Natknęłam się kilka dni temu na bardzo interesujące wydanie Ani. Co prawda jest
ono w bardzo egzotycznym, bo koreańskim języku, ale szata graficzna jest moim
zdaniem zachwycająca. Coraz poważniej rozważam zakup tej pięknej książki, która
z pewnością ozdobiłaby moją kolekcję. Jestem świadoma, że „De gustibus non
est disputandum” i być może część osób nie podzieli mojego zachwytu, jednak
postanowiłam wstawić na blogu kilka zdjęć Ani w wersji koreańskiej, która jest
mniej znana w zachodnich kręgach kulturowych. Autorem tych fenomenalnych ilustracji jest Kim Ji Hyuck.
A skoro mowa o egzotycznych wydaniach, to ciekawostką jest stosunkowo późne
wydanie „Ani z Zielonego Wzgórza” w języku mandaryńskim. Tłumaczenie powstało
dopiero w 2011 roku (prace trwały przez 3 lata), czyli 100 lat później od
pierwszego polskiego tłumaczenia. Być może już niedługo do rzesz Japończyków
odwiedzających Wyspę Księcia Edwarda dołączy kolejna grupa Azjatów. Ciekawe, czy
w drugiej dekadzie XXI wieku Ania zachwyci Chińczyków tak bardzo, jak 60 lat
wcześniej zachwyciła Japończyków. Czas pokaże.
Do wyjazdu na Wyspę
Księcia Edwarda pozostało 7 tygodni :).