Grudzień miał być na blogu wyjątkowy, więc wypada mi go zakończyć niespodzianką :). Zapraszam na wywiad z Kim Ji-Hyukiem, ilustratorem koreańskiego wydania „Ani z Zielonego Wzgórza” i „Ani z Avonlea”.
B.M.: Na początku pozwolę sobie podziękować za to, iż zgodził się Pan odpowiedzieć na kilka moich pytań. Od chwili, gdy po raz pierwszy zobaczyłam Pana ilustracje, stałam się wielbicielką Pana prac i kreatywności, stąd też rozmowa z Panem jest dla mnie wielkim zaszczytem.
Czy „Ania z Zielonego Wzgórza” cieszy się dużą popularnością w Korei
Południowej? Kiedy Pan przeczytał słynną powieść L.M. Montgomery? Czy było to
ilustrowane wydanie?
Kim Ji-Hyuk: „Ania z Zielonego Wzgórza” należy do klasyki, w związku z czym jest ona
bardzo popularna w Korei Południowej. Pierwszy raz spotkałem się z „Ania z
Zielonego Wzgórza” jakieś 20 lat temu za sprawą animowanego serialu produkcji
japońskiej. Byłem zafascynowany wysoką jakością ilustracji postaci, ścieżką
dźwiękową i znakomitą reżyserią. Po zobaczeniu serialu przeczytałem koreańskie
tłumaczenie powieści z ilustracjami Jody Lee. Spodobała mi się ta opowieść i z
chęcią sięgnąłem po książkę.
B.M.: Kiedy rozpoczął Pan pracę nad „Anią z Zielonego Wzgórza”? Jak długo trwała
praca nad pierwszym tomem? Kiedy został on wydany w Korei Południowej? Czy
równocześnie pracował Pan nad „Anią z Zielonego Wzgórza” i „Anią z Avonlea”?
Jakiej używa Pan techniki?
K.J.H: Nad „Anią z Zielonego Wzgórza” pracowałem w 2008 roku, zaś nad ilustracjami
do „Ani z Avonlea” w 2014r. W obydwu przypadkach praca trwała około 3 miesiące.
Co do techniki, to w przypadku pierwszego tomu stosowałem więcej grafiki
komputerowej niż akwareli, zaś w „Ani z Avonlea” częściej używałem akwareli.
Zazwyczaj używam akwareli, które następnie obrabiam na komputerze.
„Ania z Zielonego Wzgórza”
„Ania z Avonlea”
B.M.: Przyznam, że zaskoczyło mnie, jak bardzo autentyczne są Pana ilustracje
Zielonego Wzgórza i Avonlea. W korespondencji ze mną wspomniał Pan, że nigdy nie
był Pan na Wyspie Księcia Edwarda. Jak przygotowywał się Pan w związku z tym do
pracy nad książkami?
K.J.H: Dziękuję za komplement! Rozpocząłem od zaznajomienia się z książkami
związanymi w jakiś sposób z powieścią, szukałem różnych źródeł w Internecie, a
także odwiedziłem blogi osób, które opisywały swoje wizyty na Wyspie Księcia
Edwarda. W mojej karierze częściej zdarzało się, że nie miałem okazji odwiedzić
miejsc, które rysowałem, uważam jednak, że odwiedzenie miejsca, które się rysuje
może pomóc w lepszym jego zrozumieniu.
B.M.: Bardzo podoba mi się w Pana ilustracjach to, że przemawiają one do osób z
różnych krajów. Czy nie kusiło Pana, aby zrobić Anię bardziej „koreańską” lub
„azjatycką”? Jak Pana ilustracje zostały przyjęte przez koreańskich
czytelników?
K.J.H.: Ania nie jest Koreanką ani Azjatką, więc nie chciałem robić z niej Azjatki.
Seria o Ani jest wybitnym dziełem klasyki literatury i ma określoną
charakterystykę, czego nie chciałem stracić interpretując ją po swojemu. Na szczęście koreańscy czytelnicy bardzo
przychylnie przyjęli moją interpretację.
B.M.: Czy ma Pan swoje ulubione ilustracje z „Ani z Zielonego Wzgórza” i „Ani z
Avonlea”?
K.J.H.: W mojej pamięci najbardziej utkwiły ilustracje, które znalazły się na
okładkach. Okładka jest tym, z czym czytelnik styka się od samego początku, więc
zarówno wydawca, jak i ilustrator długo się nad nią zastanawiają.
B.M.: Pomimo tego, że nie znam koreańskiego, posiadam obydwie książki z Pana
ilustracjami. Zauważyłam, że niektóre ryciny odpowiadają narracji, podczas gdy
inne, pojawiające się w różnych rozdziałach, wydają się nie ilustrować tego, co
dzieje się w danym rozdziale. Czy jest to umyślny zabieg? Również zauważyłam, że
lubi Pan rysować psy i gęsi. Pojawiają się one w miejscach, w których się ich
zupełnie nie spodziewałam (np. zimowa scena). Dlaczego znalazły się one w
książkach? I dlaczego Ania rysowana przez Pana lubi często przebywać na dachu?
:)
K.J.H.: Jestem wdzięczny za to, że kupiła Pani moje książki. I trafne jest to,
co Pani spostrzegła w książkach. Sposób, w jaki ilustrowałem te dwie książki
odbiega trochę od tego, jak zazwyczaj ilustruje się powieści. W przypadku
powieści zazwyczaj ilustracje dokładnie odpowiadają narracji. W moim przypadku
chciałem, aby wyglądało to inaczej, gdyż ponownie ilustrowałem książkę dobrze
znaną dużemu gronu czytelników. Zmniejszyłem więc ilość rycin odpowiadających
narracji, a narysowałem więcej takich, w których mogłem ożywić nastrój i
atmosferę postaci oraz powieści. Wierzę, że psy, gęsi i Ania na dachu również w
tym pomogły.
B.M.: Jedna z moich ulubionych rycin znajduje się w 26 rozdziale „Ani z
Avonlea”. Pokazuje ona Anię leżącą wśród
czerwonych róż, jej włosy wtopione w róże. Co zainspirowało tę przepiękną
ilustrację?
K.J.H.: W porównaniu z „Anią z Zielonego Wzgórza”, Ania z drugiego tomu jest prawie dorosłą kobietą.
Chciałem zobrazować Anię bardziej jako kobietę i stąd wzięła się ta ilustracja.
Czytelnicy bardzo dobrze przyjęli okładkę „Ani z Zielonego Wzgórza”, dlatego
postanowiłem znów użyć czerwonego koloru tła w „Ani z Avonlea”. To również jedna
z moich ulubionych ilustracji.
B.M.: Z wielkim zainteresowaniem oglądałam zilustrowaną przez Pana przyrodę, szczególnie
drzewa i kwiaty, które L.M. Montgomery tak bardzo kochała. Czy dodanie tak wielu
akcentów przyrodniczych było zamierzone?
K.J.H.: Chciałem pokazać Wyspę Księcia Edwarda taką, jaka ona faktycznie jest,
ponieważ tam dzieje się akcja powieści. Pragnąłem narysować rzeczywistą scenerię
najpiękniej jak potrafiłem. Cieszę się, że spodobały się Pani ilustracje
przyrody.
B.M.: W Korei Południowej dostępna jest cała linia produktów z Pana ilustracjami.
Dzięki eBay i sklepom internetowym również i mnie udało się zakupić niektóre z
nich. Czy wydaje się Panu, że te przedmioty codziennego użytku zwiększyły
popularność „Ani z Zielonego Wzgórza” w Korei?
K.J.H.: Sądzę, że te produkty sprzedają się, gdyż „Ania z Zielonego Wzgórza” jest
popularna w Korei Południowej od wielu lat. Mam wielką nadzieję, że moje
ilustracje na tych produktach przyczyniają się również do zwiększania
jej popularności.
B.M.: Wiem, że ma Pan w swoim dorobku ilustracje do kilku książek. Jak się
Panu pracowało nad ilustracjami do Ani? Czy jest w planach „Ania na
uniwersytecie”? Z wielkim zainteresowaniem zobaczyłabym, jak wyobraża Pan sobie
Anię w Redmondzie. Czy w 2015 roku możemy spodziewać się nowych ilustracji Ani
Pana autorstwa?
K.J.H.: Z początku planowałem zilustrowanie tylko pierwszego tomu, ale z czasem
rozpoczęły się dyskusje nad opublikowaniem całej serii i zdecydowałem się
zilustrować również „Anię z Avonlea”. Będzie mi co prawda dosyć trudno znaleźć
czas w przyszlym roku, ale wkrótce planuję rozpocząć prace nad „Anią na
uniwersytecie”.
Wspaniała wiadomość! Będę z niecierpliwością na nią czekała. Dziękuję Panu za
rozmowę, a przede wszystkim za to, że zaprosił nas Pan do świata swoich
ilustracji. Życzę Panu owocnego Nowego Roku, a Czytelnikom bloga i samej sobie
życzę tego, abym mogła w przyszłości prezentować kolejne tomy Ani z Pana
rycinami.
Serdecznie zapraszam do polubienia strony Kim Ji-Hyuka na FB:
https://www.facebook.com/illustratorkimjihyuk
https://www.facebook.com/illustratorkimjihyuk