleźć żadnych śladów Ani Shirley. Znajduje się tam natomiast latarnia morska.
Z Summerside pojechaliśmy zobaczyć latarnię Seacow Head, która posłużyła za pierwowzór latarni Gusa Pike’a z „Drogi do Avonlea”. Latarnia położona jest w bardzo malowniczym miejscu, z widokiem na Most Konfederacji. Szaleńczy wiatr uniemożliwił mi jednak dokładniejsze rozeznanie terenu. Trzeba będzie tu kiedyś wrócić.
Dosyć blisko latarni Seacow Head znajduje się szkoła w Lower Bedeque, którą odwiedziłam w 2014r. Postanowiliśmy zatrzymać się na moment przy szkole i spacerkiem przemierzyć dystans między szkołą a nowo otwartą herbaciarnią Fable Tearoom znajdującą się w domu Corneliusa Learda, w którym mieszkała Maud, kiedy poznała miłość swojego życia — Hermana Learda. W niedzielę herbaciarnia jest niestety zamknięta, aby prowadzące ją Abi i July miały czas dla swoich rodzin. Miałam w planach popołudniową herbatę z okazji Dnia Ojca, ale musimy poczekać na nią do środy.
Dom Corneliusa Learda |
Z Lower Bedeque pojechaliśmy do Cavendish, na Zielone Wzgórze. Dotarliśmy na nie o 18:00. Byliśmy zupełnie sami — ostatnie autobusy odjechały jakąś godzinę wcześniej, a parking wskazywał na to, że nikt inny nie skusił się na wieczorną wizytę. Nie wiem, czy wiele osób wie, że Las Duchów, Aleja Zakochanych i tereny wokół domu są zawsze dostępne dla zwiedzających... Tym razem bardzo odpowiadał nam brak towarzystwa, gdyż zaplanowałam piknik na Zielonym Wzgórzu. Od zawsze chciałam czegoś takiego doświadczyć, ale nigdy nie wystarczyło czasu. W końcu się udało :)
Przed powrotem do Springbrook odwiedzamy Orby Head w Parku Narodowym Wyspy Księcia Edwarda, czyli miejsce z filmu Sullivana, w którym Ania i Diana rozmawiały po koncercie. Stamtąd udajemy się w drogę powrotną do Mojego Wymarzonego Domku.
Gdyby zdarzyło się tak, że mogłabym posiedzieć na plaży w Springbrook lub w
OdpowiedzUsuńogrodzie na Zielonym Wzgórzu, to zapewniam, że żadne siły by mnie stamtąd nie zabrały :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzy mogę się dołączyć do pani marzeń? :)
UsuńBardzo trudno stamtad wyjezdzac :( Gdybym mogla, bylabym tam caly czas.
UsuńProszę się dołączać, w wyobraźni i na WKE jest dosyć miejsca :)
UsuńPrzeczytałem, tyle wrażeń a to dopiero początek .Bernadko dziękuję za piękne zdjęcia i ciekawy opis .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo prosze Krzysiu! Jeszcze kilka dni przed nami. Nacieszysz oczy :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńWspaniały dzień, piękny opis i zdjęcia
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuje, ale ani zdjecia, ani tym bardziej opis nie sa w stanie oddac piekna Wyspy i tego, co sie na niej przezywa. Pozdrawiam goraco!
UsuńBernadko !
OdpowiedzUsuńDalam na Facebook moja wersje Ani.Jak cos nie pokrecilam to powinnas ja zobaczyc.Na zdjeciach niepowtarzalne widoki i na szczescie pogoda sprzyjala.Wszystkie wpisy czytam z duuuzzza przyjemnoscia.
Pozdrawiam
Ewa z Krakowa
Niestety nie widze Ani :( Moze sprobujesz raz jeszcze? Pozdrawiam Ciebie i Krakow :) :)
UsuńBernadko, na Wyspie jest pięknie. Zdjęcia, którymi nas karmisz sprawiły, że chętnie bym tam zamieszkała.
OdpowiedzUsuń