Sama nie wiem, kiedy
dokładnie postanowiłam stworzyć w moim domu „Kącik Ani”. Miałam kilka rzeczy,
których nie wypadało przechowywać w szafie, więc zaczęłam szukać dla nich
jakiegoś przytulnego miejsca... Najmniej używany w naszym domu jest pokój
gościnny i właśnie tutaj zaczęła królować Ania. Początkowo zadomowiła się na
skromnym stoliku, jednak z czasem zaczęło brakować jej tam miejsca. Kilka
tygodni temu przeniosłam jej królestwo w bardziej wygodne miejsce i mam ogromną
nadzieję, że następna przeprowadzka nie będzie konieczna.
Moja kolekcja
powiększyła się o kapelusz z warkoczami (w kolorze, który nie pozostawia żadnych
wątpliwości co do tego, kto jest jego właścicielką), figurkę „Przybycie na
Zielone Wzgórze” (ręcznie robioną w Cavendish Figurines, którą udało mi się
okazyjnie dostać na eBay) i kolejną Anielicę Anię z Filipowego Aniołowa.
Angielskie wydanie Ani zastąpiłam naszym polskim wydaniem ze Skrzata, które
bardzo lubię. Tak się to wszystko razem prezentuje...
Jak powszechnie
wiadomo, jabłko nie pada daleko od jabłoni :). Moja córka nie tylko zachwyca się
kolekcją mamy, ale i zaczęła swoją własną. W pokoju Nadii na specjalnym stoliku
wystawione są jej skarby...
Chciałam zamieścić ten wpis przed Świętami, ale nie
zdążyłam. Dobrze się jednak złożyło, bo mogę zaprezentować przy okazji kilka
cudownych prezentów, które znalazłam pod choinką. Kolekcja znów się
powiększyła :). Moim największymi skarbami są: limitowana edycja ”Anne of Green
Gables” z Easton Press (nakład 1908 egzemplarzy) i wydziergana przez moją
Przyjaciółkę z Polski lalka Ania :).
Przyznam, że bardzo lubię kolekcjonować przedmioty,
które są wyjątkowe. W moim „Kąciku Ani” króluje limitowana lalka firmy Xenis
(jedna ze 125 na świecie, a tak naprawdę jedyna w swoim rodzaju, gdyż każda
lalka robiona jest ręcznie i w rzeczywistości dosyć znacznie różnią się one od
siebie). Poza lalką unikatowe są również obydwie Anielice Anie z Filipowego
Aniołowa. Od czasów, kiedy powstała pierwsza Anielska Ania, z Aniołowa wyfrunęło
sporo innych rudowłosych Anielic.
Zdj. Filipowe Aniołowo |
Wiem, że niektórzy Czytelnicy bloga mają własne półeczki
i kąciki z Anią. Kilka z nich miałam okazję zobaczyć na zdjęciach, a o
niektórych dowiedziałam się z korespondencji. Niesamowite, że ponad 100 lat od
wydania Ani, wzbudza ona tyle emocji.
Mimo iż wielką fanka Ani nie jestem to niektórych eksponatów zazdroszczę ;) Piękne to wszystko i widać wyraźnie pasję ;)
OdpowiedzUsuńPiękny kącik! Taki przytulny
OdpowiedzUsuń:) :) :) Dziekuje!
UsuńKącika Ani nie mam, ale podziwiam pasję zbieraczą u Ciebie Bernadko i ogłaszam się fanką Twojej i Nadii kolekcji. Wierzę, że kącik z Aniowymi skarbami, które już zdołałaś zgromadzić wkrótce zamieni się w prawdziwą kolekcję unikatowych rzeczy związanych z Anią. Bardzo Ci tego życzę i trzymam kciuki, żeby tak właśnie się stało.
OdpowiedzUsuńDziekuje Elu!! Zobaczymy, co jeszcze dodam do kolekcji :). Pozdrawiam!
UsuńTa "Ania" z limitowanej edycji to jest coś niesamowitego! Tylko 1908 egzemplarzy... To może było z okazji setnej rocznicy wydania "Ani"? Czy po prostu pomysł wydawnictwa dla uczczenia wydania książki w 1908r.?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Magda
Magdo, tez mi sie dokladnie tak skojarzylo. Zadzwonilam jednak do Wydawnictwa i okazalo sie, ze to wydanie wyszlo w lipcu 2014r., wiec ilosc egzemplarzy jedynie upamietnia rok wydania "Ani z Zielonego Wzgorza".
UsuńMój kącik Pani Bernadko: http://kulinarnedelicje-katalina.blogspot.com/2015/11/refleksje.html, piasek z Wyspy ma w nim swoje przytulne miejsce:). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ładny i dziewczęcy kącik :)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń