niedziela, 23 stycznia 2022

Rękopis "Anne of Green Gables"

Od początku pandemii bardzo dużo dzieje się na Facebooku. Między innymi od 2020 r. działa grupa „Wakacyjne Czytanie L.M. Montgomery”, w której przerobiliśmy kilka powieści kanadyjskiej pisarki. Rok 2022 jest jednak rokiem „Ani z Zielonego Wzgórza” :) Już 26 lutego rozpoczynamy wspólne czytanie tej najbardziej znanej powieści i w tym celu stworzyłam oddzielną grupę – „Zaczytani w Ani. 110 lat z ’Anią z Zielonego Wzgórza’”. Serdecznie zapraszam wszystkich, którzy chcą dyskutować o powieści, dowiedzieć się więcej o życiu L.M. Montgomery, roślinności Wyspy Księcia Edwarda i polskich tłumaczeniach. 

Jedną z książek, której bliżej przyjrzymy się podczas omawiania „Ani z Zielonego Wzgórza” będzie “Anne of Green Gables: The Original Manuscript”. W związku z tym poprosiłam Carolyn Strom Collins, redaktorkę tej książki, o odpowiedź na kilka moich pytań.

Bernadeta Milewski: Jak zrodził się pomysł wydania „Anne of Green Gables: The Original Manuscript”? I jak długo trwała praca nad książką?

Carolyn Strom Collins: W 2016 roku, po zobaczeniu egzemplarza “Readying Rilla” autorstwa Elizabeth i Kate Waterston, w której przedstawiono oryginalny rękopis „Rilli ze Złotego Brzegu”, od razu pomyślałam, że takie samo przedstawienie oryginalnego rękopisu „Ani z Zielonego Wzgórza” byłoby interesujące dla miłośników „Ani”. Wiele oryginalnych rękopisów L.M. Montgomery, w tym rękopis „Ani z Zielonego Wzgórza”, jest przechowywanych w Archiwum Centrum Konfederacji w Charlottetown na Wyspie Księcia Edwarda. Skontaktowałam się z Archiwum i otrzymałam od nich zgodę na sfotografowanie rękopisu i jego publikację.

Fotografowanie każdej z prawie 900 stron zajęło około 9 godzin ciągłej pracy, ale w końcu miałam dobre, czytelne kopie każdej strony plus odwrotne strony użyte przez Montgomery albo na sam tekst, albo na notatki.

Jesienią zaczęłam przepisywać rękopis, a około dwa lata później zakończyłam tę fazę projektu. W międzyczasie skontaktowałam się z kilkoma wydawcami, aby sprawdzić, czy jest jakieś zainteresowanie opublikowaniem rękopisu i podpisałam umowę z wydawnictwem Nimbus Publishing w Halifax w Nowej Szkocji, aby wydać książkę. Ich projektanci wspaniale się spisali, umieszczając „notatki” Montgomery – uzupełnienia, usunięcia i zmiany – w jej szkicu, tak jak zamierzała, pokazując nam jej proces pisania. W opublikowanym wydaniu przedstawiono pierwszą stronę każdego z trzydziestu ośmiu rozdziałów rękopisu.

Premiera “Anne of Green Gables: The Original Manuscript” odbyła się w 2019 roku w Centrum Konfederacji w Charlottetown. 

BM: Co najbardziej zaskoczyło Panią podczas pracy nad rękopisem? Czy mogłaby Pani podać kilka przykładów?

CC: Jedną z najbardziej zaskakujących rzeczy, jakie zauważyłam w oryginalnym rękopisie, było niezdecydowanie Montgomery co do imienia bratniej duszy Ani. W rozdziale 2 Ania pyta Mateusza, czy pan Barry ma jakieś małe dziewczynki. W rękopisie Montgomery pisze: „Ma jedną, około jedenastoletnią. Nazywa się Laura, Gertrude, Diana.” 

Kolejną niespodzianką była liczba i długość notatek w rozdziałach 15 i 16. Rozdział 15 („Burza w szkolnej szklance wody”) ma największą liczbę notatek i zmian (ponad 50); w rozdziale 16 („Tragiczne skutki podwieczorku”) znajduje się kilka długich notatek, które Montgomery dodała prawdopodobnie po to, by dać czas winu porzeczkowemu na „tragiczny” wpływ na Dianę. Jeszcze jednym zaskoczeniem było odkrycie, że jeden z kultowych cytatow z „Ani z Zielonego Wzgórza” został dodany później: „Tak się cieszę, że żyję w świecie, w którym istnieje październik”. (Rozdział 16).

BM: Czy odszyfrowanie pisma Maud było bardzo trudne?

CC: Tak, miejscami czytanie pisma Montgomery bywało trudne. Pisała bardzo szybko, a niektóre z jej liter zbiegały się. Na przykład kreski w „t” i kropki nad „i” nie zawsze występowały wraz z odpowiadającymi im literami. Wielkie litery w niektórych przypadkach nie były pisane, jak wielu ludzi pisze je współcześnie – na przykład „G” czasami wygląda jak „S”. Na szczęście miałam egzemplarz „Ani z Zielonego Wzgórza” i mogłam sprawdzić niektóre słowa z pierwszym wydaniem. Przez wiele lat czytałam pismo Montgomery podczas pracy nad innymi projektami, co okazało się bardzo pomocne i w większości byłam w stanie dość łatwo rozszyfrowac ten rękopis.

BM: Jakiego papieru użyła kanadyjska pisarka tworząc rękopis “Anne of Green Gables”?

CC: Papier użyty przez Montgomery do rękopisu jest mniejszy od naszego standardowego papieru do pisania, ma wymiar około 16,6 x 21,8 cm (lub 6,5 x 8,5 cala) i jest trochę cieńszy, prawie tak cienki jak łupina cebuli. Stos 422 stron ma wysokość 6,8 centymetra (2,7 cala). Jest dość kruchy, co jest jednym z powodów, dlaczego rękopis nie jest często pokazywany. Montgomery pisała po obu stronach papieru albo na odwrocie niektórych z jej wcześniej opublikowanych opowiadań lub wierszy, a później na obu stronach kartek Ani. Ponieważ papier jest tak cienki, atrament prawie przecieka z jednej strony na drugą, co miejscami utrudniało odczytanie niektórych słów.

BM: Czy jest coś, co L.M. Montgomery zmieniła, a wg Pani wersja oryginalna była lepsza?

CC: Naprawdę nie mogę wymyślić niczego, co zmieniła Montgomery, a co chciałabym widzieć w pierwotnej formie. Była mistrzynią opowiadania historii!

BM: Czy polscy czytelnicy mogą liczyć na to, że rękopis ukaże się w języku polskim?

CC: Mam nadzieję, że oryginalny rękopis zostanie ostatecznie przetłumaczony na kilka języków, w tym na polski, ale, o ile wiem, nie podjęto decyzji, aby to zrobić. Jeszcze raz porozmawiam o tym z wydawcą! Jak być może Państwo wiedzą, rękopis “Anne of Green Gables” jest digitalizowany i, jeśli wszystko pójdzie dobrze, będzie dostępny w Internecie latem 2022 roku. Angielskiej wersji na stronie internetowej będzie towarzyszyć tłumaczenie na język francuski.

***

Bardzo dziękuję Carolyn Strom Collins, że zechciała odpowiedzieć na moje pytania, a dla wszystkich zainteresowanych zakupem “Anne of Green Gables: The Original Manuscript” wstawiam link do Amazon.  


Rękopis "Anne of Green Gables"

“Anne of Green Gables: The Original Manuscript”



12 komentarzy:

  1. Odczytanie pisma Maud to jakiś wyższy poziom percepcji wzrokowej. :P
    Już z Emilki dowiedzieliśmy się jakim szacunkiem pisarka darzyła każdy skrawek papieru, co bardzo to podziwiam.
    Manuskrypt w języku polskim byłby cudowny... Tylko kto podejmie się tłumaczenia...? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesujący wpis,dziękuję Bernadko

    OdpowiedzUsuń
  3. Polskie wydanie rękopisu "Ani..." to od tej chwili moje marzenie. Bardzo doceniam pracę Pań ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Imię "Gertrude" też bardzo w stylu Ani...Choć nie da się ukryć, że "Diana" bardziej ponadczasowe 😉 Tak więc dobry wybór autorki 🤗

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że rękopis pojawi się w języku polskim. Z przyjemnością bym przeczytała. Dziękuję za Pani ciężką pracę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę p. Carolyn Strom Collins, że widziała, dotykała i mogła czytać ten rękopis. Może kiedyś i mnie uda się spełnić marzenie o podróży na Wyspę Księcia Edwarda 🙂

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, niesamowite móc dotknąć rękopisu i spędzić z nim tyle czasu! Podziwiam zapał Carolyn do odczytania całości, przepisania i udostępnienia czytelnikom. Jestem pod wrażeniem ogromu pracy, jaki wykonała :) I cieszę się na jego digitalizację, nawet w języku angielskim będzie to nie lada gratka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczny wywiad! Chylę czoła przed panią Collins, widać, że ten przepisany manuskrypt to dzieło pełne pasji i sympatii do LMM i jej książek. Zupełnie zgadzam się z odpowiedzią na pyt. 5. Wszystkie dopiski, krótsze i dłuższe są idealnym dodatkiem do całości. Gdy oglądam czasem wycięte sceny z filmów z komentarzem reżysera/ki, często pada stwierdzenie „to zostało wycięte, bo zaburzało rytm, spowalniało tempo, nic nie wnosiło do akcji”. Tu mamy zupełnie przeciwne zjawisko- dopiski wzbogacają, ozdabiają, dają czytelnikowi nowe informacje, może z pozoru mało ważne, ale z szerszej perspektywy dodają postaciom, wydarzeniom, miejscu akcji tyle detali, czynią wszystko wyraźniejszym i bardziej realnym.

    Książkę tę dostałam od męża na rocznicę ślubu. Tego samego dnia pojechaliśmy do Haworth- miasteczka sióstr Brontë. A tam, za szybą, w witrynie- czekała na mnie Ania, uśmiechając się z przypinki. Jakby przywołała mnie do siebie! Wierzę w literackie przypadki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle niesamowity wywiad z tak ciekawą osobą :)
    Jakże się cieszę, że na świecie są osoby takie jak Pani Carolyn Strom Collins, które wkładają mnóstwo pracy, zaangażowania i przede wszystkim serca w to, żebyśmy my, czytelnicy, mogli dostać jak najwięcej dobra!

    Dziękuję i Tobie Bernadko, że tyle nam tego dobra udostępniasz.
    Mam nadzieję, że któregoś dnia książka ukaże się również w języku polskim.
    Tak naprawdę rękopisy, to najcenniejsze, co nam zostaje po autorze. Jego niezaprzeczalny ślad i kawał jego duszy.

    Podziękuj z całego serca Pani Collins za tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Po przeczytaniu wywiadu zmieniłam podejście. Chętnie przeczytam nowe, poprawione wydanie Anne..

    OdpowiedzUsuń
  11. Przekład bardzo dobry, ale.. Zastanawiam po co było tyle gadać o tym, ze to taki wierny przekład. Troszkę tłumaczka nam naściemniała. W oryginale tytuł rozdziału IV brzmi "Morning at Green Gables" w nowym tłumaczeniu "w którym Anne zapoznaje się z Zielonymi Szczytami". Brzmi fajnie (nie przeczę)ale nie jest to wiernie przetłumaczony tytuł rozdziału.

    I to zaczynanie każdego rozdziału " ROZDZIAŁ... w którym...." to mi bardziej przypomina początki tytułów w "Przyjaciołach" - "the one with...


    Marta

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, ale miła niespodzianka. Nie wiedziałem o tm i teraz jest mi bardzo miło dowiedzieć się, że wydano takie oryginalne dzieło Ani z Zielonego Wzgórza w rękopisie, to wielka gratka dla nas miłośników twórczości L.M.Montgomery a zwłaszcza Ani. Ja w dalszym ciągu mam sentyment do tytułu Ania z Zielonego Wzgórza i dla tego tak mocno przeżywam teraz zmianę na "Szczyty..." Mam nadzieję , że powstanie polskie tłumaczenie tego wydania oryginału. Pozdrawiam i dziękuję za przybliżenie tej publikacji.

    OdpowiedzUsuń