piątek, 12 lipca 2019

Misja „Gog i Magog”


Każdy, kto przeczytał „Anię na uniwersytecie”, „Wymarzony dom Ani” i „Anię ze Złotego Brzegu”, kojarzy Goga i Magoga—porcelanowe psy w zielone kropki, które Ania dostała w prezencie ślubnym od panien Spofford z Ustronia Patty. Podobne psy L.M. Montgomery widywała podczas wizyt w domu dziadka, Senatora Montgomery. W swojej autobiografii (oraz w Dziennikach) wspominała, jak bardzo te psy ją oczarowały i jak bardzo chciała mieć podobne psy na swoim kominku. 




Kiedy w 1911r. państwo Macdonaldowie udali się w podróż poślubną do Anglii i Szkocji, Maud miała ogromną nadzieję na znalezienie porcelanowych psów, które mogłyby czuwać nad jej “larami i penatami”. Niestety okazało się po kilku dniach, że znalezienie porcelanowych psów nie będzie proste. Psów było co prawda wiele, ale żadne z nich nie miały zielonych kropek. Maud odwiedziła liczne sklepy z antykami, w których znalazła psy w czarne lub w czerwone kropki — jednak, jak stwierdziła, arystokratyczna rasa porcelanowych psów w zielone kropki wymarła. W końcu w jednym ze sklepów w Yorku Maud znalazła parę porcelanowych psów, które pomimo braku zielonych kropek oczarowały ją na tyle, że postanowiła je zakupić. Porcelanowe psy z Yorku miały około 100 lat, złote ciapki i były większe od psów dziadka z Park Corner. Wraz z Macdonaldami przebyły w 1911r. Ocean Atlantycki i we wrześniu zamieszkały na plebanii w Leaskdale, w której niestety nie było kominka. Maud ustawiła je na podłodze w salonie — podłodze, która była zielona (pisze o tym Mollie Gillen w swojej biografii). Dopiero na plebanii w Norval pieski mogły ozdobić kominek — z tego okresu pochodzi też zdjęcie L.M. Montgomery wraz z psami przed plebanią.

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections, 
University of Guelph Library

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections, 
University of Guelph Library

Do 26 marca 1939r. porcelanowe psy wiodły spokojny żywot najpierw w dwóch prezbiteriańskich plebaniach, a od 1935r. w „Końcu Podróży”—pierwszym własnym domu państwa Macdonaldów. Niestety pod koniec marca 1939r. podczas odwiedzin Luelli i wnucząt, syn Chestera, Cameron, rozbił Goga. Na szczęście w Toronto znalazł się ekspert, który był w stanie posklejać rozbitą porcelanę tak umiejętnie, że miesiąc później Gog powrócił na swoje honorowe miejsce w Journey’s End i tylko bardzo wprawne oko mogło doszukać się jakiegokolwiek śladu po naprawie. 

Po śmierci L.M. Montgomery porcelanowe psy otrzymał Stuart Macdonald. Bliźniacy Rod i Deke, adoptowani synowie Stuarta, podczas jednej z zabaw rozbili obydwa psy. Ruth Macdonald, żona Stuarta, pozbierała więc skorupy i wyniosła je do piwnicy. Na szczęście wiele lat później, kiedy Ruth sprzątała piwnicę, doktor Rubio zauważyła skorupy i kiedy dowiedziała się, że to Gog i Magog, poprosiła, aby Macdonaldowie nie wyrzucali ich. W takim stanie psy zjawiły się na początku lat 80. ubiegłego wieku w Archiwum Biblioteki Uniwersytetu w Guelph, gdzie jeden z pracowników dokonał próby ich naprawy. Psy zostały co prawda sklejone, jednak rezultat był daleki od pożądanego efektu. Podczas mojej wizyty w Archiwum w 2015r. zrobiłam psom zdjęcie, więc sami możecie ocenić ich wygląd.

L.M. Montgomery Collection, Archival Collections, 
University of Guelph Library

Od jakiegoś czasu Gog i Magog przebywają w Ottawie, gdzie grupa specjalistów próbuje doprowadzić je do dawnej świetności. Za jakiś czas okaże się, czy im się to uda.

Jeśli chodzi o porcelanowe psy z domu Senatora Montgomery, do 2013r. Magog był jednym z eksponatów w Muzeum Dziedzictwa L.M. Montgomery w Złotym Brzegu. Goga wiele lat wcześniej stłuczono podczas wiosennych porzadków, zaś skorupy zostały zakopane w bliżej nieokreślonym miejscu. Magog niestety nie pozostał w Złotym Brzegu po sprzedaży Muzeum i w chwili obecnej jest prywatną własnością Roberta Montgomery.

10 czerwca tego roku dostałam e-mail od Mary Rubio (biografki i redaktorki Dzienników LMM), w którym pytała mnie, czy nie widziałam gdzieś takich samych porcelanowych psów, jakie miała u siebie LMM. Poza sklejonymi psami w Archiwum nigdy nie spotkałam się z dokładnie takimi samymi psami, ale postanowiłam sprawdzić, czy mogłabym znaleźć coś podobnego na eBay. W przeciągu godziny znalazłam bardzo podobne psy, które jednak nie miały złotych ciapek. Wysłałam link doktor Rubio, która wyraziła zainteresowanie psami. Napisałam więc do sprzedawcy i czekając na odpowiedź, dalej wertowałam oferty porcelanowych psów. Jakaż była moja radość, kiedy znalazłam dokładnie taką samą parę porcelanowych psów ze złotymi ciapkami! Od razu wysłałam link doktor Rubio, która zakochała się w nich od pierwszego wejrzenia. Tak, to były te same psy! Teraz trzeba było je jakoś nabyć... I tu kolejne miłe zaskoczenie — sprzedawca mieszkał w tym samym stanie, co ja. Napisałam więc do niego z pytaniem, czy ma sens proponować kwotę niższą od ceny wywoławczej i czy można pieski odebrać osobiście. Czekałam na odpowiedź prawie 22 godziny — w międzyczasie Mary Rubio co jakiś czas pytała, czy coś wiem. Dopiero następnego dnia sprzedawca skontaktował się ze mną i mogłam złożyć ofertę. Siedem godzin później psy były w moim domu!! Dokładnie 34 godziny po e-mailu dr Rubio! Niesamowite! Z pewnością Maud maczała w tym palce!

Niestety psy miały trafić do dr Rubio, więc powstał problem... Wysyłka raczej nie wchodziła w grę, gdyż mogły się stłuc w drodze. Postanowiliśmy więc zawieźć je osobiście. W Toronto nie byliśmy od 2016r. — warto było powrócić i odwiedzić miejsca związane z LMM. W ekspresowym tempie, między dwoma wyjazdami na Wyspę zaliczyliśmy więc Ontario. Misja została spełniona! Gog i Magog są u doktor Rubio, a za jakiś czas trafią do Muzeum w Norval. 

Gog i Magog u dr Rubio. Zdj. Mary Rubio

10 komentarzy:

  1. To jakiś cud Bernadko , że znalazłaś tak identycznego Goga i Magoga , to wspaniale , że szczęśliwie trafiły do dr Rubio. Dziękuję za Bardzo ciekawy wpis , serdecznie Cię pozdrawiam . Krzysiek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cuda sie zdarzaja... Te pieski byly wlasnie wystawione. Ciekawe, czy tydzien pozniej badz tydzien wczesniej tez udaloby sie cos znalezc...

      Ciesze sie, ze podobal Ci sie wpis. Pozdrawiam goraco!

      Usuń
  2. Jak to miło zrobić komuś przyjemność i to w tak zacnym celu. Gratuluję zapału i pięknego efektu. A da się pogłaskać te miłe stworzenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze mozna je poglaskac i nawet delikatnie przytulic :) Pozdrawiam goraco!

      Usuń
  3. Piękna historia, oby więcej takich happy endów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! Szkoda, ze nie opisalam tego od razu, bo wtedy naprawde bylo sporo emocji. Po czasie jednak to juz nie to samo.

      Usuń
  4. Nie dziwię się, że MAud tak długo szukała idealnych piesków. Te, które znalazła mają w sobie coś ciepłego. Trudno się z nimi nie zaprzyjaźnić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie maja cos w sobie... A dla nas teraz maja szczegolna wartosci, bo to te, ktore Maud wybrala dla siebie :)

      Usuń
  5. Niesamowita historia, wspaniale że udało się Pani znaleźć takie same psy. Maud napewno zrobiła wszystko aby to właśnie pani opiekowała się nimi zanim trafią do muzeum ☺️
    Swoją drogą, psy są naprawdę wyjątkowe, mają w sobie coś pięknego. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękna historia z tymi psami. Byłam ciekawa czy jeszcze gdzieś można je zobaczyć i skąd się wzięła inspiracja nimi.

    OdpowiedzUsuń