Właśnie wróciłam z jedenastej wizyty na Wyspie Księcia Edwarda. Spędziliśmy na niej zaledwie 4 dni, ale udało mi się zobaczyć ją w nowej, wiosennej odsłonie. Najbardziej podoba mi się na Wyspie Księcia Edwarda to, że jej krajobraz jest tak niezwykle dynamiczny. Pamiętam, jak wielki odczuwałam zawsze smutek wyjeżdżając z niej z początkiem lipca — chciałam móc podziwiać pola za 2, 3 czy 5 tygodni. Najgorzej przeżyłam powrót w 2015r. Tydzień na Wyspie minął strasznie szybko i na początku lipca byliśmy z powrotem w domu. Zupełnie nie mogłam znaleźć sobie miejsca... Niesamowicie tęskniłam wtedy za Wyspą... Dlatego w 2016 roku postanowiliśmy jechać 2 razy — pod koniec czerwca i w sierpniu. Nie wiedzieliśmy tylko, że w czerwcu znajdziemy Blue Moon...
Od 11 miesięcy każdego dnia nadal nie dowierzam, że mamy dom nad Jeziorem Lśniacych Wód. Nawet będąc w Blue Moon, mam czasem wrażenie, iż to wszystko mi się po prostu śni. Istnieje jeden rodzaj szczęścia, które czuję tylko będąc na Wyspie. Jak dobrze, że przede mną 8 tygodni tego szczęścia!
|
Widok na Blue Moon ze Srebrnego Gaju |
Zanim jednak pojedziemy spędzać wakacje w Blue Moon, musieliśmy zająć się otwarciem domu na sezon letni. Pracy było tym razem bardzo dużo, więc 4 dni na Wyspie spędziliśmy głównie na odfajkowywaniu zadań z długiej listy priorytetów. Jak zwykle, pewnych spraw nie udało się załatwić, ale Blue Moon i tak w chwili obecnej wygląda lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Kiedy nie pracowaliśmy w pocie czoła, cieszyliśmy się widokami. Szczególnie tymi, które mamy szczęście mieć za oknem! Z kuchni, 2 łazienek i jednej sypialni mamy widok na Złoty Brzeg, a z salonu/jadalni na Muzeum Ani z Zielonego Wzgórza i Jezioro Lśniących Wód. Jest to idealna lokalizacja! L.M. Montgomery pisała, że „w Park Corner jest coś, czego nie ma w żadnym innym miejscu”. Zgadzam się w 100% z Maud — Park Corner to prawdziwy skarb!
|
Wymarzony Domek Nadii |
Pomimo ogromu pracy udało mi się zobaczyć jedno nowe miejsce — dom wujostwa Sutherlandów w Sea View. Maud często odwiedzała ten dom, którego lata świetności należą już niestety do przeszłości. W Dziennikach pisarki można znaleźć zdjęcie domu pochodzące z lepszych czasów.
Odwiedziliśmy też Zielone Wzgórze, działkę, na której stał dom dziadków Macneill, cmentarz, na którym spoczywa Maud (w miejscu, które sama wybrała), plażę w Cavendish, latarnię w New London, Srebrny Gaj i Złoty Brzeg.
|
Aleja Zakochanych |
|
Mój Wymarzony Domek |
|
Złoty Brzeg |
|
Paul Montgomery |
|
Srebrny Gaj |
|
Pamela i George Campbell machają na pożegnanie |
Znaleźliśmy też kilka chwil na odwiedzenie naszych ulubionych plaż, choć właśnie na nich najbardziej odczuliśmy brak czasu. Chcieliśmy się nacieszyć widokami, jednak tym razem nie było nam to pisane — zawrotne tempo towarzyszyło wszystkiemu, co przez te 4 dni robiliśmy.
Całe szczęście, że już za 3 tygodnie wracamy, aby móc w końcu pomieszkać w Blue Moon...
|
Nowe przyjaźnie |
|
Widok z łazienki |
|
Widok na Blue Moon i Złoty Brzeg z Muzeum Ani z Zielonego Wzgórza |
|
Widok z okna |
|
Widok z kuchni |
Jak zawsze pochlonelam zogromna przyjemnoscia! Dziekuje Bernadko z Blue Moon! Zdjecia cudowne!
OdpowiedzUsuńDziekuje Moniko! Wspaniale, ze sie podobal wpis. Pozdrawiam Cie serdecznie!
UsuńDziękuję Bernadka <3
OdpowiedzUsuńCala przyjemnosc po mojej stronie <3
UsuńCztery dni ,ale jakie pracowite , i owocne w piękne zdjęcia ,nowe zdarzenie , znajomości . Bernadko to dzięki tobie mogę podziwiać urodę wyspy ,te niesamowite przestrzenie , połacie pól , lśniące jezioro , i to wszystko piękno jest w zasięgu twoich oczu , ten magiczny świat Ani opisywany przez Maud jest rzeczywisty . To prawda że dom Sutherlandów , niestety żyje już swoim życiem ,i lata jego świetności już dawno przeminęły , ale patrząc oczyma wyobraźni ,musiał być piękny ,i był chlubą gospodarzy , bardzo lubię taką architekturę , i przykro kiedy cześć historycznych budynków „umiera „ Chociaż pamięć zostaje , i literatura , zapiski ….cóż czas jest bezlitosny .Dziękuję za dzisiejszy wpis Bernadko .Cieszę się że już niedługo wrócisz na wyspę , i znów będę podostrzał twoimi śladami ..Życzę tobie szczęścia , i aby pasja życia nigdy cię nie opuszczała .
OdpowiedzUsuńBardzo pracowite Krzysiu! Ale bylo warto, bo jednak w maju Wyspa jest inna niz w lecie.
UsuńSzkoda tego domu Sutherlandow :( Tak samo, jak szkoda domu dziadkow Macneill w Cavendish, po ktorym zostaly same fundamenty i kuchnia. A obydwa domy byly swiadkami wielu interesujacych zdarzen i rozmow...
Dziekuje za zyczenia Krzysiu i za towarzystwo na Wyspie :) Pozdrawiam Cie serdecznie!
Czytalam z duza przyjemnoscia,jak zawsze! Bernadko!
OdpowiedzUsuńEwa
Ciesze sie, ze podobal Ci sie ten majowy wpis :). Pozdrawiam goraco!
UsuńZauwazylam /meza/ za drugim podejsciem i z lupa w rece :)
OdpowiedzUsuńEwa
Brawo Ewa!! :)
UsuńPiękne zdjęcia Bernadko, zawsze nowe, zawsze inne i zawsze urzekające. W Twoich wpisach jest nie tylko treść, można wyczuć zapach i usłyszeć dźwięk. Nie wiem, jak to robisz? Może to zwyczajnie dar...
OdpowiedzUsuńCiesze sie Elu, ze zostawilas dzis komentarz. Mam nadzieje, ze to wszystko, co czujesz i slyszysz czytajac moje wpisy, uslyszysz i poczujesz naprawde. Dziekuje za mile slowa i za lojalnosc - jestes ze mna od pierwszego wpisu, choc na Wyspe jezdzisz ze mna od 2012r. Pozdrawiam Cie goraco!
UsuńZ niecierpliwością czekałam na nowe wpisy i zdjęcia z Wyspy. Dziękuje i czekam na następne.
OdpowiedzUsuńWiem, ze sporo osob sprawdza, czy sa nowe wpisy, szczegolnie wtedy, kiedy jestem na Wyspie. Niestety nie zawsze daje rade pisac :( Mam nadzieje, ze w lecie bedzie o wiele spokojniej. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńKolejna piękna odsłona Wyspy... Nie martw się o dom Sutherlandów. Kiedyś tam pojadę, kupię go i wyremontuję! :D
OdpowiedzUsuńDomowi Sutherlandow przydalby sie remont, ale nie wiem, czy takie sa plany :( Co do Wyspy w maju, to dodaje kolejny miesiac do kolekcji. Te 6 latwiejszych miesiecy mam zaliczonych, pozostaja te trudniejsze, ale marzy mi sie Wyspa w zimie...
UsuńPozdrawiam Cie goraco!
Przeglądałam sobie to i owo z zapisanych dokumentów na temat Maud i w periodyku "Shining Scroll" z 2010 r. wyczytałam, iż dom Sutherlandów - "Melrose Cottage" został kupiony i miał być wyremontowany... Jak widać planów chyba nie zrealizowano...
UsuńPodobno osoba, ktora kupila ten dom, zrezygnowala z remontu :( Chyba zabraklo pieniedzy. W kazdym razie wnetrze wyglada przerazajaco, wiec nie wiem, co ewentualnie w 2010r. zostalo zrobione...
UsuńA ja wciąż nie mogę uwierzyć ze będę tam z około 2 tygodnie😁
OdpowiedzUsuńPamiętam to uczucie niedowierzania... :)
UsuńJednak kiedy zobaczysz, jak Jezioro Lśniących Wód połyskuje w słońcu - będziesz wiedzieć, że jesteś na swoim skrawku ziemi...
Życzę cudownych wrażeń!!!
Trwa koncowe odliczanie Malwi!! To naprawde sie zdarzy :)
UsuńAgnieszko - pamietam tak dobrze to niedowierzanie... A jednak bylas, dotknelas, zobaczylas i poczulas... To byla piekna wizyta na Wyspie! Calusy!
Tak... parafrazując jeden z tytułów "Ani z Zielonego Wzgórza" - to była epoka w moim życiu :)
UsuńWspaniałe wrażenia i cudowne zdjęcia :) podziwiamy zdjęcia z mężem. pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze sie podobaja moje wpisy i zdjecia :) Serdecznie pozdrawiam Pania i Meza!
UsuńDroga Bernadko!
OdpowiedzUsuńKiedyś napisałaś, że Bóg stwarzając Wyspę chciał dać nam przedsmak raju. A ja myślę, że Ciebie stworzył, aby nam ten Raj pokazać. Nie wiem ile razy jeszcze będę Ci dziękować, ale dziękuję kolejny. Za ten piękny wpis, za zdjęcia i za to, że czynisz tak wiele dobra i rozprzestrzeniasz piękno.
Dlaczego patrząc na nieziemskie krajobrazy Wyspy, człowiek, mimo że nigdy tam nie był, czuje coś szczególnego w sercu? Coś, czego nie da się opisać. Dziękuję i już zmykam.
Ślę uściski!
Kochana! Twoje komentarze to prawdziwy balsam dla duszy! Dziekuje Ci z calego serca. Ciesze sie, ze te zdjecia wywoluja uczucie w Twoim serduszku. Mam nadzieje, ze kiedys bedziesz ze mna i Nadia podziwiala te wszystkie przepiekne widoki. Calusy!
UsuńBardzo się cieszę, że natrafiłam na Twojego bloga! Cudowny klimat i przepiękne zdjęcia miejsc, w których byłam zakochana w dzieciństwie! Ja bardziej niż Anię, uwielbiałam Sarę i serial "Droga do Avonlea" i marzyłam o podróży na Wyspę Księcia Edwarda :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi milo, ze tu trafilas :) Mam nadzieje, ze bedziesz czestym gosciem. Kilka miejsc z "Drogi do Avonlea" znajdziesz w moim wpisie z Ontario z konca maja 2015r. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńGdzieś pomiędzy tymi czerwonymi polami i nad błękitem Zatoki widzę spacerującą Maud...
OdpowiedzUsuńZ pewnoscia Maud czesto wraca do swojego ukochanego Park Corner... Jestem pewna, ze maczala palce w moim zakupie Blue Moon... Sciskam Cie!
UsuńO, co do tego też nie mam wątpliwości! Takie sprawy nie dzieją się ot tak :)
UsuńZwłaszcza, że zapewne dokładnie w tym miejscu, gdzie stoi Blue Moon, Maud przysiadywała na chwilkę nad Jeziorem, spacerując pomiędzy farmą Montgomerych a farmą cioci Annie.
Jaki piękny wpis!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogłam się doczekać! :)
Ania W.
Ciesze sie, ze sie doczekalas Aniu :) Przepraszam, ze tak rzadko pisze, ale jestem ostatnio ciagle czyms zajeta. I najczesciej sa to sprawy zwiazane z Maud! Pozdrawiam serdecznie.
Usuń❤️ Bardzo dziękuje za ciepłe słowa i życzenia ☺️
OdpowiedzUsuńTo juz za kilka dni!!!!
UsuńU mnie, a może we mnie z każdą wiosną Ania budzi się na nowo. Dokładnie tak samo jest w tym roku. Nazrywałam jaśminu, a kiedy zaczęło pachnieć w całym domu usiadłam w fotelu z moją porcelanową przyjaciółką na kolanach, poprawiłam jej wstążki na warkoczach i... I wypiłyśmy razem herbatę.
OdpowiedzUsuńBernadko, ja również nadal nie mogę uwierzyć, że masz dom nad Jeziorem. Ale z drugiej strony przecież Ania zawsze widziała z facjatki okna swojej najlepszej i najwierniejszej przyjaciółki, prawda? Uważam, że nikt na całym świecie nie zasługuje na ten dom tak jak Ty <3
Wyspa jest oszałamiająca o każdej porze roku. I dynamizm doskonale to określa. Za każdym razem oglądam Twoje zdjęcia jak w hipnozie. Nie mogę się od ich oderwać.
Moniko - jak wspaniale, ze Ania pojawia sie w Twoim zyciu kazdej wiosny. Byc moze masz jakas lacznosc z duchem Maud - i ona odzywala kazdej wiosny po trudnej zimie na Wyspie... Mam nadzieje, ze Ani smakowala herbata. Nigdy sie nad tym glebiej nie zastanawialam, ale ona chyba musi byc wielbicielka herbat! Cale szczescie mam w Blue Moon calkiem pokazna kolekcje. Nastepnym razem zrobie zdjecie.
UsuńPo tylu podrozach na Wyspe czasem trudno robic kolejne zdjecia. Wydaje mi sie, ze juz wszystko pokazalam z kazdej mozliwej strony. Ciesze sie niezmiernie, ze nadal, po tylu latach czytania bloga, nadal znajdujesz radosc w ogladaniu zdjec. Dziekuje Ci za ten przemily komentarz i cieplutko pozdrawiam!
Wszystko to, co sobie wyobrażałam przez lata, ożywa dzięki Pani blogowi! Jestem wzruszona i poruszona. Dziękuję. Małgorzata
OdpowiedzUsuńBardzo prosze! :) Ciesze sie, ze ozyly wspomnienia i zostala poruszona wyobraznia. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńBernadko ! Kiedy pierwszy raz kilka lat temu natknęłam się na Twój blog, to pomyślałam sobie , że nie tylko ja mam bzika na puncie rudowłosej dziewczynki. Kocham Anię od szczenięcych lat i to co Ty robisz jest dla mnie zaskakująco miłei niesamowite. Wyspa Księcia Edwarda w Twoim obiektywie jest przecudna, że chce się tam teleportować natychniast....Pozdrawiam wszystkich "ZNAJĄCYCH JÓZEFA"
OdpowiedzUsuńZ cala pewnoscia nie jestes osamotniona w tym zbzikowaniu na punkcie Ani Halinko :) Dziekuje za mile slowa i mam nadzieje, ze bedziesz nadal towarzyszyc moim wyjazdom na Wyspe, a moze i zobaczysz ja na wlasne oczy. Goraco pozdrawiam z mroznego Connecticut!
Usuń