piątek, 27 czerwca 2014

Azjatycka Ania

Natknęłam się kilka dni temu na bardzo interesujące wydanie Ani. Co prawda jest ono w bardzo egzotycznym, bo koreańskim języku, ale szata graficzna jest moim zdaniem zachwycająca. Coraz poważniej rozważam zakup tej pięknej książki, która z pewnością ozdobiłaby moją kolekcję. Jestem świadoma, że „De gustibus non est disputandum” i być może część osób nie podzieli mojego zachwytu, jednak postanowiłam wstawić na blogu kilka zdjęć Ani w wersji koreańskiej, która jest mniej znana w zachodnich kręgach kulturowych. Autorem tych fenomenalnych ilustracji jest Kim Ji Hyuck.











A skoro mowa o egzotycznych wydaniach, to ciekawostką jest stosunkowo późne wydanie „Ani z Zielonego Wzgórza” w języku mandaryńskim. Tłumaczenie powstało  dopiero w 2011 roku (prace trwały przez 3 lata), czyli 100 lat później od pierwszego polskiego tłumaczenia. Być może już niedługo do rzesz Japończyków odwiedzających Wyspę Księcia Edwarda dołączy kolejna grupa Azjatów. Ciekawe, czy w drugiej dekadzie XXI wieku Ania zachwyci Chińczyków tak bardzo, jak 60 lat wcześniej zachwyciła Japończyków. Czas pokaże.

Do wyjazdu na Wyspę Księcia Edwarda pozostało 7 tygodni :).


piątek, 20 czerwca 2014

Za 2 miesiące...


Za 2 miesiące zamieszkam na cały tydzień w moim Wymarzonym Domku na Wyspie Księcia Edwarda!!! Wczoraj dostałam e-mail od Andy'ego, który napisał, że domek czeka na mój entuzjazm i że on sam też się cieszy, że będziemy mieli okazję więcej porozmawiać :). Ja już planuję pikniki nad wodą (dom ma prywatną plażę!!!) i wieczorne posiłki na werandzie w blasku zachodzącego słońca... Żeby czas się zatrzymał i nie trzeba byłoby wyjeżdżać! 


Spróbuję się podzielić przeżyciami, choć doskonale wiem, że tego, co będę czuła, nie będzie można wyrazić słowami. Miesiąc temu spełniłam inne, bardzo ważne dla mnie i kilku innych osób marzenie – spotkałam nasze adoptowane na odległość dziecko. Pojechaliśmy na Filipiny, gdzie wszyscy przeżyliśmy przepiękne chwile, które na zawsze zapisały się w naszych sercach i do których często wracamy. Na jednej z 7107 filipińskich wysp opowiadałam 12-letniej dziewczynce o Ani z Wyspy Księcia Edwarda, o marzeniach i o tym, że w sierpniu zamieszkam w Wymarzonym Domku... Jako dwie niepoprawne marzycielki szybko znalazłyśmy wspólny język :) Dzięki naszej wizycie ona już wie, że warto marzyć... :) O naszej wizycie na Filipinach można przeczytać na blogu: http://kierunekfilipiny.blogspot.com/



Za 2 miesiące...