sobota, 10 października 2015

Odpowiedzi dr Rubio cz. II

Pytanie Pani Sylwii:

Czy po latach badania życia Lucy, obraz pisarki, jaki się z nich wyłonił dr. Rubio uważa za faktyczny, czy ciągle jeszcze budzi wątpliwości i dociekania Biografki? Bo to chyba trudno powiedzieć z całą pewnością "tak, taki był ten człowiek"... I drugie pytanie - Jakie było najdziwniejsze, albo najbardziej trudno dostępne ze źródeł dr. Rubio i czy może z dotarciem do niego wiązała się jakaś przygoda, bądź ciekawa historia?"

Dr Mary Henley RubioKiedy pisałam biografię, próbowałam sprawdzić wszystko, co zostało zawarte w Dziennikach. W większości LMM pisała prawdę, ale opisywała ją ze swojej własnej perspektywy. Któż mogłby zrobić to inaczej? Z pewnością przekręciła historię Hermana Learda, jak pisałam w biografii, jednakże nie pisała nieprawdy — po prostu pominęła pewne rzeczy. Wspomina, że była na ślubie Frederyki, choć nie była. Pominęła dużą część historii Chestera, gdyż miała nadzieję, że się on zmieni / ustatkuje i nie mogę jej za to winić, skoro planowala publikację Dzienników i wiedziała, że Chester ma dzieci, które kiedyś mogą te Dzienniki przeczytać. Jednym z dużych wyzwań było odnajdywanie wątków historii Chestera. Również trudne było pełniejsze zrozumienie, dlaczego zarówno w Leaskdale, jak i w Norval sprawy sie popsuły. Po publikacji Dzienników wspomnienia ludzi ulegly zmianie — zarówno w kwestii tego, co się zdarzyło, jak i tego, co oni myśleli o LMM — i to sprawiło, że bardzo trudno było wydobyć z ludzi prawdziwe historie. Uważam, że żadne badania przeprowadzone po publikacji Dziennikow nie są wiarygodne. 

Pytanie Pani Kataliny:

W swoich wczesnych książkach kwestie na tamten czas uważane za intymne i bardzo osobiste były opisywane bardzo zdawkowo, w swoich późniejszych dziełach autorka pisze o zdradach, rozwodach i np. poronieniu dziecka wprost i tu moje pytanie do dr Rubio: Czy to rzeczywiście zmiana obyczajowości sprawiła, że Montgomery pisze o takich sprawach wprost czy może jej własne trudne doświadczenia życiowe skłoniły ją do poruszenia takich tematów? Bo widać, że im późniejsza Montgomery tym mniej jest w jej książkach tej sielankowości, za którą świat pokochał np. serię o Ani."

Dr Mary Henley Rubio: Nie zauważam tak wielkiej różnicy w tematyce — z pewnością można natomiast zauważyć wiekszą zmianę tonu. We wczesnych książkach spotykamy się ze strasznym okrucieństwem doświadczanym przez dzieci takie jak Ania czy Emilka, ale lekkość i humorystyczność tonu często łagodzi ból. Ton pozwala się domyślać, że sprawy dobrze się ułożą. Kiedy Montgomery pod koniec swojego życia była pogrążona w swoim własnym bólu, trudniej było jej utrzymać lekki ton. Jestem pewna, że przynajmniej w małym stopniu widziała siebie samą w postaci kontrolującej babci w „Janie ze Wzgórza Latarni”. „Penguin”, wydawca „Ani z Wyspy Księcia Edwarda”, reklamował tę książkę jako „mroczniejszą”, ale był to bardziej chwyt marketingowy niż fakt. Wydawcy muszą mieć jakiś chwyt, aby sprzedawać książki.

Można zauważyć natomiast dużą różnicę między tonem powieści, szczególnie wczesnych, a tonem Dzienników. Reprezentują one dwie strony Lucy Maud Montgomery.

Pytanie Pani Kasi:

„Jako autorka biografii L.M.Montgomery, gdyby miała Pani szansę uzyskać jedną odpowiedź od samej Montgomery, o co by Pani ją zapytała?"

Dr Mary Henley Rubio: To trudne pytanie. LMM pisała z wielką wnikliwością o uczuciach dzieci, ale sama była trudną matką. Może zapytałabym ją: „Gdybyś dostała drugą szansę w wychowaniu dzieci, czy jest coś, co zrobiłabyś inaczej?”

Pytanie Pani Uchomisi:

Jako, że z nazwiskiem pani Rubio pierwszy raz zetknęłam się w książce "Kuchnia z Zielonego Wzgórza" zapytam czy wypróbowywała któryś z przepisów L.M. Montgomery?" 

Dr Mary Henley Rubio: Tak, przez jakiś czas miałam jej własną ksiażkę z przepisami i skopiowałam wszystkie przepisy, jakie LMM dawała swoim służącym, aby na ich podstawie przygotowywały posiłki. Stuart był zachwycony, kiedy odnalazłam jej przepis na placek niby wiśniowy, który zagubił się wiele lat wcześniej. Jest to bardzo smaczne ciasto. Jej placek z rabarbarem jest wyśmienity. Stuart bardzo lubił jej kandyzowaną marchewkę, ale ja osobiście jej nigdy nie robiłam. Rodzina Crawfordów przygotowała ksiażkę z jej przepisami, które w większości pochodziły od Frederyki i rodziny Campbellów. Nieproporcjonalnie dużo w niej deserów, co było odpowiednie dla ludzi, którzy w lecie pracowali na polach, a w zimie mieszkali w zimnych domach. Potrawy te sprawiłyby, że szybko przybralibyśmy na wadze, choć są bardzo smaczne. Maud była pierwszorzędną kucharką.

Data wywiadu: 27. 09. 2015
T
łumaczenie: Bernadeta Milewski



Wszelkie prawa zastrzeżone. Proszę o niekopiowanie tekstu bez mojej pisemnej zgody (ustawa z dn. 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

poniedziałek, 5 października 2015

Odpowiedzi dr Rubio cz. I

Pytanie Pana Krzysztofa:

"
Jak długo Pani doktor Rubio bada życie Lucy Maud Montgomery? I dlaczego zainteresowała się właśnie jej życiem?"


Dr Mary Henley Rubio: Badania nad życiem Lucy Maud Montgomery rozpoczęłam na początku lat 70. ubiegłego stulecia. Sporo się działo podczas tych wczesnych lat: moje córki uczęszczały do kanadyjskiej szkoły podstawowej i używały prawie wyłącznie amerykańskich podręczników, więc wraz z koleżanką z pracy stworzyłyśmy podręcznik szkolny zatytułowany „Kanata”, aby wprowadzić kanadyjskich pisarzy dla dzieci do systemu edukacji. W 1975r. rozpoczęliśmy także wydawanie dziennika akademickiego o nazwie „CCL: Kanadyjska literatura dla dzieci” , ponieważ nie istniało wówczas inne gotowe źródło, z którego można by było dowiedzieć się na temat kanadyjskich książek dla dzieci. [Nie było wtedy zbyt wiele kanadyjskiej literatury dla młodzieży.] Następnie wprowadziliśmy kurs literatury dziecięcej na wydziale filologii angielskiej na Uniwersytecie w Guelph, w którym zawarliśmy kilku kanadyjskich autorów wśród międzynarodowych. W tym samym czasie próbowalam też znaleźć materiały dla moich dziewczynek i LMM była oczywistym wyborem!

Tak bardzo zainteresowała mnie Lucy Maud Montgomery, ze kontynuowałam badania nad jej życiem. Elizabeth Waterston wspomniała mi o istnieniu jej Dzienników, które były wtedy w rękach jej syna w Toronto — dr. Ewana Stuarta Macdonalda, lekarza medycyny. Wysłałam mu kopię numeru naszej gazetki CCL, który traktował o jego matce, po czym spotkałam go osobiście.  Po pewnym czasie poprosił mnie on, abym edytowala Dzienniki i napisała biografię matki. (Chciał, abym napisała biografię opierając się na Dziennikach jako źródle badań, ale ja wiedziałam, że dobra biografia musiałaby pociągać za sobą wiele badań wychodzących poza Dzienniki.) Również Elizabeth spotkała dr. Macdonalda przed napisaniem pierwszego artykułu naukowego na temat LMM w latach 60. To był początek feministycznej uwagi zwróconej w kierunku autorek i popularnych pisarek oraz do uświadomienia ważnej roli socjalizacji kobiet.

W tym czasie LMM była uznawana przez naukowców i media za  trzeciorzędną autorkę sentymentalnych powieści dla dziewczynek i kobiet. Tymi krytykami byli oczywiście w większości mężczyźni, ponieważ w tamtych czasach niewiele kobiet pracowało w tych profesjach. W latach 60. młoda i niezwykle utalentowana Elizabeth Waterston została poinformowana przez starszych mężczyzn ze swojego wydziału, że jeśli liczy na awans w świecie akademickim, nie powinna tracić więcej czasu na LMM. W 1975 roku chciałyśmy zmienić reputację Montgomery, gdyż wiedziałyśmy, że nie tylko jej książki były czytane w wielu krajach, ale również wpłynęła ona na wiele pisarek na całym świecie. Za każdym razem, kiedy nasz ówczesny przewodniczący Wydziału Filologii Angielskiej  (Dr G. Doug Killam) wracał z jednego ze swych wyjazdów, podczas których przemawiał w innych krajach (w Australii, Indiach, Europie, Afryce, Wielkiej Brytanii), opowiadał mojemu mężowi, że jedynym kanadyjskim pisarzem rozpoznawanym w różnych krajach jest Lucy Maud Montgomery. Słusznie więc przypuszczał, że ktoś, kogo książki czytano na całym świecie i powszechnie kochano, był ważnym pisarzem, nawet jeśli pisał o życiu dziewcząt i kobiet.

Rekrutujące się z ruchu feministycznego kobiety zajmujące się krytyką literatury również zaczęły na to wskazywać, a historycy kultury zaczęli przyglądać się wpływowi „bestsellerów" na postawy społeczne. Kiedy poznałam dr Elizabeth Epperly, która była w mniej wiecej moim wieku i która kochała książki LMM, okazało się, że mamy zbieżne opinie, podobne do opinii wielu innych badaczek na całym świecie (w tym Barbary Wachowicz, która napisała do dr. Macdonalda list, a który on przekazał mnie). Gabriella Ahmansson ze Szwecji rozpoczynała w tym czasie pisanie pracy doktorskiej na temat LMM i napisała do nas w tej sprawie. Wiele tych spraw zeszło się w czasie, a my dodatkowo publikowałyśmy na łamach CCL: Kanadyjskiej Literatury Dla Dzieci. Dokładne wykazy artykułów można znaleźć w indeksie Uniwersytetu w Guelph. Po opublikowaniu Dzienników, Betsy Epperly mógła powołac Instytut LMM, dzięki któremu powstało wiele artykułów oraz książek. Sądzę, że w chwili obecnej LMM jest ikoną kultury.

Pytania Pani Katarzyny:

"Czy istnieje cień szansy na to, że ukaże się na polskim rynku wydawniczym? Zastanawiam się także nad jednym. Po tylu latach poszukiwań doktor Rubio na pewno w jakiś sposób związała się z postacią L.M.Montgomery. Poznała autorkę Ani na tyle, aby ocenić jej charakter. Jestem ciekawa w jaki sposób mogłaby ją opisać? Czy gdyby spotkała ją na swojej drodze polubiłaby ją od pierwszego wejrzenia, czy może potrzebowałaby trochę czasu, aby dostrzec w niej pokrewną duszę?"

Dr Mary Henley Rubio: Sądzę, że książki są jedynie tłumaczone wtedy, kiedy tłumacz pisze do wydawcy prośbę o wydanie zgody na przetłumaczenie książki i następnie, po jej otrzymaniu, dokonuje przekładu.

Jeśli chodzi o drugie pytanie, to trudno odpowiedzieć, chociaż czuję, że bardzo dobrze znam Lucy Maud Montgomery: wewnątrz LMM było bowiem wiele osób, innymi słowy była ona bardzo skomplikowanym człowiekiem. Jest rzeczą oczywistą, że różniła się w różnych okresach swojego życia. Była też inną osobą w kontaktach z zaufanymi ludźmi niż z przypadkowymi znajomymi. Była jedną osobą w pewnych sytuacjach, a inną w innych. Jednak cechowała się wewnętrznym rdzeniem życzliwości i uczciwości i zawsze jej intencje były dobre. Mimo to LMM sama mówiła o sobie, że nie zawsze była „dobra". Wiedziała, że ​​jest cięta i ostra. Stuart powiedział, że wśród członków rodziny LMM wywoływała głębokie uczucia, jednak bycie jej synem nie było łatwe. Osobiście uważam, że bycie jej mężem również nie byłoby łatwe: była zbyt inteligentna i bywała bardzo bezpośrednia. Służące twierdziły, że ​​to ona „nosiła spodnie" w rodzinie. Jednak pierwsza żona Chestera podziwiała ją, podobnie jak wszystkie służące oraz parafianie, z którymi rozmawiałam, a których było sporo. Nawet służące, o których LMM nie wyrażała się zbyt pochlebnie podziwiały ją, chociaż mogły być w stosunku do niej krytyczne. Wszyscy uważali, że była wspaniałą rozmówczynią i gawędziarką i że bardzo przyczyniła się dla kościoła oraz lokalnej społeczności.  Nikt nie wątpił w jej szczerość i uczciwość.  Jak Papież powiedział dziś: „Nasze stopy brudzą się na ścieżce życia. Nikt z nas nie jest doskonały.”

Czy osobiście bym ją lubiła? To zależy…. Gdybym była jej matką kiedy była mała, myślę, że byłabym zmęczona jej zmiennością i energią: zajmowanie się nią nie byłoby łatwe, ale bym ją kochała. Gdybym była jej rówieśnicą, kiedy była młoda, uwielbiałabym ją jako przyjaciółkę, gdyż była zawsze interesująca i zabawna. Byłoby wspaniale być jej współlokatorką w college'u i sąsiadką w Cavendish, gdyż tak bardzo udzielała się dla społeczności lokalnej. Podziwiałabym ją, gdy była żoną pastora i pisarką, gdybym była wówczas parafianką — Montgomery dawała naprawdę dużo z siebie parafianom. Były jednak i czasy czasy, kiedy bym jej nie lubiła: Stuart powiedział, że frustrujące było dla niego jej poczucie „dumy", gdy Chester zaczął się niewłaściwie zachowywać — czuła się upokorzona i całkowicie pochłonięta jego zachowaniem; gdybym była wtedy jej dzieckiem, miałabym jej za złe, że koncentruje się i wpada w obsesję ze względu na złe dziecko, a nie koncentuje się na mnie, dziecku, które zachowywało się dobrze. (Oczywiście jest to typowe poczucie winy w przypadku rodziców, którzy mają podobną sytuację i ja sama zareagowałabym podobnie). Niektóre osoby z ostatniej parafii czuły, że ​​była pod zbyt wielkim wrażeniem bogactwa państwa Barraclough i zazdrościli bliskości Macdonaldów z tą rodziną; prawdopodobnie czułabym się tak samo, gdybym była zbyt biedna, aby przyjmować ją na wykwintnych obiadach i czuła, że mój status społeczny jest zbyt niski, by był dla niej interesujący. Podziwiałabym ją natomiast za etykę pracy i talenty. Ale wszystko zależy od tego, gdzie się stoi w stosunku do sytuacji lub osoby, czyż nie? [Jeśli jesteś nauczycielem, student, któremu dałeś zasłużoną szóstkę pewnie myśli, że jesteś wspaniały, a ten, który dostał zasłużoną jedynkę prawdopodobnie tak nie myśli i sądzi, że to twoja wina.]

Całkiem dobrze poznałam Stuarta (i Ruth), a starsi ludzie, którzy znali zarówno jego, jak i jego matkę powiedzili mi, że był do niej bardzo podobny. Stuarta nie dało się nie lubić — mógł cokolwiek zmienić w coś interesującego: ze zwykłej wycieczki do sklepu spożywczego wracał z zabawnymi historyjkami. Cechowało go wspaniałe poczucie humoru i uznanie dla języka oraz ironii w życiu. Był również lubiany przez kolegów. Potrafił być też bardzo bezpośredni, ale jego uwagi nie były niesprawiedliwe.

Czy lubiłabym więc LMM? Tak, w większości. I z pewnością podziwiałabym ją. Bardzo lubiłabym jej towarzystwo. Była hojna pomagając ludziom, którzy byli w potrzebie, co podziwiam — wiele osób mówiło mi o tym, że pomogła im finansowo, kiedy byli w tarapatach, o czym ona rzadko wspomina w Dziennikach.

Jedna ważna uwaga: nigdy nie byłam nią znudzona podczas 40 lat, kiedy poświęciłam jej sporo uwagi w moich badaniach. Bardzo często biografowie dochodzą do momentu, kiedy zaczynają czuć nienawiść do człowieka, na którego temat piszą. Mnie się to nie przytrafiło. Jeśli LMM miała słabości, mogłam tylko stwierdzić, że moje są większe. Czułam jednak, że cechy osobowości, które związane były z niepewnością spowodowaną jej dzieciństwem były uciążliwe, zwłaszcza pod koniec życia, kiedy najbardziej się uwidoczniły. Nigdy nie chciałabym być osobą, przy której LMM straciłaby panowanie nad sobą. Nie lubiła konfrontacji i unikała ich, ale kiedy wybuchała, ludzie nigdy nie byli w stanie tego zapomnieć. Ludzie musieli się zawsze pilnować w kontaktach z babcią Maud — myślę, że robili to też w kontaktach z nią samą. Nikt nie chciał, by miała o nim złą opinię.


Data wywiadu: 27. 09. 2015
T
łumaczenie: Bernadeta Milewski

Wszelkie prawa zastrzeżone. Proszę o niekopiowanie tekstu bez mojej pisemnej zgody (ustawa z dn. 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych)

poniedziałek, 21 września 2015

Powrót do Ontario

Czas wrócić do Ontario i dokończyć relację z pobytu. W niedzielę, poza wizytą w Swansea, odwiedziliśmy też kilka miejsc znanych z filmów Sullivana. Plany mieliśmy ambitne, które jednak dosyć szybko zostały zweryfikowane – w Toronto coś się właśnie działo i napotkaliśmy w związku z tym sporo utrudnień w ruchu drogowym. Szczęśliwie udało się nam dotrzeć do dwóch miejsc, na które nie wystarczyło czasu w maju. Pierwszym z nich było Muzeum Spadina, filmowy dom ciotki Józefiny. Wokół Muzeum znajdują się wspaniałe ogrody i sady – pomimo tego, że znajduje się ono w sercu ponad 2 milionowego miasta można tu odciąć się od panującej za jego murami pędzącej rzeczywistości. 









Z Muzeum udaliśmy się do Edwards Gardens, gdzie znajduje się most, na którym Ania i Gilbert spotkali się w Kingsport. My widzieliśmy go podczas słonecznej letniej niedzieli, zaś w filmie scena ta filmowana była w chłodny, deszczowy i mglisty dzień. 





Oczywiście nie mogliśmy pominąć Zielonego Wzgórza... Niestety dom ten popada w ruinę... W maju wyglądał trochę lepiej, ale i wtedy gołym okiem było widać, że lata świetności ma już za sobą. Wielka szkoda, że obecni właściciele nie dbają o swój dom...




Z Zielonego Wzgórza pojechaliśmy jeszcze do Stouffville, aby ponownie zobaczyć słynny most, na którym doszło do przyjęcia oświadczyn Gilberta i pocałunku. Również most jest w złym stanie. Nie wiem, jak długo jeszcze postoi. Most ten jest repliką mostu z filmu – tamten zawalił się niedługo po nakręceniu filmów.





Na nic więcej nie mieliśmy czasu... Bardzo chciałam pojechać jeszcze raz do Leaskdale, żeby zobaczyć ławkę z siedzącą na niej Lucy Maud Montgomery — ławka ta została odsłonięta podczas uroczystej ceremonii na początku czerwca. Niestety, nie udało się.

Amy Brailey z blogu ”Legacy Hunting” pozwoliła mi pokazać Wam kilka swoich zdjęć z miejsc, do których ja nie dotarłam. Być może uda mi się kiedyś odwiedzić te zakątki, ale nie obiecuję. Dziękuję z całego serca Amy za jej zdjęcia.

Szkoła w Avonlea. Zdj. A. Brailey
Zielone Wzgórze - tył. Miejsce śmierci Mateusza.
Las, przez który szły Ania i Diana. Zdj. A. Brailey

Płot, po którym chodziła Józia
Zielone Wzgórze - tył. Zdj. A. Brailey
Dach kuchni, po którym chodziła Ania. Zdj. A. Brailey

sobota, 19 września 2015

Wyniki


Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie. Wasze pytania prześlę dr Rubio, która w wolnej chwili przygotuje odpowiedzi. Większość z poruszanych przez Was kwestii omawiałam z dr Rubio podczas naszych spotkań w maju i sierpniu, więc znam odpowiedzi, jednak myślę, że lepiej będzie oddać głos słynnej badaczce życia Lucy Maud Montgomery. 

Nagroda w konkursie, książka ”The Gift of Wings” z autografem Mary Henley Rubio idzie do Pani Katarzyny Górnej–Oremus, zaś nagroda pocieszenia w postaci pocztówki z autografem do Pana Krzysztofa Singera. Bardzo proszę Zwycięzców o przesłanie danych do wysyłki na adres info@choosinghope.org lub poprzez formularz kontaktowy na blogu. Gratuluję z całego serca!




Przedwczoraj wysłałam dr Rubio kilka zdjęć z Krakowa. Bardzo się ucieszyła, gdyż dzięki tym zdjęciom odżyły wspomnienia. W 1984r. dr Rubio odwiedziła Polskę wraz z dr Elizabeth Waterston (której zawdzięczamy nowe spojrzenie na twórczość L.M. Montgomery) i wdową po Stuarcie Macdonald — Ruth Macdonald. W sierpniu rozmawiałyśmy trochę o tej podróży, która o mały włos nie doszłaby do skutku, gdyż Polska Ambasada nie chciała wydać wiz. Na szczęście udało się je zdobyć w dniu wylotu i 3 Kanadyjki znalazły się w kraju, w którym wszystkie dziewczęta i kobiety znały Anię Shirley. Doktor Rubio wspominała wizytę w przydrożnej restauracji, w której jedynym dostępnym produktem była wódka. Kiedy kelnerka dowiedziała się jednak od tłumaczki, że trzy panie (wśród nich jedna, dr Waterston, z nogą w gipsie) przyjechały z kraju Ani z Zielonego Wzgórza, szybko pobiegła do okolicznych domów i zorganizowała wszystko, co było potrzebne do odpowiedniego podjęcia tak znakomitych gości. Mary Rubio dodała, że tego dnia z pewnością większość mężczyzn z wioski nie jadła obfitego obiadu po powrocie z pracy. Mnie to zupełnie nie zdziwiło — Polska znana jest z gościnności.

Raz jeszcze dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie. Mam nadzieję, że ucieszy Was to, iż doktor Rubio odpowie na Wasze pytania. Dziękuję również za życzenia i wszelkie przejawy sympatii — bardzo się cieszę, że tak wielu z Was wiernie mi towarzyszy w podróżach do Avonlea.

poniedziałek, 7 września 2015

Konkurs


Dzisiejszym wpisem przerywam opis mojej podróży do Ontario, ale myślę, że się na mnie nie pogniewacie. Jestem właśnie na kilka dni w Polsce, gdzie wraz ze mną dotarła pewna bardzo wartościowa pozycja książkowa. Jeszcze w maju poprosiłam doktor Rubio o jej autograf w biografii ”Lucy Maud Montgomery – The Gift of Wings”. Pomyślałam, że będzie ta książka wspaniałą nagrodą w konkursie z okazji drugiej rocznicy bloga. 

Jak można powalczyć o tę nagrodę? Zasady są bardzo proste. Aby wziąć udział w losowaniu, należy w komentarzu pod dzisiejszym wpisem zamieścić pytanie, które chcielibyście zadać doktor Rubio. Czekam do 13 września. Zwycięzca zostanie wyłoniony losowo spośród osób, które napiszą komentarz. 

Życzę powodzenia i niecierpliwie czekam na interesujące pytania. 


sobota, 29 sierpnia 2015

Journey's End

W 60. roku swojego życia L.M. Montgomery po raz pierwszy zamieszka we własnym domu. W Swansea, na przedmieściach Toronto, na ulicy Riverside Drive słynna pisarka kupi dom wybudowany w popularnym w latach 20. i 30. ubiegłego stulecia stylu neo – Tudor. Dom Macdonaldów znajdzie się w doborowym towarzystwie — ich sąsiadami będą dobrze sytuowani protestanci, m.in. prawnicy, lekarze, właściciele sklepów, agenci nieruchomości i majętni przedsiębiorcy.

Migoczące w oddali wody jeziora Ontario, które w pogodne dni łączyły się z błękitem nieba, przypominały Maud krajobraz Wyspy Księcia Edwarda. Przepływająca za domem rzeka Humber nie dorównywała co prawda pięknem rzece Credit, ale rosnące po jej drugiej stronie sosny przypominały pisarce sosny, które pokochała podczas pobytu w Norval. Posiadanie domu na Riverside Drive było synonimem bogactwa i sukcesu — do 1935r. Maud osiągnęła tak wiele, że bez problemu wpasowała się w ekskluzywne sąsiedztwo na Riverside Drive.



Rzeka Humber

Jezioro Ontario

W niedzielę wybraliśmy się więc na Riverside Drive. Nieopodal domu z numerem 210 (w czasach LMM dom miał numer 210A) znajduje się skwer, przy którym umieszczono pamiątkową tablicę. Przypadkowy przechodzień nie dowie się z niej, gdzie dokładnie mieszkała Maud, jednak podążający śladami pisarki turyści nie mają większych problemów z odnalezieniem „Journey’s End” („Koniec podróży”). 







Słoneczne niedzielne przedpołudnie sprzyjało naszemu spacerowi po Riverside Drive. Tym razem mieliśmy dosyć czasu, aby zobaczyć też domy sąsiadów. Pod numerem 208 mieszkała z rodzicami i rodzeństwem Margaret Cowan, młodziutka dentystka, która spełniała wszelkie oczekiwania Maud w stosunku do przyszłej synowej. Przez jakiś czas Stuart spotykał się z nią, jednak los bywa przewrotny — matka Margaret nie była przychylna związkowi swojej córki z młodzieńcem pochodzącym z rodziny, która, jak się wkrótce okazało, miała wiele problemów.



Doktor Richard Lane, który leczył zarówno Maud, jak i Ewana, mieszkał po drugiej stronie, pod numerem 219. To on 24 kwietnia 1942r. zostanie wezwany po śmierci pisarki do jej domu.


Dom pod numerem 202 jest wyjątkowo okazały. Należał on do Alberta Edwarda LePage’a – agenta nieruchomości, który sprzedał Maud jej dom na Riverside Drive. LePage pochodził z Wyspy Księcia Edwarda i jako agent wynegocjował dla pisarki bardzo korzystną cenę – 12500 dolarów (dom miał wyjściowo kosztować 14000 dolarów). L.M. Montgomery zmuszona była zaciągnąć kredyt hipoteczny, który spłacała po 50 dolarów na miesiąc, aby móc kupić swój Wymarzony Dom. Sytuacja finansowa autorki nie była więc aż tak różowa, jak mogłoby się wydawać. 



Dokładnie 7 lat po opuszczeniu plebanii w Norval, 24 kwietnia 1942r. życie Maud dobiegnie końca w jej sypialni przy Riverside Drive pod numerem 210A. Na stoliku nocnym Stuart i dr Lane znajdą zapisaną dłonią pisarki notkę, którą zinterpretują jako list samobójczy. W akcie zgonu nie pojawi się jednak słowo „samobójstwo”. Jako oficjalny powód śmierci podano zakrzepicę tętnicy wieńcowej, a znalezioną kartką papieru zajął się Stuart. Po blisko 40 latach po śmierci matki, kartkę tę przekaże dr Rubio z instrukcją, by zrobiła z nią to, co uzna za stosowne...
Cdn. 

środa, 26 sierpnia 2015

Norval


W poniedziałek, późnym wieczorem, wróciliśmy z Ontario. To była naprawdę udana wyprawa. W sobotę wyjechaliśmy bardzo wcześnie, żeby przed 14:00 dojechać do Norval. Tam czekała na nas dr Rubio wraz z Kathy Gastle. Umówiliśmy się z nimi na farmie Carterów, której właścicielem jest brat Kathy. Odbywał się tam właśnie konkurs artystyczny — rano grupa lokalnych artystów miała ponad 3 godziny czasu na stworzenie dzieł przedstawiających Norval i okolicę, a o 14:30 ogłoszono zwycięzców. Pierwsze miejsce przyznano pracy przedstawiającej plebanię w Norval.


Wraz z dr Rubio i Kathy udaliśmy się następnie nad rzekę Credit. Maud uwielbiała długie spacery nad rzeką, a samo Norval darzyła wielką miłością. Po opuszczeniu Norval bardzo długo tęskniła za jego pięknem, które w jakimś stopniu przypominało jej piękno Wyspy Księcia Edwarda. 



Maud planowała osiąść w Norval na stałe, gdzie rodzina Macdonaldów mogłaby mieszkać po przejściu Ewana na emeryturę. Jednak w 1933r. plany te diametralnie się zmieniły, kiedy romans Chestera, najstarszego syna Macdonaldów, z miejscową dziewczyną, Luellą Reid, doprowadził do przedmałżeńskiej ciąży. Dosyć szybko okazało się, że spokojna starość w malowniczym Norval nie dojdzie do skutku — zachowanie Chestera nie tylko przekreśliło marzenia Maud o własnym domu nad rzeką Credit, ale i doprowadziło wielebnego Ewana do kolejnego ataku depresji. Lucy Maud Montgomery podjęła w związku z tym decyzję o przeprowadzce do Toronto, gdzie liczyła na świeży start.

Wyjazd w 1935r. z Norval do Toronto załatwił jeszcze jeden poważny problem, który pojawił się w życiu Maud za sprawą młodszego syna Stuarta. „Jedyny dobry syn”, jak zwała go Maud, przez kilka lat dostarczał jej wielu zmartwień ze względu na przyjaźń, którą darzył swoją szkolną koleżankę z Norval – Joy Laird. Maud bardzo cierpiała z powodu tej przyjaźni, o której wspomni w Dziennikach dopiero w chwili, kiedy w jej odczuciu jest ona przeszłością. W 1937r. napisze o Joy Laird w bardzo negatywnym tonie, nie szczędząc gorzkich słów na temat jej pochodzenia i rodziny. Ta niesprawiedliwa ocena Joy będzie ciążyła Stuartowi przez całe życie – będzie mu przykro, że jego matka miała tak złą opinię o Joy, która pomimo braku wyższego wykształcenia będzie miała wspaniałą karierę jako asystentka w kancelarii prawniczej i będzie bardzo cenionym pracownikiem. Do końca życia pozostanie jednak samotna, wspominając miłość swojego życia – Stuarta Macdonalda i otaczając matczyną miłością swoją córkę chrzestną – Kathy Gastle. 

Z Norval pojechaliśmy do Glen Williams, gdzie znajduje się druga parafia (Union Presbyterian Church), którą miał pod sobą Ewan. 





W Glen Williams, na Mountain Street, mieszkali przyjaciele Macdonaldów – Ernest i Ida Barraclough. Maud wiele razy odwiedzała ich dom, a ściany ich jadalni były świadkiem interesujących rozmów między dobrymi przyjaciółmi.




Odwiedziliśmy też cmentarz w Glen Williams, gdzie znaleźliśmy grób Ernesta i Idy.


Dr Rubio podziwia Glen Williams :)



Z Glen Williams pojechaliśmy ponownie do Norval. Zobaczyliśmy kolejny raz Kościół i plebanię. Dr Rubio pokazała nam miejsce, gdzie Stuart rozbijał swój namiot, w którym spał kiedykolwiek pogoda na to pozwalała. W ten sposób udawało mu się unikać Chestera, do którego nie żywił sympatii.




W Norval mieszka też Elaine Crawford, córka urodzonej na Zielonym Wzgórzu w Cavendish Marion Webb. Elaine wraz z mężem Bobem prowadziła przez wiele lat piekarnię w Norval, w której znajdowała się izba muzealna poświęcona „cioci Maud”. Pod koniec ubiegłego roku piekarnię zamknięto, a Elaine i Bob przeszli na zasłużoną emeryturę. Elaine jest też współautorką książki „Kuchnia z Zielonego Wzgórza. Przepisy Lucy Maud Montgomery“.

Prezenty od Kathy Gastle