piątek, 19 lutego 2016

Premiera w Toronto


W ubiegły poniedziałek odbyła się kanadyjska premiera filmu telewizyjnego „Ania z Zielonego Wzgórza” w reżyserii Johna Kenta Harrisona. W trzeci poniedziałek lutego kilka kanadyjskich prowincji obchodzi Dzień Rodziny (na Wyspie Księcia Edwarda jest obchodzony Dzień Wyspiarza), w związku z czym poniedziałkowa premiera przypadła na dzień wolny od pracy. Kiedy o godzinie 18:00 Kanadyjczycy zasiedli przed ekranami telewizorów, aby zobaczyć tę nową adaptację na kanale YTV, ja byłam już po premierze w Toronto, na którą wybraliśmy się w ostatniej chwili. Oficjalnie nie było premiery w Toronto – na jej temat nie można było znaleźć żadnych informacji w Internecie. Odbył się natomiast premierowy pokaz dla członków Centrum Kulturalnego TIFF Bell Lightbox w Toronto, pokaz, na który udało mi się cudem zdobyć bilety od dystrybutora filmu Corus Entertainment. 


Kiedy w czerwcu ubiegłego roku świat obiegła informacja o nowej adaptacji książki, dowiedzieliśmy się, że film skierowany będzie do młodszego widza. Producentem wykonawczym tej nowej adaptacji była wnuczka Lucy Maud Montgomery, Kate Macdonald Butler, która dbała o integralność historii Ani Shirley przedstawionej w filmie. Na premierowym pokazie Kate przywitała widzów w imieniu Spadkobierców Lucy Maud Montgomery i zapewniła, że ta nowa produkcja oddaje klimat najsłynniejszej powieści jej babci. 


Trudno stwierdzić, jaka była dokładnie rola Kate w procesie twórczym. Nie jestem ekspertem w dziedzinie produkcji filmowych, ale z rozmów z osobami, które się z nimi zetknęły wynika, że producent wykonawczy nie ma wielkiego wpływu na końcowy kształt filmu. Niemniej jej sam udział z ramienia Spadkobierców w procesie powstawania filmu sugeruje, iż ta nowa adaptacja posiada aprobatę rodziny pisarki (jak z pewnością pamiętacie Spadkobiercy Lucy Maud Montgomery mieli wiele problemów z Kevinem Sullivanem i jego adaptacją).

Na premierowy pokaz przybyliśmy o 13:15. Odebraliśmy bilety, za które jestem niezmiernie wdzięczna Rebece Rebeiro z Corus Entertainment i od razu zauważyliśmy Ellę Ballentine, która na premierę przyszła ze swoją mamą. Z Ellą wymieniłam kilka wiadomości, więc wiedziała, kim jesteśmy. Podziękowała nam za przyjazd, bo chyba nikt inny nie przyjechał z tak daleka. Po chwili pojawiła się w tłumie Kate Macdonald Butler. Oczywiście od razu do niej podeszłam, żeby się przedstawić. Podczas rozmowy z Kate dowiedziałam się, że ma nadzieję zjawić się kiedyś w Polsce — w kraju, w którym, wszyscy znają nazwisko jej babci i który jej mama Ruth odwiedziła w 1985r. Udało nam się też poznać Sarę Botsford, która zagrała Marylę Cuthbert oraz Julię Lalonde, która wcieliła się w postać Diany Barry. 






Dosyć sporo wiedziałam na temat filmu z recenzji prapremierowego pokazu w Ottawie, który odbył się 2 lutego. Linda i Jack Hutton z Muzeum w Bala byli na tym pokazie i następnego dnia opublikowali recenzję, która szybko obiegła świat. Ich niezwykle przychylna opinia na temat filmu została przyjęta z ulgą w środowiskach związanych z Lucy Maud Montgomery. Recenzja trafiła nawet do ukazującego się w Charlottetown dziennika ”The Guardian” i niewątpliwie miała wielki wpływ w procesie opiniotwórczym. Kiedy na scenę wyszli aktorzy i Kate, byłam bardzo wzruszona, a kiedy w pierwszych minutach pojawiły się znajome miejsca z ukochanej przeze mnie Wyspy Księcia Edwarda miałam w oczach łzy. Latarnia Cape Tryon z lotu ptaka i te czerwone pola... Te ujecia były chyba nagrywane tuż przed naszą czerwcową wizytą na Wyspie Księcia Edwarda...


Trudno mi pisać o samym filmie, aby nie zdradzić zbyt wiele. Jedno jest pewne — prawdziwą gwiazdą tej nowej adaptacji jest Ella Ballentine, czyli młodziutka odtwórczyni głównej roli. Nie wyobrażam sobie, jak trudno było wcielić się w rolę, która od 30 lat kojarzona jest z Megan Follows. Zastanawiałam się wielokrotnie, jak reżyser poradzi sobie z tą zaliczaną już do klasyki kreacją. Okazało się, że reżyser skupił się na nowym scenariuszu i aktorzy odgrywali swoje role przewidziane w ramach owego scenariusza. Ania Shirley była więc Anią stworzoną przez Susan Coyne i w tę postać Ella wcieliła się po mistrzowsku. Jaka była ta nowa Ania? Bardziej dziecięca od kreacji Megan, a tym samym miejscami bardziej wiarygodna. Megan Follows dzięki swojemu warsztatowi i wiekowi (miała 17 lat, kiedy grała Anię) odegrała idealną Anię. Sporo młodsza Ella wprowadziła dużo niewinności, wrażliwości i autentyzmu. W pewnym momencie widz mógł odciąć się od książki, poprzedniej adaptacji i swoich własnych oczekiwań i po prostu z zainteresowaniem śledzić losy rudowłosej sierotki. A losy te nie były dokładnym odzwierciedleniem przygód Ani z książki Lucy Maud Montgomery. Wiedziałam o tym wcześniej i cieszę się, gdyż dzięki temu odpowiednio się nastawiłam. Już w zwiastunie pojawiły się zapowiedzi całkiem pokaźnych zmian, co wstępnie mnie trochę rozczarowało, ale nie zraziło na tyle, aby przekreślić ten piękny i wrażliwy film. 

W roli Mateusza zobaczyliśmy Martina Sheena. Jak przystało na znakomitego aktora, jego gra nie wzbudzała żadnych zastrzeżeń. Bardzo chciałam pokochać jego kreację, ale niestety nie wyszło. Mateusz z mojej wyobraźni po prostu był zupełnie inny —  bardzo zbliżony do tego, którego wykreował Richard Farnsworth w adaptacji Sullivana. Sheen nie był nieśmiały, a to była główna cecha charakteru Mateusza. Sara Botsford stworzyła interesującą kreację, choć i tutaj musiałabym znów oddać palmę pierwszeństwa Colleen Dewhurst, która jest świetnym przykładem aktorki umiejącej wspaniale oddać graną postać pomimo różnicy w wyglądzie zewnętrznym. 

Wyjątkowo nie odpowiadał mi niestety Drew Haytaoglu w roli Gilberta. Według mnie ta rola została źle obsadzona. Szkoda, bo lepsza obsada z pewnością zwiększyłaby notowania tego filmu. Nie twierdzę przy tym, że Drew nie ma talentu. Po prostu nie powinien on być obsadzony w roli Gilberta. Również nie przypadła mi do gustu Kate Henning w roli Małgorzaty Linde, przy czym jej rola jest tak epizodyczna, że nie jest to ogromny problem. 


Julia Lalonde dobrze zagrała Dianę, choć uprzedzam, że jej kolor włosów nie był zgodny z książką. Troszkę też raziła duża różnica wzrostu między Ellą a Julią.

Kostiumy nie zawsze wydawały się być zgodne z epoką (szczególnie kurtka zimowa Mateusza wyglądała zbyt współcześnie). Zielone Wzgórze nie przypominało w żaden sposób domostwa znanego mi z Wyspy Księcia Edwarda. Drogi byly pomalowane na czerwono (każdy, kto był na Wyspie wie, ze ten kolor jest nie do podrobienia), a włosy Ani czasem wyglądały prawie na pomarańczowe. 


Muzyka wydawała się pasować do klimatu Wyspy Księcia Edwarda, gdzie można znaleźć dużo szkockich wpływów. Pod koniec filmu usłyszeliśmy przepiękną piosenkę, ale nie udało mi się jeszcze jej zlokalizować (pracuję nad tym!). 

Sam film sprawiał miejscami wrażenie robionego „na szybko”. Być może faktycznie zabrakło czasu, aby dopracować przejścia między scenami, a być może te mniej naturalne przejścia charakteryzują film telewizyjny, który przerywany jest reklamami. My widzieliśmy go na dużym ekranie, bez przerw na reklamy, więc te „zgrzytające” przejścia trochę nas drażniły. 

Bardzo podobały nam się natomiast sceny, w których Ania pokazuje jaka jest, zamiast mówić o tym. Jest więc Ania tańcząca ze szczęścia wśród pól, Ania podziwiająca przyrodę, Ania przeżywająca głęboko nowe doświadczenia.

Każdy wielbiciel Ani koniecznie powinien zobaczyć tę nową adaptację. Czy udało się dzięki niej trafić do nowego pokolenia? Myślę, że jak najbardziej! Dla mojej 8–letniej córki, która również była na premierze, to właśnie Ella będzie Anią Shirley. 






28 komentarzy:

  1. Czytając miedzy wierszami , film nie jest doskonały ,ale są szczegóły które są godne zauważenia , cóż najważniejsze jest to , że twórczość Lucy Maud Montgomery jest nadal inspiracją do tworzenia nowych adaptacji . Bernadko serdecznie dziękuję za przekazanie swoich wrażeń z premiery , pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, to nie jest idealna adaptacja, na ktora czekalismy :( Jesli zamierzeniem bylo dotarcie do nowych odbiorcow tworczosci LMM, to miejmy nadzieje, ze sie udalo. Pozdrawiam goraco!

      Usuń
  2. Doskonała recenzja. Ciesze się, że wciąż sięga się po twórczość Lucy Maud. Rosną nowe pokolenia i nowe spojrzenie na jej twórczość jest jak najbardziej na miejscu. Nie unikniemy porównań, ale jeżeli film wybroni się sam to nowe pokolenie ma nową Anię, nową Marylę, nowego Mateusza czy nowa Małgorzatę Linde. A Gilbert...no cóż Na zdjęciu mi "nie leżał", ale dla mnie Gilbert zawsze będzie miał twarz Jonathana Crombie i nic na świecie już tego nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze najwazniejsze, aby nowe pokolenia siegaly po ksiazke, ale jednak dobrze by bylo, gdyby ta nowa adaptacja mogla konkurowac z wersja Sullivana. Choc czy naprawde chcemy, aby Gilbert wygladal inaczej niz Jonathan Crombie, a Ania inaczej niz Megan Follows?

      Usuń
  3. dziękuję za recenzję i pozdrawiam czekając na kolejne wpisy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cala przyjemnosc po mojej stronie. Rowniez pozdrawiam!

      Usuń
  4. Piszesz
    "Trudno mi pisać o samym filmie, aby nie zdradzić zbyt wiele" i
    "Już w zwiastunie pojawiły się zapowiedzi całkiem pokaźnych zmian"
    Bernadetko jakie to zmiany? Wszystkie znamy książkę więc to nie będzie spoiler.A nawet gdyby był to i tak chętni obejrzymy film.
    Czy akcja filmu obejmuje również pobyt Ani w seminarium i śmierć Mateusza?
    I jeszcze jedno pytanie. Może wiesz gdzie w Polsce będzie można będzie go obejrzeć? Może będzie wydane DVD lub do obejrzenia w necie?

    pozdrawiam serdecznie

    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Marto! Tutaj mozesz zobaczyc zwiastun, z ktorego zorientujesz sie, jakie zmiany mam na mysli:

      https://www.youtube.com/watch?v=ifhsay56Fwc

      Akcja filmu konczy sie tak, jak w zwiastunie - Ania zostaje na Zielonym Wzgorzu. Wydarzenia sa troche poprzestawiane, ale film obejmuje jakas 1/3 ksiazki. Mateusz nie umiera w tym filmie.

      W tej chwili na temat Polski nikt nic nie wie - pytalam Kate Macdonald Butler, ale to zbyt szybko, aby miec dalsze plany. Mysle, ze niedlugo bedzie ten film dostepny w USA, ale nie wiem nic na temat DVD.

      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  5. Świetna recenzja i fantastyczne fotki! Bardzo się cieszę, że mogłaś tam być ( również naszymi oczami, uszami i sercami) i nam zrelacjonować tę nową wersję Ani!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuje! Mam nadzieje, ze kiedys film dotrze do Polski i tez go zobaczycie :)

      Usuń
  6. Oh, wreszcie wpis na blogu i mogę coś napisać (facebooka nie mam ;)). Obejrzałam już nie raz zwiastun filmu i mam bardzo mieszane uczucia. Jednak jestem zatwardziałą fanką obsady z 1985 roku ;) Być może gdybyśmy były młodsze, ten Gilbert bardziej by nam odpowiadał... Diana natomiast z wyglądu chyba bardziej pasowałaby mi do Józi Pye, nie ma w sobie tej delikatności. Jednak, żeby móc w pełni się wypowiedzieć trzeba poczekać, aż film dotrze do Polski :) Miałam za to przyjemność obejrzeć "Anię z Zielonego Wzgórza" z 1934 r. oraz "Anię z Szumiących Topoli" z 1940 r.. Trudno je porównać ze współczesnymi ekranizacjami, ale mają w sobie jakiś urok. Chociaż zmiany w fabule i niektóre postacie są zaskakujące ;) I muszę przyznać, że Gilbert grany przez Toma Browna, ma chyba w sobie to coś. Polecam fanom Ani jako ciekawostkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za dluga nieobecnosc. Na Facebooku wstawiam rozne informacje, ale Ty nie masz Facebooka :( Postaram sie pisac czesciej i na blogu!

      Gdzie ogladalas te filmy? Na youtube?

      Tez pozostaje lojalna fanka "Ani z Zielonego Wzgorza" Sullivana :) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. Nie wiem jak Ty to robisz, ale kiedy piszesz, że miałaś łzy w oczach pojawiają się od razu u mnie :) Dziękuję Ci za tę recenzję zwłaszcza, że był bardzo obiektywna. To ważne, że nie kierowałaś się swoją miłością do Ani i dostrzegłaś również wady produkcji. Szczerze powiedziawszy boję się, że aktorzy zupełnie nie przypadną mi do gustu, choć Ella wygląda przeuroczo. Nie mogę się doczekać chwili kiedy film dotrze do Polski. Jeśli gdzieś byś usłyszała, że jest to w planach powiadom nas proszę o tym.
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    P.S. Kiedy możemy się spodziewać relacji z kolejnej podróży śladami Ani?? :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, przepraszam, ze dopiero teraz odpisuje na Twoj komentarz. Dziekuje za mile slowa i ciesze sie, ze ta relacja wywolala i u Ciebie emocje. Nie wiem, czy przypadnie Ci do gustu ta nowa adaptacja i z tego, co wiem, w chwili obecnej nie ma planow, aby pojawila sie ona w Polsce (zrodlo: Breakthrough Entertainment).
      Podroz do Krainy Ani juz za 70 dni :) Pozdrawiam Cie goraco!

      Usuń
  8. Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kilka dni kolejny wyjazd i na pewno wtedy pojawia sie wpisy :) Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Nic nie wiedzialam o nowej ,filmowej wersji "Ani".Od lat mam przed oczami Megan Follows i wogole nie wyobrazam sobie w tej roli innej aktorki.Sadze,ze wersja z Megan jest wyjatkowa i niepowtarzalna,chociaz musze przyznac,ze nie mam zadnej skali porownawczej.Nie udalo mi sie obejrzec ekranizacji z1934 i 1940 roku.
    Bernadeto czekam na kolejne Twoje nowinki ze swiata Ani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie, ze raczej trudno bedzie dorownac Megan Follows... Ona wydaje sie byc stworzona do tej roli.
      Za kilka dni bede znow na Wyspie, wiec zapraszam juz teraz na blog :) Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Od czasu premiery minęło już trochę czasu.
    Czy jest gdzieś miejsce w Internecie, gdzie można by ten film obejrzeć,
    może kupić płytę z filmem?

    pozdrawiam


    Marta

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani Bernadeto,
    natrafiłam na taki artykuł niedawno:
    http://www.cbc.ca/news/canada/prince-edward-island/pei-leard-home-montgomery-love-1.3474909

    czy odwiedzała Pani Lower Bedeque podczas swoich podróży po PEI? Bardzo się ucieszyłam, że kolejne miejsce związane z LMM będzie udostępnione zwiedzającym.

    Pozdrawiam serdecznie, Malwina
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem o planach w domu Corneliusa Learda i z tego, co sie orientuje prace trwaja. Mam nadzieje, ze uda mi sie zobaczyc efekty tych prac juz za kilka tygodni.
      W Lower Bedeque bylam podczas mojej jesiennej wizyty w 2014 r. Sporo wowczas zrobilam zdjec w szkole, w ktorej uczyla Maud - znajduja sie we wpisach z pazdziernika 2014r. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  12. Nie wiem czy wiesz ale na 2017 rok szykowany jest serial, o Ani z Zielonego Wzgórza dla stacji CBC.

    Castingi do roli Ani już się odbyłby ,lecz z tego co wiem jeszcze nie wybrano aktorki .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem :) Ciekawe, jaki bedzie to serial. Wiem, ze ma tytul "ANNE" i wyglada na to, ze bedzie to 8 odcinkow. Chyba nadal nie maja odtworczyni roli glownej. Pozdrawiam!

      Usuń
  13. Obejrzałam zwiastun - Drew Haytaoglu to jakieś nieporozumienie! Mógłby, od biedy, zagrać może Karolka Mereditha, ale nie Gilberta!!! Natomiast Ella Ballentine mnie zachwyciła. Ma wdzięk, lekkość i jakąś tajemniczość, których to cech nie miała, moim zdaniem, Megan Follow.
    Pamiętacie słowa pani Linde? "Ania jest wśród innych dziewcząt jak biały, smukły narcyz pośród piwonii". Megan z żadnej strony nie jest narcyzem, to już prędzej tulipan ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz za kilka dni bedzie mozna zobaczyc te adaptacje w Polsce :) Ella nas tez zachwycila! Ciesze sie, ze w koncu i w Polsce bedziecie mogli zobaczyc ten film. Pozdrawiam!

      Osobiscie bardzo lubie Megan w roli Ani. Rozumiem zastrzezenia innych, ale dla mnie Megan to Ania. Juz tak chyba zostanie, choc jestem bardzo otwarta na nowe interpretacje.

      Usuń
  14. Właśnie obejrzałam film w HBO ... I jest mi smutno! Wiedziałam, że to nie będzie powtórka wersji Sullivana i nie zobaczę aktorów z tamtych lat, ale to co zobaczyłam, jest po prostu drętwe! Może jedna Ania dobrze odegrała rolę, ale reszta 😢. Scenariusz odchodzi od oryginału w najważniejszych momentach - Mateusz nie umiera, Anią odsyłają do odnalezionej rodziny, siostra Diany zachorowała w lecie i nawet nie pokazano, jak Mateusz jedzie po lekarza (scena podkreślająca związek dusz Ani i Mateusza). No i dobór aktorów - Gilbert, Diana, Małgorzata Linde- porażka!) We wcześniejszych wpisach próbujecie Panie łagodzić opinię o filmie. Ja wypowiem swoją opinię (podkreślam swoją) - mnie ta wersja nie przekonuje! Ktoś napisał wcześniej, że ma wrażenie, że została zrobiona na szybko, a ja dodam - i byle jak. Wyspa i jej urok, co pokazuje Bernadka (przepraszam za bezpośredniość 😊) broni się sama w sobie. Odjęłam z tej wersji uroki wyspy, czerwone włosy Ani i co zostało? Ciekawym Waszych spostrzeżeń po obejrzeniu filmu. Pozdrawiam gorąco miłośniczki LMM

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze bardziej smutno, po obejrzeniu Anne...
    W sumie jestem wdzięczna twórcom, ze tytuł filmu jest inny od ukochanego Anne of Green Gables...
    To nie jest moja Ania. To nie jest Ania LM Montgomery.
    Serdecznie pozdrawiam, Ania W.

    OdpowiedzUsuń