wtorek, 3 lutego 2015

Kolekcja i plany

No i skończył się styczeń... Udało Wam się przeczytać jakąś książkę L.M. Montgomery? Może ktoś spędził któryś ze styczniowych wieczorów przed telewizorem, przenosząc się do Avonlea za sprawą filmu? Na youtube natknęłam się na wszystkie filmy Sullivana z polskim lektorem, więc kto nie ma filmu na płycie DVD, może zobaczyć go w internecie. Ciekawostką jest to, że występująca w roli kierowniczki sierocińca Dawn Greenhalgh jest w rzeczywistości mamą Megan Follows. 

Od czasu, kiedy pojawił się wywiad w “The Guardian”, poznałam wiele wielbicielek Ani z różnych stron świata. Czasem dostaje wiadomości od Czytelniczek bloga, w których piszą, że do tej pory wydawało im się, że tylko one oszalały na punkcie Ani. Uśmiecham się czytając te słowa, bo wiem, że Ania Shirley króluje w sercach całej rzeszy marzycielek. 

Zarówno u nas, jak i na Wyspie Księcia Edwarda spadło ostatnio dużo śniegu. Przez 2 dni w zeszłym tygodniu nie wychodziliśmy z domu, więc miałam trochę czasu, aby uporządkować swoją kolekcję. Przy okazji zrobiłam kilka zdjęć...




Oto seria, dzięki której zetknęłam się po raz pierwszy z rudowłosą Anią Shirley i z Wyspą Księcia Edwarda. Czytając dwa pierwsze tomy tej serii zapragnęłam zobaczyć na własne oczy czerwoną ziemię na Wyspie, Zatokę Św. Wawrzyńca i Zielone Wzgórze. Ta seria będzie zawsze miała ważne miejsce w mojej kolekcji i w moim sercu.


Poza tym mam jeszcze kilka innych serii, z których część muszę uzupełnić o brakujące tytuły. Bardzo podoba mi się ta seria z lat 1956-1959 w płóciennych okładkach. Niestety nie mam do nich obwolut. Może kiedyś uda mi się je znaleźć w obwolutach.




Na szczególną uwagę zasługuje egzemplarz „Ani z Wyspy” z 1930r. Udało mi się go znaleźć na Allegro w opcji „Kup teraz”. Mam też pierwsze wydanie „Doliny Tęczy” z 1932r., które nie doszło jeszcze do mnie z Polski. Bardzo podoba mi się seria Skrzata! Byłoby wspaniale, gdyby Skrzat wydał całą serię. Pozostaje nam mieć nadzieję.






***

Do wyjazdu zostało nam jeszcze prawie 5 miesiący, ale już planujemy, co w tym roku chcemy zaliczyć. W ubiegłym tygodniu kupiliśmy bilety na musical „Ania z Zielonego Wzgórza”. Aż trudno uwierzyć, że do tej pory go nie widzieliśmy. Bardzo cieszymy się na to nowe doświadczenie i wizytę w Charlottetown. Planujemy też i inne atrakcje, o których z pewnością napiszę, jeśli się uda je zrealizować. Nadia dostała zaproszenie do swojego Wymarzonego Domku. Właścicielka domu odnalazła mnie na Facebooku po przeczytaniu artykułu w “The Guardian” i zaprosiła nas ponownie. Rośnie grono naszych znajomych na Wyspie Księcia Edwarda. Już zaczynam się martwić, że zabraknie nam czasu, aby się z wszystkimi spotkać i odwiedzić nasze ulubione miejsca.

10 komentarzy:

  1. Pięknie się czyta o ludziach obdarzonych literacką pasją, bo pasja to możliwość oderwania się od ponurej, codziennej szarzyzny, taki "odlot" od rzeczywistości do wymarzonego świata. W dodatku Bernadka pokazuje krok po kroku, jak pokonać drogę od marzeń do ich realizacji. Uwielbiam czytać tego bloga, obserwować rosnące zbiory tytułów na półkach, choć sama nie mam zacięcia do kolekcjonowania czegokolwiek. Mam nadzieję, że swoją pasją "zarazisz" jak największe rzesze nie zadeklarowanych jeszcze wielbicieli Ani i nie tylko jej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, dziekuje za tyle cieplych slow. Mam nadzieje, ze na blog trafia osoby, ktore maja marzenia podobne do moich. Pamietam, jak sama marzylam, ale wtedy nie moglam wejsc na internet, poogladac zdjec innych osob i poczytac o "Avonlea".
      Co do kolekcji, to mysle, ze wiekszosc pozycji juz mam. Nie planuje jej bardziej powiekszac.
      Pozdrawiam Cie serdecznie!

      Usuń
  2. Kolekcja przepiękna i wciąż rośnie! Życzę aby znalazło się w niej wszystko to, o czym w tym zakresie marzysz :-) Mnie Bernadka i jej blog zainspirował do tworzenia własnej kolekcji :-) Cieszę się z każdego nowego jej elementu, sprawia mi to wiele frajdy i dzięki temu blogowi czuję się całkowicie "rozgrzeszona", że jako dojrzała kobieta zachwycam się lekturą Ani nadal i nie mogę przestać:-) "Rozgrzesza" mnie wiedza, że jest nas tak dużo, w różnych zakątkach świata :-) Wejście na tego bloga, to za każdym razem podróż do pięknej krainy młodzieńczych marzeń, piękne wspomnienia, które wiążą mi się z tą książką i oderwanie od wszystkich trosk dnia codziennego, wypoczynek w pełni! Piękne inspirujące miejsce, piękna, inspirująca osoba, piękne wspólne podróżowanie do świata imaginacji! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inez, jestem przeszczesliwa, ze polknelas tego samego bakcyla :) Twoja kolekcja jest rownie imponujaca! Nie wiem, co prawda, jak do Twojej pasji podchodzi Twoj Maz. On chyba nie jest zbyt zachwycony tym, ze wchodzisz na ten blog :)
      Jest nas naprawde sporo na calym swiecie! Ania po ponad 100 latach od napisania jest nadal popularna. Mam nawet wrazenie, ze ostatnio jeszcze bardziej staje sie popularna i odkrywaja ja rzesze nowych czytelnikow.
      Dziekuje za tyle milych slow! I dziekuje, ze zawsze mi towarzyszysz. Jestes bardzo lojalna Czytelniczka. Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  3. Jestem miłośniczką Ani od dawna,na blog Bernadki natknęłam się przez przypadek szukając wszystkiego co związane jest z Zielonym Wzgórzem.Piękna kolekcja Bernadko,nie doścignę ciebie ale mój zbiór też się powiększa.Pomaga mi synek z którym wspólnie tworzymy ''Zielony Zakątek'',to jest takie przyjemne,wspaniałe..
    Danusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Danusiu! Kazda kolekcja jest wyjatkowa i wiem, ze jako wielbiciele Ani wkladamy w swoje kolekcje wiele serca. Nie musimy konkurowac w naszych kolekcjach, prawda? Czuje, ze Wasz "Zielony Zakatek" jest wspanialym miejscem, w ktorym kroluje Ania. Pozdrowienia dla Ciebie i Syna!

      Usuń
  4. Cudowny blog i cudowna kolekcja.
    Bernadetko piszesz " Niestety nie mam do nich obwolut. Może kiedyś uda mi się je znaleźć w obwolutach." Może, któraś z czytelniczek ma takie obwoluty i mogłaby je zeskanować i wystarczyłoby wydrukować w kolorze. Może nie będą takie jak oryginalne ale zawsze lepszy rydz niż nic. :-).

    Znam jeszcze jeden fajny blog miłośniczki Lucy Maud.
    http://rudder-family.blogspot.com/
    Można tam znaleźć dużo zdjęć z podróż autorki bloga na Wyspę Księcia Edwarda

    pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Marto! Dobry pomysl z tymi obwolutami. Jesli nie uda mi sie zdobyc serii w obwolutach, to byloby to dobre rozwiazanie.

      Chyba juz kiedys natknelam sie na ten blog! Dziekuje za link - mam nadzieje, ze Czytelnicy mojego bloga odwiedza i ten blog.

      Serdecznie Cie pozdrawiam i dziekuje za komentarz. :)

      Usuń
  5. Oczywiście pozostaję wielką fanką Twojej kolekcji, Bernadko, ale za każdym razem zachwycam się nią na nowo! :) Już Ci wspominałam, że szalenie ciekawią mnie te pozycje o Maud i liczę po cichu na jakieś notki na blogu o ich - na pewno! - fascynującej treści ;)

    Ja co prawda, przez sesję, nie przeczytałam nic LMM :( Ale za to oglądnęłam Megan... co prawda nie jako Anię, ale jako królową ;) Taaaaak, ktoś jeszcze ogląda może Reign? Nie jest to najambitniejszy serial, ale szalenie wciąga, a Megan... Megan jest mistrzowska!!

    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolekcja imponująca! Widać prawdziwą pasjonatkę :)
    Zapewne wiesz, Bernadko, że seria w płóciennych okładkach została wydana dwa razy: raz w latach pięćdziesiątych, a drugi raz w siedemdziesiątych, z tym, że za drugim razem połączono tomy w pary i wydano trzy książki: Ania z Zielonego Wzgórza/Ania z Avonlea; Ania na uniwersytecie/Wymarzony Dom Ani; Dolina Tęczy/Rilla ze Złotego Brzegu.
    Jako dziecko miałam wszystkie, ale teraz została mi tylko ostatnia książka.
    "Anię z Szumiących Topoli" dostałam później, w tym wydaniu w twardej oprawie (bodajże "Klasyka Młodych"). Ponieważ we wcześniejszych książkach Ania dorośleje, a nawet - o zgrozo - starzeje się, więc ubzdurałam sobie, że "Topole" to jest książka o Ani, która już nie żyje i jako duch nawiedza jakieś topole, które od tego szumią ;)
    A "Anię ze Złotego Brzegu" przeczytałam mając prawie 50 lat :) Pożyczyłam ją od cioci, która miała prawie 80 :)

    Niewypałem za to okazały się książki wydane przez Prószyński i S-ka. Tłumaczenia pani Jolanty Bartosik są dla mnie kompletnie niestrawne. Zdanie o Wymarzonym Domku
    "szary deszcz będzie go grzmocił" sprawiło, że definitywnie znielubiłam tę tłumaczkę.

    OdpowiedzUsuń