poniedziałek, 29 lipca 2019

Epoka w życiu


W 2014 roku poznałam kogoś, kto w tajemnicy powiedział mi, że zna Megan Follows. Dzięki tej osobie dostałam autograf Megan (imię wymawia się ”Migyn“ - przez krótkie ”y“) i obietnicę, że kiedyś uda mi się spotkać filmową Anię. Mijały jednak lata i jakoś nigdy nie byłam w pobliżu Nowej Szkocji w czasie, kiedy Megan tam przebywała. Co więcej, nigdy w ogóle nie byłam w Nowej Szkocji, która znajduje się w bliskim sąsiedztwie Wyspy Księcia Edwarda. Pomimo tego, że tyle czasu spędziłam na Wyspie, zawsze było mi jej mało i nie chciałam tracić czasu na Nową Szkocję. W tym roku zaczęłam się w końcu na poważnie przymierzać do wyjazdu do prowincji kanadyjskiej, z której pochodziła Ania Shirley, jednak nie miałam nadziei na to, że sprawy tak się ułożą, że nasz krótki pobyt zaowocuje spełnieniem kolejnego marzenia.
Pod koniec czerwca moja znajoma napisała, że Megan ma być w Nowej Szkocji między 3 a 10 lipca, czyli dokładnie wtedy, kiedy mnie na Wyspie miało nie być, gdyż wybierałam się wówczas do Ontario. Cóż, mówi się trudno i żyje się dalej... Kilka dni po przyjeździe na Wyspę napisałam do znajomej, że wróciłam i że planujemy krótki wyjazd do Nowej Szkocji, więc będziemy miały okazję się spotkać. Dowiedziałam się wówczas, że Megan jest nadal na wakacjach i że planuje być w swoim letnim domku do końca tygodnia. Był właśnie wtorek i nie bardzo wiedziałam, jak mogłabym na szybko zorganizować wyjazd, tym bardziej, że mój mąż pracował i planował wziąć urlop w następnym tygodniu. Znajoma jednak napisała do Megan z pytaniem, czy zgodziłaby się na spotkanie ze mną. Od razu zapowiedziała mi, że Megan nie jest zbyt szybka w odpisywaniu na wiadomości i faktycznie dopiero w sobotę przyszła pozytywna odpowiedź. Okazało się, że do wyjazdu Megan pozostał jeszcze cały tydzień, a my już wstępnie zarezerwowaliśmy hotel w Halifax’ie na czwartek. Pozostawało nam tylko modlić się, aby ten czwartek pasował Megan... Niestety do czwartku moja znajoma nie dostała odpowiedzi od Megan i kiedy opuszczaliśmy Wyspę, nie wyglądało na to, że dojdzie do spotkania. Byłam trochę zawiedziona, ale pomyślałam, że może coś nagle się przydarzyło i plany uległy zmianie. Moja znajoma czuła się bardzo rozczarowana i przepraszała mnie, że nie udało jej się załatwić tego spotkania. Nadal jednak liczyła, że może dowie się czegoś w czwartek i wtedy od razu do mnie napisze (żeby było ciekawie, wiadomości mogę tylko wtedy odczytać, kiedy jestem gdzieś, gdzie jest wifi, a z tym wcale w Nowej Szkocji nie było łatwo). Tuż po wjeździe do Nowej Szkocji zatrzymaliśmy się w Informacji Turystycznej, ale nie było żadnej wiadomości. Pojechaliśmy więc na Przylądek d’Or, który planowaliśmy zaliczyć tego dnia. Z Cape d’Or pojechaliśmy do mojej znajomej, która powitała nas szerokim uśmiechem, gdyż kilka minut wcześniej dostała wiadomość od Megan. Przez kolejne pół godziny wymieniono jeszcze kilka wiadomości, a każda z nich przybliżała mnie do upragnionej chwili. W końcu Megan była w drodze, a my zaczęliśmy się stresować. Każdy przejeżdżający samochód sprawiał, że szybciej biło mi serce... Zresztą nie muszę Wam opisywać, jak się czułam — każdy z Was chyba może sobie wyobrazić, jak czułby się na kilka minut przed spotkaniem z Megan Follows...
Na stole ułożyłam prezenty dla Megan — książkę z podpisem George’a Campbella, którą przywiozłam ze Sklepu Ani z Zielonego Wzgórza, zakładkę „Pokrewne Dusze”, domowy sok malinowy, który zrobiłam dla Megan, czekoladowe cukierki mojego wyrobu, czekoladki z Polski i kilka smakołyków z Wyspy Księcia Edwarda. Miałam też kilka zdjęć, które czekały na podpis Megan.

W końcu usłyszeliśmy ten wyczekiwany samochód i moja znajoma wyszła przed dom, aby powitać Megan... Ta chwila, na którą tak długo czekałam, nadeszła, a ja, z nadmiaru emocji, rozpłakałam się... Tak bardzo nie chciałam, ale emocje wzięły górę i powitałam Megan spłakana... Wszystko, co się później zdarzyło, pamiętam jakby przez mgłę. Niby byłam w tym samym miejscu, w którym była Megan Follows, ale nie do końca wierzyłam, że dzieje się to naprawdę. Pamiętam, że wyściskała mnie na powitanie i przywitała się z moja rodziną. Następnie usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać. Megan chciała się dowiedzieć, jak znalazłam się na Wyspie, więc opowiedzieliśmy historię zakupu Blue Moon. Ze śmiechem zapytała Evana, czy faktycznie każdy mężczyzna marzy o popołudniowej herbatce w domu Hermana Learda jako prezent na Dzień Ojca, na co on bez wahania odpowiedział — „Oczywiście”. Miałam na szczęście zdjęcia Jeziora Lśniących Wód zrobione tego samego dnia, które pokazałam Megan. Była zachwycona i... zapytała, czy wynajmujemy Blue Moon. Oczywiście odpowiedziałam, że ona zawsze jest mile widziana :).


Moja znajoma w miedzyczasie przyniosła kieliszki, do których nalaliśmy sok malinowy. Wstaliśmy, aby wznieść toast za spotkanie Pokrewnych Dusz — tej chwili nie zapomnę do końca życia. Przy butelce z sokiem na małej karteczce z koreańską ilustracją napisałam „Raspberry Cordial made by Bernadeta Milewski for Megan Follows” — Megan wzięła karteczkę i włożyła ją sobie do książki.


Znowu usiedliśmy i rozmawialiśmy o scenie z sokiem malinowym. Megan zdradziła, że grająca Dianę Schuyler Grant piła w tej scenie sok z winogron, ale tak wiele razy powtarzano tę scenę, że się biedna rozchorowała. Nagle Megan zapytała, co sądzimy o Netflix’owym serialu i zgodnie potwierdziliśmy, że dla nas to wersja z nią jest klasyką. Megan jednak drążyła temat i zaczęła wypytywać Nadię. Chciała wiedzieć, jak ona odbiera nowy serial, bo jest on kierowany głównie do młodszego pokolenia. Dowiedzieliśmy się przy okazji, że Megan pracuje nad nowym serialem dla kanału Hallmark ”When Hope Calls”, w którym wraca temat sierot. Rozmawialiśmy o skromnym budżecie adaptacji Sullivana — jeden odcinek Netflix’owej adaptacji kosztuje dwa razy tyle, ile cały film, w którym zagrała Megan. Zdjęcia do “Ani z Zielonego Wzgórza” trwały jedynie 9 tygodni i Megan wspominała, że często ekipa pracowała po 14 godzin na dobę. Dodała jednak, że była to dobra zabawa. Mówiąc o serialu Netflix’a rozmowa zeszła na temat różnych wątków przewijających się w tym serialu. Megan zapytała Nadię o szkołę i o to, jak obecnie zachowują się dzieci. Zanim zdążyłam się zorientować, moja córka czytała Megan Follows swoje wiersze, które napisała pod wpływem różnych doświadczeń. Megan była pod wielkim wrażeniem i powiedziała Nadii, aby nadal pisała. Poleciła też jej kilku poetów, wśród nich L.M. Montgomery! Zapytałam Megan, która rola jest dla niej najważniejsza i okazało się, że szczególne znaczenie ma rola Katarzyny Medycejskiej — ze względu na dobrą obsadę, scenariusz i kostiumy. Evan zapytał, czy Megan woli grać w filmach czy występować w teatrze. Zastanowiła się chwilę i odpowiedziała, że to bardzo różne doświadczenia i w teatrze ma się większy wpływ na to, jak wykreuje się daną postać. W filmach ostatnie słowo należy do reżysera i czasem bywa, że aktor może nie zgadzać się z pewnymi jego decyzjami. Powiedziałam Megan, że w Polsce jest bardzo lubiana i że bezapelacyjnie wygrała plebiscyt, który przeprowadziłam na Facebooku. Opowiedziałam jej, jakie komentarze zostawiliście pod wpisem o jej urodzinach — wspomniałam komentarz Krzysia o lojalnej miłości do Ani wykreowanej przez Megan :). Inez prosiła, aby powiedzieć Megan, jak ją bardzo kochamy, co oczywiście uczyniłam. Podziękowałam jej w imieniu polskich wielbicieli za te wspaniałe emocje, które wszyscy czuliśmy oglądając adaptację Sullivana (pominęłam dyplomatycznie ten niewielki odsetek, który twierdzi, że Megan nie pasowała jako Ania). Megan podpisała zdjęcia, które miałam ze sobą i zgodziła się również na małą sesję zdjęciową dla upamiętnienia naszego spotkania. Było zdjęcie z książką, z Nadią i kilka zdjęć ze mną :) Kiedy tak stałyśmy obejmując się jak stare znajome (lub Pokrewne Dusze), Megan delikatnie głaskała mnie po plecach... Niesamowicie wzruszył mnie ten gest.😊 Minęła wspaniała godzina i Megan musiała nas opuścić, gdyż wybierała się na przedstawienie teatralne (wyobrażacie sobie, jak czują się aktorzy, kiedy na widowni zasiada legenda?). Pomogliśmy jej spakować do samochodu prezenty — butelkę z sokiem malinowym jednak niosła sama! Wyściskaliśmy ją na pożegnanie i podziękowaliśmy jej za poświęcenie nam czasu. Kiedy jej biały samochód powoli odjeżdżał, czułam jakbym rozstawała się z przyjaciółką... I tak było... W końcu znam Megan już ponad trzydzieści lat... Ania Shirley nazwałaby ten dzień epoką w życiu Bernadki z Błękitnego Księżyca... Mam jeden autograf dla osoby, która w komentarzu przekona mnie, że to jej należy się ten wyjątkowy upominek. Zwycięzcę ogłoszę 20 sierpnia, w 6 urodziny mojego bloga.


21 komentarzy:

  1. Pamiętam, jak rozmawiałyśmy o tym kolejnym marzeniu... Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się razem z Tobą!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekny wpis. Pełen emocji. Tak właśnie spełniają się marzenia. Ostatnio telewizja Polsat przypomina cala serię Ani - nawet mój mąż oglądał i zapytał, co mnie tak fascynuje i w ksiazce i w filmach, od tak wielu lat (wielu lat, LOL). . Dziękuję za ten cudny wpis i za cały blog, ktory prowadzisz. Kasia Wierzbicka

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam ten wpis chyba jednym tchem, płakałam chyba tak samo jak pani.. Co za wspaniałe spotkanie, tak się cieszę że udało się Pani zrealizować Marzenie. To musiało być niesamowite uczucie, tyle emocji.. aż odczuwam je na odległość. Dziękuję że podzieliła się Pani z nami tym wyjątkowym dniem 😘😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Bernadko . Miałem kiedyś sen , ja i Ania ( Megan ) rozmawiamy w sadzie starych Jabłoni , to było dla mnie coś niezwykłego, i chciałem aby ten sen nigdy się nie skończył , ale jak to bywa ze snem , wszystko co miłe ma swój kres , nawet sen :) . Twoje Bernadko spotkanie z Megan , jest jak gwiazdka z nieba . Dziękuję że dzielisz się swoimi osobistymi przeżyciami , które Ci towarzyszyły ,ja sam nie wiem jak bym się zachował , sądziłbym pewnie ,że mój sen ma kontynuację . Jeszcze raz dziękuję Bernadko za to że wspomniałaś Megan o mnie . Również Bardzo Ci dziękuję za autograf , na który czekam z niecierpliwością . Tulę Cię do mojego serca . Twój wierny czytelnik Bloga . Krzysiek .

    OdpowiedzUsuń
  5. Bernadko, piszesz tak fascynująco, że czułam się jakbym była Tobą i to ja zostałąm uściskana przez Megan, i to mnie pogłaskała po plecach...i to moją córkę pochwaliła za wiersze i ..i... wogóle... też wzruszyło mnie to spotkanie do łez... zastanawiam się, czy Megan tez z takim sentymentem wspomina kręcenie seriału, z jakim my go oglądamy... ale wierzę, że tak, i że tak czy inaczej od wtedy została w niej Ania na zawsze jako część jej samej...Ciekawe, ale Wyspa dla mnie wciąż jest jak bajka...ale rzeczywista - tak, jak by bajki naprawdę przenosiły się w rzeczywistość...Moja wnuczka mnie wciąż pyta, czy Ania jeszcze żyje...(Wnuczka bardzo często mowi o śmierci i pyta o nią i prosi, bym nie umierala zbyt szybko...) mówie jej, że tak, i że pokaże jej zdjęcia, na którym będzie córka mojej przyjaciołki razem z Anią, ale dorosłą... Może mój sen być kiedyś na PEI spełni się w życiu mojej wnuczki... :-) Pozdrawiam z Polski, pijąc kawę kubka ze świeżej dostawy z Wyspy... :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzruszylam sie. A jednak marzenia sie spełniają💕 Ciesze sie Pani szczesciem. To sie nazywa spełnienie! Czytajac emocje z opowiesci o spotkaniu po czesci czulam jakbym i ja miala takie niesamowite szczescie spelnienia. Cudowna chwila, niezapomniana... Jak milo bylo przeczytac i tchnac troche tego uczucia... Dziekuje za piekny blog dzieki ktoremu jestem blisko wyspy

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach! Co za chwile! Wzruszyłam się tym wpisem. Przeniosłam do tamtych chwil, płakałam razem z Tobą, och, a nawet piłam w myślach sok malinowy! Też mi się marzy takie spotkanie... To jak spotkanie... z nią - Anią - o której wszystkie części czytałam zawsze jednym tchem, a i film oglądałam z wielkimi emocjami! Och, rozumiem Twe emocje, w tak ważnym dniu tego niezwykłego spotkania Pokrewnych Dusz! To musiało być naprawdę emocjonujące! Cieszę się, że osoba z Żor spełnia takie marzenia! Jestem taka dumna! Nie będę jakoś chyba wielce przekonywać, by podpis trafił do mnie, choć byłoby to wielkim szczęściem! Jak trafi, to będę bardzo radosna. Jednak teraz po prostu cieszę się czyimś spełnionym marzeniem! I tym, że przekazałaś Megan emocje, uczucia nas wszystkich. Ten wpis sprawił, że widziałam to wszystko oczami wyobraźni! Pozdrawiam serdecznie! I dziękuję! ❤���� Agnieszka Czylok

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach jakie co cudowne przeżycie!!!
    Jak ja Pani zazdroszczę, a jednocześnie jakaż wielka radość mnie przepełnia, że Legenda stała się rzeczywistością. Pani tak to opisuje pięknie, iż wydaje mi się, że Megan zaraz zapuka do moich drzwi :D
    Mam płyty z filmem, znam niemal na pamięć dialogi, a jak tylko w tv pokazują - nie mogę przegapić ani jednego seansu :D
    Ten film to majstersztyk! W doborze aktorów, charakteryzacji, kostiumów...
    Ach emocje mówią za mnie hihi
    Przygodę z LMM zaczęłam od Emilki. Jak mi Córa podrośnie - będę i jej czytała..
    DZIĘKUJĘ za to marzenie!!
    Mam wrażenie, że jak wybiegnę z domu na leśną polanę, otoczą mnie Emilka, Iza, Ted, Perry, Jimmy, Ania, Janka, Diana, Rilla i całe mnóstwo innych postaci otoczą mnie i będziemy razem pleść wianki słowiańskie, puszczać na wodę, palić ogniska... z pewnością nasze ludowe Sobótki spodobały by się zarówno Megan jak i samej Lucy :D A może i Elżbieta Murray nie patrzyłaby na nas tak surowym wzrokiem, ale sama by się przyłączyła wspominając swoje młode lata...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ps. Sama Megan Follows niewiele się zmieniła ;)
    Patrząc na zdjęcie, odnajduję w nim tą samą inteligentną Anię Shirley!

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że najlepiej będzie, jeśli twoje spotkanie z filmową Anią Sullivana skomentuje... sama Ania ;) ,,Czy to nie przyjemnie, że jest tak dużo rzeczy, które jeszcze poznamy? To właśnie sprawia, że ja się tak cieszę życiem... świat jest taki ciekawy... Nie byłby taki ani w połowie, gdybyśmy wszystko o nim wiedzieli, prawda?". Być może Megan ceni sobie bardziej inne postacie w które się wcieliła, ale myślę że jak dla nas to właśnie ta rola jest rolą jej życia :) Pozdrawiam cieplutko i gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow!Przeczytałam z zapartym tchem i czuję się wzruszona, wyobrażam sobie jak wielkie emocje musiały Ci towarzyszyć podczas tego niezwykłego spotkania. Wielu z nas uważa Megan Follows za Anię idealną, bo sama aktorka wydaje się być taką ciepłą i dobrą osobą. Nadal śledzę jej filmową karierę i bije od niej piękno i blask, jakim często wyróżniały się bohaterki opisywane przez L.M. Mongtomery:).

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałem wszystko o Pani spotkaniu z Megan Follows i jestem pełen uznania, że tak pięknie przekazała nam Pani całe wzruszające spotkanie. Jestem bardzo wzruszony, że udało się Pani osiągnąć tak wiele w życiu. Musi Pani bardzo kochać wszystko co jest związane z Anią i twórczością Maud i mieć ogromną pasję i nieprzeciętność w realizacji jej i co dla nas fanów twórczości Montgomery, jest ważne, dzielenie się tym z nami. To coś pięknego jak ma Pani odwagę bycia osobą publiczną i Pani wzruszenie jest moim wzruszeniem. Ja tylko mogę pomarzyć o spotkaniu z Megan moją ulubioną Anią. Noszę jej zdjęcie w dokumentach, aby gdy jest mi ciężko spojrzeć i powiedzieć: Nie jest tak źle jest Ania moja bratnią dusza. Cieszę się z Panią i z wszystkmi, którzy tutaj napisali takie piękne słowa. Pozdrawiam Ireneusz

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam. To wszystko to magia, czary i marzenia - ach jak przyjemne!
    Gdy to piszę siedzę właśnie na świeżym powietrzu tak daleko od Ciebie, od Ani od L.Montgomery... I tak blisko zarazem. Zerkam na moje kolana które "dzwigają" pamiętniki L.M.M Uwięziona dusza - i jestem tak blisko Ciebie, Ani i Montgomery. Jestem tak daleko i tak blisko tych czarów, magii i marzeń. Jak Ona pisze, jak ona pisze! Tak, że jestem tam z nią, tam gdzie kiedyś żyła. Jak mawiała - ' Książki to klucz do świata czarów...' Pozwalam jej by mnie czarowała, by czarowała mnie Ania i byś czarowała mnie Ty, Bernadko. Dziękuję i jestem wdzięczna. Pozdrawiam asia
    p.s Prezent który w tym wpisie proponujesz i masz zamiar podarować poleci tam gdzie jego miejsce tam gdzie zadecyduje los i L.M.M :) tego życzę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witajcie, jestem tutaj od niedawna więc nie wiem czy był temat przekładów "Ani z Zielonego Wzgórza" na język polski. Cytując Wikipedię (przepraszam za długość): "Kolejne przekłady powieści Montgomery ukazały się dopiero w latach 90. XX. Do roku 2018 powstało ich co najmniej jedenaście. Większość z nich jest ostro krytykowana za rażące błędy i niechlujne wykonanie[4]. Tłumaczenia „Ani z Zielonego Wzgórza”, poza Rozalią Bernsteinową, dokonali: Rafał Dawidowicz, Jan Jackowicz, Katarzyna Jakubiak, Dorota Kraśniewska-Durlik, Agnieszka Kuc, Ewa Łozińska-Małkiewicz, Przemysław Piekarski, Joanna Sałaciak, Jolanta Ważbińska, Katarzyna Zawadzka, Paweł Beręsewicz[4][8]. Najbardziej przychylne recenzje spośród wymienionych zebrały najnowsze tłumaczenia dokonane przez Pawła Beręsewicza (wydane nakładem Wydawnictwa Skrzat w roku 2012)[9] i Agnieszkę Kuc (wydane nakładem Wydawnictwa Literackiego w roku 2006)[10][4]. Agnieszka Kuc zrezygnowała z nadmiernego udomawiania tłumaczenia powieści i niektóre z nazw własnych pozostawiła niezmienione, np. Bright River zamiast „Jasnej Rzeki” Bernsteinowej[5]. Co więcej, Agnieszka Kuc krytykowała tłumaczenie Rozalii Bernsteinowej za jej niekonsekwencję i brak precyzji[5].

    Tłumaczenie Pawła Beręsewicza ocenia się jako „wierne oryginałowi”, bez niepotrzebnych skrótów, pełne „barwnych i bogatych opisów miejsc, życia codziennego”[11][12]. Paweł Beręsewicz, w odróżnieniu od Bernsteinowej, w większości nie spolszczał imion i nazwisk. Według tłumacza nie ma takiej potrzeby, gdyż akcja powieści toczy się w obcym dla polskich czytelników kontekście kulturowym, który stanowi atut książki. Według Beręsewicza „spolszczanie kontekstu powinno być ograniczone do minimum”. W związku z tym pozostawił on jedynie imiona Ani, Maryli i Mateusza w polskim brzmieniu, znanym z tłumaczenia Bernsteinowej" Jaki przekład polecacie jako wiernie oddający klimat oryginału? Bernadko czy Ty masz swój ulubiony przekład tej serii? Jaka jest Megan? Ciepła, miła, radosna , czy "czuć" w niej dorosła Anię Shirley (wiem, wiem że to tylko aktorka!) :-) pozdrawiam gorąco Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z nowych przekładów osobiście polecałabym Beręsewicza, właśnie za tą wierność nazewnictwu i odniesieniom. Zestawienie wszystkich polskich przekładów przedstawiłam we wpisie:

      https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=6214531543923700862#editor/target=post;postID=2289411102223128491;onPublishedMenu=overviewstats;onClosedMenu=overviewstats;postNum=2;src=postname

      Zapraszam

      Usuń
  15. Nie wiem czy Pani pamięta, jak rok temu napisałam do Pani maila z zapytaniem czy orientuje się Pani, czy jest możliwość napisania listu z prośbą o autograf do Megan. Niestety nie posiadała Pani adresu ani informacji, czy Megan odpisuje na tego typu listy. Stwierdziłam że napiszę list na adres, który znalazłam w internecie. Zaczęłam ozdabiać kopertę, ale nie miałam tak zwanej "weny twórczej" i odłożyłam to na później. Zbierałam się, aby wrócić do pisania listu i ozdabiania koperty, jednak nie zrobiłam tego (byłam trochę zła na siebie, że to zostawiłam) . Po około roku stwierdzam, że tak może miało być, skoro teraz jest możliwość wygrania tego autgrafu. Bardzo bym się ucieszyła, gdyby udało mi się go wygrać, ponieważ jest to moje ogromne marzenie, Megan zawsze będzie dla mnie wizerunkiem Ani. Nawet gdyby w przyszłości powstały nowe filmy czy seriale o Ani z Zielonego Wzgórza to i tak Megan Follows pozostanie w moim sercu Anią i tą, która najlepiej odegrała tę postać. Pisząc ten komentarz mam świadomość, że nie jestem jedyną osobą, której należy się ten autograf, ponieważ jest wiele osób, które kochają Anię i Megan oraz marzą aby otrzymać ten autograf. Niech Ania Shirley pokieruje losem tak, aby ten wspaniały upominek trafił do właściwej osoby :)
    Pozdrawiam Ania :D

    P. S. Bardzo się cieszę, że spełniło się Pani marzenie spotkania się z Megan i porozmawiania z nią. Z całego serca gratuluję Pani i dziękuję, że się Pani podzieliła tą cudowną chwilą z nami na blogu ❤️

    OdpowiedzUsuń
  16. Droga Pani Bernadeto, Anię z Zielonego Wzgórza i jej twórczynię L.M.Montgomery kocham od kiedy skończyłam 5 lat. Wtedy moja mama kupiła mi cudne słuchowisko na adapter szpulowy, z niezapomnianą Zofią Rysiówną, Pieczką i Moniką Bezak. Wkrótce znałam całe słuchowisko na pamięć. Jakże Ania była mi bliska ze swoją wrażliwością, bogatą wyobraźnią i ukochaniem przyrody. Niedługo potem poznałam Anię filmową, czyli cudowną Megan Follows. Miłość od pierwszego wejrzenia. Na 6 urodziny dostałam w prezencie od mamy kasety ze wszystkimi częściami i w każdej wolnej chwili przenosiłam się na Zielone Wzgórze, z koleżankami odgrywałam sceny z filmu i oczywiście przed każdym, kto chciał słuchać wygłaszałam nieśmiertelne "Ty wstrętny chłopcze, jak śmiałeś!". Lata mijały, ale moja pasja i miłość do twórczości L.M. Montgomery zamiast pokryć się patyną, rosła. Rodzice, w czasach, gdy na polskich półkach trudno było spotkać angielską wersję Ani, sprowadzili dla mnie przez znajomych z Kanady cały cykl. I tak rosłam sobie z Anią, Megan, Zielonym Wzgórzem, Marylą i Dianą. Gdy zostałam nauczycielką, od razu w pierwszym roku pracy wystawiłam spektakl "Ania z Zielonego Wzgórza", rok później przygotowałam "Błękitny Zamek".
    http://www.gimbel.pl/Ania%20z%20ZW/aniazzielonegowzgorza.htm
    http://www.gimbel.pl/Blekitny%20Zamek/blekitnyzamek2013.htm
    Wciąż na realizację czeka marzenie, by pojechać na wyspę, zanurzyć się w tym pięknie, odwiedzić wszystkie te miejsca, które dzięki Pani mogę odwiedzać wirtualnie. Wierzę, że za jakiś czas usiądziemy razem na plaży, popijając sok z malin, gawędząc o Emilce, Marigold i Historynce, takie dwie bratnie dusze, dla których "Ania z..." jest nie tylko cudną książką, ale przede wszystkim kluczem do świata pełnego westchnień, cudowności, magii, harmonii i pięknych wartości. Byłabym przeszczęśliwa, gdybym mogła otrzymać autograf naszej ukochanej filmowej Ani - wspaniałej Megan. Dzięki Pani wiem, że naprawdę jest taka jak Ania, ciepła, życzliwa, serdeczna. Dzięki Pani wiem również, że warto podążać za marzeniami, które wydają się nieosiągalne i zamiast tęsknić za światem z książek, można do niego wejść. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wiele wzruszeń.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  17. Napiszę krótko dlaczego :) Dlatego, że spełnaisz marzenia fanów Maud, a autograf Megan, to moje piękne marzenie :) Sylwia Kubik

    OdpowiedzUsuń
  18. Uważam, że nie tylko ja na ten zaszczy zasługuje, ale każda z Nas, która jest bezgraniczna MIŁOŚNICZKĄ Ani i twórczości Montgomery. Ja od dawna żyję Twórczością Maud, ale czy tylko ja?! Marzę by wraz z rodziną spełnić swe marzenie stąpając po Wyspie, ale ...czy tylko ja?! Jest Nas tak wiele, a nagroda tylko jedna... :) i choć jedna niech uczyni jedną z Nas przez chwilę, na jeden dzień zupełnie wyjątkową!
    Pozdrawiam Panią, i wszystkie Miłośniczki Wyspy, Marta!

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuję serdecznie za tak obszerną relację z Waszego spotkania. Przyznam , że czytałam ten wpis z niesamowitą radością i wzruszeniem. Lucy Maud Montgomery to moja ulubiona pisarka, a Megan to niesamowita aktorka, której wspaniale udało się wcielic w postać Ani.

    OdpowiedzUsuń