No i mamy połowę grudnia, a ja zupełnie zaniedbałam blog! W grudniu chyba
każdy ma dużo na głowie — i u mnie sporo się dzieje. Pomyślałam jednak, że warto
właśnie teraz wprowadzić trochę magii... Święta każdemu z nas kojarzą się z
niespodziankami, prezentami i spełnionymi marzeniami, więc postanowiłam, że
grudzień na blogu będzie utrzymany w podobnym klimacie.
Dosyć dawno
obiecałam, że opowiem, jak wyglądało upiększanie Mojego Wymarzonego Domku. W
końcu nadeszła na to pora :).
Kiedy w sierpniu wyjeżdżaliśmy z Wyspy, Andy zapytał, czego nam brakowało w
domku i poprosił, abyśmy podzielili się z nim swoimi uwagami dotyczącymi naszego
pobytu. Okazało się, że Andy rozważa możliwość wynajmowania domku na kilka
tygodni w roku. Chciał więc wiedzieć, jak można sprawić, aby domek był bardziej
przytulny. Dla mnie on oczywiście w każdej wersji jest idealny, ale chciałam
jakoś pomóc Andy’emu i po powrocie do domu stworzyłam listę różnych sugestii,
aby Andy mógł zacząć działać. Kiedy okazało się, że będę ponownie na Wyspie,
zaproponowałam mu swoją pomoc, szczególnie w kwestii zakupów. Uzgodniliśmy, że
zajmiemy się przede wszystkim główną sypialnią, która będzie najczęściej
używana. Ważne przy tym było, aby przeprowadzane zmiany nie były zbyt
drastyczne.
Do sypialni zakupiona została nowa ciepła kołdra, która
zastąpiła koce. Przekonaliśmy się, że nawet w sierpniu noce bywają chłodne, więc
zakup ten był jednym z największych priorytetów. Dodatkowo sypialnia wzbogaciła
się o ciepłą jedwabną narzutę na łóżko i komplet nowej pościeli.
Obszerna zielona komoda została udekorowana wazonami i świeczkami, a nad nią
powiesiliśmy półkę na ramki.
Sypialnia przed zmianami |
W hallu zawiesiliśmy zdjęcie Stephena
DesRoches, a w jadalni 2 moje zdjęcia :). Andy zaproponował, abym je podpisała
:). Te dwa zdjęcia towarzyszą mi od września 2012r., więc niezmiernie cieszy
mnie to, że teraz ozdabiają Mój Wymarzony Domek.
Przygotowania |
Zdjęcie Stephena DesRoches |
Najciekawsza jest jednak historia miski... Otóż tydzień przed moim wyjazdem
byliśmy na wystawie plenerowej artystów. Wśród nich był pan, który robił piękne
miski z jednego kawałka drewna. Zachwyciły nas te miski i postanowiliśmy kupić
jedną z nich jako prezent dla Mojego Wymarzonego Domku. Mój Mąż uważał, że taka
miska będzie idealną ozdobą stołu, gdyż ta, którą zastaliśmy w domku, była zbyt
mała.
Przez tydzień miska stała na naszej komodzie i świetnie się prezentowała.
Pewnie pomyślicie, że zapomniałam jej spakować, ale nic z tych rzeczy... Miska
pojechała ze mna na Wyspę Księcia Edwarda. W pierwszych dniach pobytu postawiłam
ją na mniejszej komódce w głównej sypialni i kiedy zjawił się Andy, aby wieszać
ramki, pokazałam mu z dumą prezent dla domku. Andy’emu też bardzo spodobała się
miseczka. Dokładnie ją sobie pooglądał i wysłuchał mojej historii o tym, jak
tornado wyrwało orzech włoski i właśnie to drzewo zostało wykorzystane przez
artystę... Nagle Andy zapytał, czy mi kiedyś pokazywał miski, które zrobił jego
ojciec... Szkoda, że nie było w pokoju kogoś, kto sfotografowałby mój wyraz
twarzy! Oczywiście nie miałam pojęcia, że ojciec Andy’ego robi miski! Gdybym
wiedziała, kupiłabym coś innego. 5 minut później Andy przyniósł mi 2 pudła mis,
misek i miseczek... Zgodziliśmy się, że Mój Wymarzony Domek powinny ozdabiać
miski ojca Andy’ego, gdyż to on pokochał ten dom, po czym kupił go w 1968r. i tu
spędzał każde wakacje przez większość swojego życia.
Miska, która trafiła do jadalni |
Przeglądając 2
pudła misek natknęłam się na jedną maleńką miseczkę, która zrobiona była we
wrześniu 2012r. To właśnie wtedy pokochałam Mój Wymarzony Domek... Zdobyłam się
na odwagę i poprosiłam Andy’ego o tę miseczkę... Okazało się, że to ostatnia,
którą zrobił jego ojciec. Nie była nawet wykończona. Andy uroczyście mi ją
wręczył i powiedział, że powinnam ją mieć. Kiedy 3 tygodnie później odwiedził
nas w Connecticut, miał okazję zobaczyć obydwie miseczki u nas w
domu...
Dobrze, że dałaś radę o opisać, pomimo zgiełku i świątecznych obowiązków :) Dziekuję
OdpowiedzUsuńNie ma za co dziekowac. Cala przyjemnosc po mojej stronie :) Pozdrawiam goraco!
UsuńPrzeobraziłaś Twój Wymarzony Domek z Kopciuszka w Księcia. Bardzo piękna nienarzucająca się zmiana. A miski rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńZalezalo mi, aby wkomponowac sie w to, co zastalam na miejscu. Ten domek kochaly przede mna inne osoby i chcialam, aby ich "duch" w nim pozostal.
UsuńKtoz by sie spodziewal, ze w zasiegu reki bedzie tyle misek?? Ja na pewno sie tego nie spodziewalam. Ale wyszlam na plusie - moj stan posiadania powiekszyl sie o 2 miski :)
Naprawde ciekawe te miseczki :)
OdpowiedzUsuńPrawda?? Na tyle uznalam je za ciekawe, ze zrobilam wpis :)
UsuńNiesamowicie słucha się takich historii. Co za zbieg okoliczności! Chciałoby się powiedzieć, że planowany- przez los oczywiście :) Trudno nie wierzyć w przeznaczenie... co do osób, które jest nam dane spotkać na swojej drodze. A wystrój oceniam na +6 :)
OdpowiedzUsuńKasia
Dla mnie to tez niesamowita historia :) Na Wyspie Ksiecia Edwarda dzieja sie wspaniale rzeczy!
UsuńCiesze sie, ze podobaja Ci sie zmiany w MWD :) Pozdrawiam!
Z tymi miseczkami to zupełnie niezwykła historia! Myślę, że lepszej niż napisało życie, nie dałoby się wymyślić Bernadko :-) Dziękuję za kolejny ciekawy wpis na blogu i to w tak gorącym imo chłodu okresie!
OdpowiedzUsuńDziekuje, ze czytasz te wszystkie historie. Uwazam, ze miseczki mialy swoje wlasne plany i tak sie wszystko potoczylo, aby postawily na swoim. Dla mnie ta mala miseczka zrobiona przez tate Andy'ego, ma wielka symbolike. Czuje, jakby wraz z nia przeszla na mnie misja kultywowania uczucia do tego niezwyklego miejsca.
Usuń