środa, 2 sierpnia 2017

O Panu Rudziku i jego skale na Wyspie

Oddaję głos Anecie Sulejewskiej 😊

Słów kilka o Panu Rudziku, co pięknych historii zna bez liku 😊


Przyjacielowi ćwierknij do ucha, jeśli jest dobry – zawsze wysłucha. 
STARE PTASIE PRZYSŁOWIE

Pewnego dnia przyleciał do mnie Pan Rudzik. Był bardzo nieśmiały, usiadł daleko i zerkał. Zawsze lubiłam rudziki. Ich pomarańczowe brzuszki przypominają mi surduty eleganckich, starszych panów, którzy wybierają się do opery lub na spacer do parku. Rudzik, który pojawił się na moim balkonie wydawał się być szczególny.  Figlarnie mrugał swoimi małymi, czarnymi oczkami. Chciałam go jakoś oswoić, więc zaczęłam zostawiać mu przysmaki, takie jak suszona żurawina lub rodzynki. Musiało mu smakować, gdyż pewnego dnia podarował mi niezapominajkę. Kiedy podziękowałam usłyszałam „Proszę.” Rozejrzałam się wokoło, ale oprócz rudzika nie było nikogo! „Mówisz ludzkim głosem?!” ledwo z siebie wydusiłam. „Oczywiście, że tak!” odpowiedział z rozbrajającą prostotą. Tak pokrótce brzmi historia mojego poznania się z Panem Rudzikiem. Od tamtej pory pojawia się u mnie i opowiada różne bajki oraz wspomina przygody swoje lub kogoś z rodziny. Pewnej zimy opowiedział mi historię, którą nie mogłam nie podzielić się z Bernadką.  Kiedy ją przeczytacie, to zrozumiecie, dlaczego skała na plaży w Branders Pond została przez nas ochrzczona Robin Rock. Kiedy przekazałam mu tę ekscytującą wiadomość wpadł w zachwyt i wylał swoją radość na papier. Stworzył wiersz „Robin Rock”, który czytelnicy bloga poznali na facebooku. Pragnę w tym miejscu  w imieniu Pana Rudzika podziękować za ciepłe przyjęcie jego debiutanckiego utworu. Co prawda, od tego czasu jakoś mu się wyżej dziobek zadarł, ale przebaczam mu, nikt tak jak on nie potrafi opowiadać... 😊
Aneta Sulejewska

Pan Rudzik


Pewnego lutowego dnia siedziałam z Panem Rudzikiem przy oknie i pokazywałam mu stare fotografie mojej rodziny. – O zobacz, to mój pradziadek, a tu prababcia Helenka.. Wiesz, jej brat popłynął, aż do Ameryki i tam mieszkał przez resztę życia. – Mój pra, pra, pra, pradziadek też lubił podróżować – powiedział Pan Rudzik – To dzięki niemu zyskaliśmy ten rdzawy kolor. Spojrzałam na przyjaciela z ukosa, zupełnie nie wierząc w to, co mówi. – Tak, tak. Mówię prawdę. Posłuchaj. Z reguły rudziki zanim nadejdzie zima odlatują do ciepłych , krajów. Moi bracia z Polski wybierają zazwyczaj Półwysep Iberyjski. Tak samo czynili ich pradziadowie – wszyscy, poza moim. Był prawdziwym poszukiwaczem przygód i nie lubił robić wszystkiego tak jak inni (pewnie dlatego i ja wolę zimę spędzać tutaj). Marzył, żeby zobaczyć jak wygląda Zachód.. Pożegnał się z    najbliższymi i ruszył. Podziwiał krajobrazy w Niemczech, Danii, Francji, Wielkiej Brytanii. Od czasu do czasu zatrzymywał się w co ciekawszym miejscu, zwiedzał, robił rysunki i notatki. Później wydał je w formie dziennika i stał się bardzo popularny na całym świecie. Najtrudniejszym etapem podróży było dla pradziadka pokonanie Oceanu. Na szczęście co jakiś czas udawało mu się złapać statek, na którym mógł odpocząć, zjeść co nieco, ale przede wszystkim wysłuchać niesamowitych opowieści marynarzy. W końcu na horyzoncie zamigotało żółte, ciepłe światełko, które jak twierdził pradziadek, przywoływało go do siebie. Ruszył szybko uprzednio żegnając się z marynarzami i podążył w stronę lądu. Był zachwycony tym co zobaczył. Piękne plaże, drewniane latarnie, klify. Była już zima, wyspa jednak była zaledwie muśnięta śniegiem. W tej lekkiej szacie robiła na dziadku imponujące wrażenie. Nigdzie jeszcze lasy i pola nie układały się tak miękko i tak jak tu nie zapraszały do siebie.  Pradziadek przysiadł na gałązce jednego ze świerków i spostrzegł, że nieopodal siedzi jego kuzyn, rudzik z Ameryki. Przyjrzał mu się z ciekawością. Był większy i smuklejszy, ale  to, co go najbardziej zaintrygowało, to jego ruda plamka na przodzie. Pradziadek zapragnął mieć taką samą. Przywitał się grzecznie, opowiedział skąd pochodzi i pochwalił jego strój. Kuzyn okazał się być przesympatycznym ptakiem i obiecał pomóc mu zrealizować marzenie. Zabrał pradziadka na jedną z czerwonych dróg i kazał usiąść na jej środku tak, by wiatr wiał mu prosto w dziób. Tak też zrobił. Po chwili mocny podmuch wiatru uniósł czerwony pył, który osiadł delikatnie na piórkach pradziadka. Chcąc szybko zobaczyć efekt, podleciał do najpiękniej lśniącego jeziora i z dumą obejrzał swoje odbicie. Pod dziobem miał piękną rudą plamkę, która powstała po zmieszaniu czerwonej barwy piasku z jasnym kolorem piórek. Podziękował kuzynowi i obiecał, że jeszcze kiedyś go odwiedzi. Tymczasem musi się pożegnać, gdyż chce jak najszybciej pokazać plamkę swej rodzinie w Polsce. Zabrał ze sobą czerwony piasek z Wyspy Księcia Edwarda, gdyż to na niej się znajdował, by i inni mogli się tak pięknie przyozdobić. Od tamtej pory kolejne rudziki, które się wykluwały posiadały już piękną,  rdzawą plamkę. – Wspaniała historia! Czy pradziadek opowiadał ci coś jeszcze? – Mnóstwo rzeczy, ale dzisiaj nie ma na nie czasu. Usłyszysz je innym razem. Pa, pa! - powiedział Pan Rudzik i odleciał. 


KONIEC

Robin Rock


Bóg kiedyś idąc Mleczną Drogą
o gwiazdy róg zahaczył nogą.
Z rąk mu wypadły czerwone skały
i wszystkie na Ziemię się posypały,
a z hukiem padając na plaży połać
pyłem czerwonym sypnęły dokoła.
Nie lubiąc takich w naturze przypadków
zszedł Bóg miotełkę trzymając w zanadrzu.
Jednak gdy spojrzał na czerwień plaży
porządków robić się nie odważył.
Akurat leciał tamtędy rudzik
co w każdym dobre uczucia budzi.
Brzuszek pobrudził piaskiem czerwonym
i wcale nie był tym zachwycony.
Pan Bóg pogłaskał ptaszka po głowie
„Coś ciekawego rudziku ci powiem:
Widzisz tę w morzu skąpaną skałę?
Twoje oblicze wykuję na niej.
Będziesz strażnikiem tego zakątka
by nikt czerwieni z niej nie sprzątał.


                                        Pan Rudzik


1 komentarz: