No i skończył się styczeń... Udało Wam się przeczytać jakąś książkę L.M. Montgomery? Może ktoś spędził któryś ze styczniowych wieczorów przed telewizorem, przenosząc się do Avonlea za sprawą filmu? Na youtube natknęłam się na wszystkie filmy Sullivana z polskim lektorem, więc kto nie ma filmu na płycie DVD, może zobaczyć go w internecie. Ciekawostką jest to, że występująca w roli kierowniczki sierocińca Dawn Greenhalgh jest w rzeczywistości mamą Megan Follows.
Od czasu, kiedy pojawił się wywiad w “The Guardian”, poznałam wiele wielbicielek Ani z różnych stron świata. Czasem dostaje wiadomości od Czytelniczek bloga, w których piszą, że do tej pory wydawało im się, że tylko one oszalały na punkcie Ani. Uśmiecham się czytając te słowa, bo wiem, że Ania Shirley króluje w sercach całej rzeszy marzycielek.
Zarówno u nas, jak i na Wyspie Księcia Edwarda spadło ostatnio dużo śniegu. Przez 2 dni w zeszłym tygodniu nie wychodziliśmy z domu, więc miałam trochę czasu, aby uporządkować swoją kolekcję. Przy okazji zrobiłam kilka zdjęć...
Oto seria, dzięki której zetknęłam się po raz pierwszy z rudowłosą Anią Shirley i z Wyspą Księcia Edwarda. Czytając dwa pierwsze tomy tej serii zapragnęłam zobaczyć na własne oczy czerwoną ziemię na Wyspie, Zatokę Św. Wawrzyńca i Zielone Wzgórze. Ta seria będzie zawsze miała ważne miejsce w mojej kolekcji i w moim sercu.
Poza tym mam jeszcze kilka innych serii, z których część muszę uzupełnić o brakujące tytuły. Bardzo podoba mi się ta seria z lat 1956-1959 w płóciennych okładkach. Niestety nie mam do nich obwolut. Może kiedyś uda mi się je znaleźć w obwolutach.
Na szczególną uwagę zasługuje egzemplarz „Ani z Wyspy” z 1930r. Udało mi się go znaleźć na Allegro w opcji „Kup teraz”. Mam też pierwsze wydanie „Doliny Tęczy” z 1932r., które nie doszło jeszcze do mnie z Polski. Bardzo podoba mi się seria Skrzata! Byłoby wspaniale, gdyby Skrzat wydał całą serię. Pozostaje nam mieć nadzieję.
***
Do wyjazdu zostało nam jeszcze prawie 5 miesiący, ale już planujemy, co w tym roku chcemy zaliczyć. W ubiegłym tygodniu kupiliśmy bilety na musical „Ania z Zielonego Wzgórza”. Aż trudno uwierzyć, że do tej pory go nie widzieliśmy. Bardzo cieszymy się na to nowe doświadczenie i wizytę w Charlottetown. Planujemy też i inne atrakcje, o których z pewnością napiszę, jeśli się uda je zrealizować. Nadia dostała zaproszenie do swojego Wymarzonego Domku. Właścicielka domu odnalazła mnie na Facebooku po przeczytaniu artykułu w “The Guardian” i zaprosiła nas ponownie. Rośnie grono naszych znajomych na Wyspie Księcia Edwarda. Już zaczynam się martwić, że zabraknie nam czasu, aby się z wszystkimi spotkać i odwiedzić nasze ulubione miejsca.