poniedziałek, 15 grudnia 2014

Upiększanie domku z miseczkami w tle



No i mamy połowę grudnia, a ja zupełnie zaniedbałam blog! W grudniu chyba każdy ma dużo na głowie — i u mnie sporo się dzieje. Pomyślałam jednak, że warto właśnie teraz wprowadzić trochę magii... Święta każdemu z nas kojarzą się z niespodziankami, prezentami i spełnionymi marzeniami, więc postanowiłam, że grudzień na blogu będzie utrzymany w podobnym klimacie.

Dosyć dawno obiecałam, że opowiem, jak wyglądało upiększanie Mojego Wymarzonego Domku. W końcu nadeszła na to pora :).

Kiedy w sierpniu wyjeżdżaliśmy z Wyspy, Andy zapytał, czego nam brakowało w domku i poprosił, abyśmy podzielili się z nim swoimi uwagami dotyczącymi naszego pobytu. Okazało się, że Andy rozważa możliwość wynajmowania domku na kilka tygodni w roku. Chciał więc wiedzieć, jak można sprawić, aby domek był bardziej przytulny. Dla mnie on oczywiście w każdej wersji jest idealny, ale chciałam jakoś pomóc Andy’emu i po powrocie do domu stworzyłam listę różnych sugestii, aby Andy mógł zacząć działać. Kiedy okazało się, że będę ponownie na Wyspie, zaproponowałam mu swoją pomoc, szczególnie w kwestii zakupów. Uzgodniliśmy, że zajmiemy się przede wszystkim główną sypialnią, która będzie najczęściej używana. Ważne przy tym było, aby przeprowadzane zmiany nie były zbyt drastyczne.

Do sypialni zakupiona została nowa ciepła kołdra, która zastąpiła koce. Przekonaliśmy się, że nawet w sierpniu noce bywają chłodne, więc zakup ten był jednym z największych priorytetów. Dodatkowo sypialnia wzbogaciła się o ciepłą jedwabną narzutę na łóżko i komplet nowej pościeli. Obszerna zielona komoda została udekorowana wazonami i świeczkami, a nad nią powiesiliśmy półkę na ramki.

Sypialnia przed zmianami



W hallu zawiesiliśmy zdjęcie Stephena DesRoches, a w jadalni 2 moje zdjęcia :). Andy zaproponował, abym je podpisała :). Te dwa zdjęcia towarzyszą mi od września 2012r., więc niezmiernie cieszy mnie to, że teraz ozdabiają Mój Wymarzony Domek.

Przygotowania

Zdjęcie Stephena DesRoches



Najciekawsza jest jednak historia miski... Otóż tydzień przed moim wyjazdem byliśmy na wystawie plenerowej artystów. Wśród nich był pan, który robił piękne miski z jednego kawałka drewna. Zachwyciły nas te miski i postanowiliśmy kupić jedną z nich jako prezent dla Mojego Wymarzonego Domku. Mój Mąż uważał, że taka miska będzie idealną ozdobą stołu, gdyż ta, którą zastaliśmy w domku, była zbyt mała. 



Przez tydzień miska stała na naszej komodzie i świetnie się prezentowała. Pewnie pomyślicie, że zapomniałam jej spakować, ale nic z tych rzeczy... Miska pojechała ze mna na Wyspę Księcia Edwarda. W pierwszych dniach pobytu postawiłam ją na mniejszej komódce w głównej sypialni i kiedy zjawił się Andy, aby wieszać ramki, pokazałam mu z dumą prezent dla domku. Andy’emu też bardzo spodobała się miseczka. Dokładnie ją sobie pooglądał i wysłuchał mojej historii o tym, jak tornado wyrwało orzech włoski i właśnie to drzewo zostało wykorzystane przez artystę... Nagle Andy zapytał, czy mi kiedyś pokazywał miski, które zrobił jego ojciec... Szkoda, że nie było w pokoju kogoś, kto sfotografowałby mój wyraz twarzy! Oczywiście nie miałam pojęcia, że ojciec Andy’ego robi miski! Gdybym wiedziała, kupiłabym coś innego. 5 minut później Andy przyniósł mi 2 pudła mis, misek i miseczek... Zgodziliśmy się, że  Mój Wymarzony Domek powinny ozdabiać miski ojca Andy’ego, gdyż to on pokochał ten dom, po czym kupił go w 1968r. i tu spędzał każde wakacje przez większość swojego życia. 



Miska, która trafiła do jadalni



Przeglądając 2 pudła misek natknęłam się na jedną maleńką miseczkę, która zrobiona była we wrześniu 2012r. To właśnie wtedy pokochałam Mój Wymarzony Domek... Zdobyłam się na odwagę i poprosiłam Andy’ego o tę miseczkę... Okazało się, że to ostatnia, którą zrobił jego ojciec. Nie była nawet wykończona. Andy uroczyście mi ją wręczył i powiedział, że powinnam ją mieć. Kiedy 3 tygodnie później odwiedził nas w Connecticut, miał okazję zobaczyć obydwie miseczki u nas w domu...



10 komentarzy:

  1. Dobrze, że dałaś radę o opisać, pomimo zgiełku i świątecznych obowiązków :) Dziekuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co dziekowac. Cala przyjemnosc po mojej stronie :) Pozdrawiam goraco!

      Usuń
  2. Przeobraziłaś Twój Wymarzony Domek z Kopciuszka w Księcia. Bardzo piękna nienarzucająca się zmiana. A miski rewelacyjne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zalezalo mi, aby wkomponowac sie w to, co zastalam na miejscu. Ten domek kochaly przede mna inne osoby i chcialam, aby ich "duch" w nim pozostal.
      Ktoz by sie spodziewal, ze w zasiegu reki bedzie tyle misek?? Ja na pewno sie tego nie spodziewalam. Ale wyszlam na plusie - moj stan posiadania powiekszyl sie o 2 miski :)

      Usuń
  3. Naprawde ciekawe te miseczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda?? Na tyle uznalam je za ciekawe, ze zrobilam wpis :)

      Usuń
  4. Niesamowicie słucha się takich historii. Co za zbieg okoliczności! Chciałoby się powiedzieć, że planowany- przez los oczywiście :) Trudno nie wierzyć w przeznaczenie... co do osób, które jest nam dane spotkać na swojej drodze. A wystrój oceniam na +6 :)
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to tez niesamowita historia :) Na Wyspie Ksiecia Edwarda dzieja sie wspaniale rzeczy!
      Ciesze sie, ze podobaja Ci sie zmiany w MWD :) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Z tymi miseczkami to zupełnie niezwykła historia! Myślę, że lepszej niż napisało życie, nie dałoby się wymyślić Bernadko :-) Dziękuję za kolejny ciekawy wpis na blogu i to w tak gorącym imo chłodu okresie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, ze czytasz te wszystkie historie. Uwazam, ze miseczki mialy swoje wlasne plany i tak sie wszystko potoczylo, aby postawily na swoim. Dla mnie ta mala miseczka zrobiona przez tate Andy'ego, ma wielka symbolike. Czuje, jakby wraz z nia przeszla na mnie misja kultywowania uczucia do tego niezwyklego miejsca.

      Usuń