czwartek, 1 listopada 2018

Cmentarz w Cavendish


Dziś ważny dzień. 1 listopada cała Polska oddaje cześć zmarłym. Od 9 lat nie byłam niestety w Polsce 1 listopada, a w ciągu 18 lat od wyjazdu, spędziłam ten dzień tylko jeden raz w Polsce. Brakuje mi dziś tej niepowtarzalnej atmosfery, więc opiszę Wam moją ostatnią wizytę na cmentarzu w Cavendish...

Podczas każdego pobytu na Wyspie odwiedzam ten cmentarz, na którym znajduje się grób L.M. Montgomery. Wiele razy pokazywałam na blogu zdjęcia, więc miejsce to i Wam nie jest obce. Maud wybrała je jeszcze za życia — najbliżej Zatoki Świętego Wawrzyńca, jak było to możliwe. 


Na cmentarzu znajdują się również groby: matki, dziadka i babci Maud. Pierwsza z nich zmarła młodziutka Clara Macneill Montgomery we wrześniu 1876r. Pisarka kilkakrotnie pisała, iż jej pierwszym wspomnieniem z dzieciństwa był widok Clary w trumnie. Surowy dziadek Alexander Marquis Macneill zmarł w marcu 1898 r., kiedy LMM uczyła w Lower Bedeque i mieszkała z domu Leardów. 13 lat później zmarła babcia Lucy Woolner Macneill i pisarka była zmuszona opuścić dom, w którym się wychowała, a który dziadek przepisał swojemu synowi Johnowi Franklinowi. Syn Johna, Prescott, któremu obiecano ten dom, zmarł rok przed babcią Macneill...



Dom popadł w ruinę i nawet pisarka nie odwiedzała go, poza jednym wyjątkiem, podczas podróży na Wyspę. Kiedy 7 sierpnia 1930r. Maud odnotowała w swoim Dzienniku, że Ernestowi, synowi wuja Johna Franklina, urodził się syn, nie miała pojęcia, że syn ten wraz z żoną Jennie odegra tak wielką rolę w zachowaniu spuścizny po słynnej pisarce. John Macneill, bo o nim mowa, zmarł niestety w kwietniu ubiegłego roku. Odnalazłam i jego nagrobek, a imię jego żyjącej żony uświadomiło mi, jak szybko wykrusza się to pokolenie...


Jennie Macneill już prawie wcale nie zajmuje się miejscem, w którym znajdował się dom dziadków LMM. Nadal przyjeżdża na kilka tygodni do Cavendish, jednak większość roku spędza w Charlottetown. Turyści najprawdopodobniej bedą mieli okazję posłuchać historii domu z ust jednej z pracownic, syna Jennie – Davida bądź wnuka Jennie – Johna Rossa. W lecie odbyłam dłuższą rozmowę z Davidem i poznałam Johna Rossa, ale dopiero w październiku, kiedy wracałam z jednej z dróg dziedzictwa, miałam okazję z nim naprawdę porozmawiać. Myślałam wcześniej, że przyjechał on na wakacje z Alberty, aby pomóc wujkowi w prowadzeniu miejsca pamięci, jednak kiedy w chłodny październikowy dzień zatrzymałam się tam na moment, okazało się, że John Ross nadal był w Cavendish. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, co sprowadziło go z dalekiej Alberty do malutkiej nadmorskiej miejscowości, do której pielgrzymują wielbiciele LMM... Okazało się, że śmierć Johna w 2017r. była przyczyną przyjazdu Johna Rossa i całej jego rodziny do Cavendish, z którego jego ojciec,  Robert Macneill wyjechał jako 18-letni młodzieniec. John Ross nie uświadamiał sobie wcześniej, jak wielką rolę odgrywają jego bliscy krewni w turystyce Wyspy. Postanowił, że wróci i zagłębi się w Dziennikach i dziełach swojej słynnej na cały świat krewnej. Jak postanowił, tak uczynił. W tym roku przeżył nie tylko lato na Wyspie, ale i połowę jesieni. Ma w planach spędzić i zimę, skoro i ONA jakoś dawała radę (dzielny chłopak!). Myślę, że i w przyszłym roku będzie można spotkać Johna Rossa w Cavendish... Skąd to przypuszczenie? Pewnie stąd, że podzielił się on ze mną swoim marzeniem... A jeśli młody człowiek ma marzenie mocno związane z LMM, to znaczyć może tylko to, że pokochał Cavendish, a jak ktoś pokocha Wyspę, to nie będzie szczęśliwy w żadnym innym miejscu...

Z dobrych wiadomości, z umiarkowanym optymizmem dzielę się informacją, że słynna kuchnia z domu Macneillów, powinna od przyszłego roku znaleźć się przy fundamentach domu dziadków LMM. Ten umiarkowany optymizn wynika stąd, że kuchnia miała się tam znaleźć już tego lata, co się jednak nie stało. Miejmy jednak nadzieję, że wszystko uda się załatwić przed rozpoczęciem nowego sezonu turystycznego.

15 października 1936r. L.M. Montgomery pisała w Dzienniku o grobie odwiedzonym poprzedniego dnia na cmentarzu w Cavendish. Kiedy weszłam 82 lata po słynnej pisarce na ten sam cmentarz, miałam nadzieję, że doszukam się tego nagrobka. I udało się. Grób Johna Franklina Macneilla i jego żony Annie (Ann) Marie...

W 1936r. Maud pisała z rozgoryczeniem, że wuj John Franklin nawet nie wystawił żonie, z którą przeżył ponad 50 lat, nagrobka. Zamiast osobnego grobu, jej imię i nazwisko wygrawerowano w 1933r. na nagrobku zmarłej w 1915r. pierwszej żony Ernesta — Elvy Jean Nicholson Macneill. Kiedy 3 lata później zmarł wuj John Franklin, dołączył on do swojej żony na nagrobku ich przedwcześnie zmarłej synowej...


Odwiedziłam też groby, których Maud nie mogła widzieć w 1936r. — Ernesta i Myrtle Webbów, którzy byli jej serdecznymi przyjaciółmi i którzy byli ostatnimi mieszkańcami Zielonego Wzgórza przed przejęciem go przez Kanadyjskie Parki Narodowe. Wraz z rodzicami spoczywa w Cavendish ich córka Anita, która 24 kwietnia 1942r. znalazła nieżywą Maud w sypialni na Riverside Drive w Toronto.


Znalazłam również grób Amandy Macneill, najlepszej przyjaciółki z dziecięcych lat, znanej nam wszystkim jako „Mollie”. Przyjaźń „Mollie” i „Pollie” (jak nazywano LMM) nie przetrwała próby lat — tak samo, jak nie przetrwał słynny sad dziadków pisarki, z którego pochodziły jabłka, za które Maud kupiła przyjaźń Amandy. 


Przyjaciel Maud z czasów szkolnych, Austin Laird, znany jako Marchewka z Cavendish, również pochowany jest na tym cmentarzu. Denise znalazła informacje na temat domu Austina, ale nie udało nam się potwierdzić, czy są one prawdziwe (wszelkie informacje, jakich udzielają miejscowi, należy dokładnie sprawdzać).


Na małym cmentarzyku spoczywa też farmer Charles Macneill... Musiałam zrobić pamiątkowe zdjęcie dla Jen Rubio, dzięki której ukazały się w tym roku jego pamiętniki. Charles był ojcem Penzie Macneill, kuzynki i przyjaciółki LMM z wczesnych lat dzieciństwa oraz ojcem Alca Macneilla, u którego zawsze zatrzymywała się LMM będąc w Cavendish. Odnalazłam też grób Alca i May — serdecznych przyjaciół pisarki.



Zatrzymałam się również przy grobie Pierce’a Macneilla, którego dom był inspiracją dla dworku pani Małgorzaty Linde. Dom ten stał w miejscu, w którym obecnie znajduje się Informacja Turystyczna. W oryginale pani Małgorzata nosi imię Rachel, czyli to samo imię, które nosiła żona Pierce’a Macneilla. Niektórzy twierdzą, że ich adoptowana córka Ellen była inspiracją Ani Shirley. 


Październikowej niedzieli na cmentarzu w Cavendish nie odwiedzałam grobów nieznajomych mi osób... Dzięki Dziennikom Maud ci odlegli wyspiarze stali się nagle bardzo bliscy... 


8 komentarzy:

  1. Bardzo wzruszający i sentymentalny spacer. Lubię odwiedzać cmentarze i wyobrażać sobie kim mogli być pochowani na nich ludzie. Niestety faktycznie, odchodzi ostatnie pokolenie, które mogło znać L.M. Montgomery. Tym bardziej cieszę się, że ich potomkowie odnajdują na Wyspie część swojego serca i pragną na niej zostać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowe pokolenia ,tworzy nową historię , trzeba mieć nadzieję że będą godnie dbać o dziedzictwo które otrzymają .

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, rzeczywiście cudownie się to czytało! Oczywiście rozpoznałaś więcej osób niż ja. Dziękuję, Bernadetko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę , że powinnaś pokusić się o stworzenie drzewa genealogicznego LLM wtedy wszystko będzie jaśniejsze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale cudowny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny wpis,Bernadko,dziękuje!W Dzień Zaduszny to jest balzam na serce. Jestem zauroczona tym cmentarzykiem.Pozdrawiam cieplo.R.

    OdpowiedzUsuń