Dziś miał być dzień przede wszystkim wakacyjny – Wyspa ma tyle pięknych miejsc, że grzechem byłoby ich nie zaliczyć. Miałam więc zaplanowane tylko 2 krótkie (5–10 minut na każdą) wizyty związane z Lucy Maud Montgomery. Po pierwsze odwiedziłam dom rodzinny Maud w Cliffton (obecnie New London), gdzie pisarka przyszła na świat 30 listopada 1874r. Jak pisałam wcześniej, czas spędzony przez Maud w tym domu nie był długi. Kiedy dziewczynka miała 21 miesięcy, zmarła bowiem jej 23-letnia mama, a Maud została oddana na wychowanie dziadkom ze strony matki. Niemniej jednak dom ten ma znaczenie dla wielbicieli autorki, gdyż to właśnie w nim rozpoczęło się jej życie i w nim maleńka Maud doświadczyła ciepła rodzinnego domu; ciepła, którego jej później często brakowało w domu surowych dziadków. Podczas dzisiejszej wizyty w domu rodzinnym Maud myślałam o tym, że właśnie w nim wypowiedziała ona pierwsze słowa, zrobiła pierwsze kroki i przeżyła ogromną stratę. Ciekawe, jak potoczyłyby się losy dziecka, gdyby nie zmarła jej mama... Czy i wówczas Maud byłaby genialną pisarką?
W domku można zobaczyć replikę ślubnej sukni Maud i organy, na których grano hymn podczas zaślubin. Poza tym można zobaczyć pokój, w którym urodziła się Maud. Żaden eksponat (poza organami) nie jest oryginalny. Wszystkie z nich zostały, podobnie jak w przypadku Zielonego Wzgórza, podarowane przez lokalne rodziny, które dysponowały sprzętem z tamtej epoki.
Kolejna
dzisiejsza wizyta była miłą niespodzianką... Nastawiałam się na Muzeum Ani z
Zielonego Wzgórza, kiedy zauważyłam, że Muzeum Dziedzictwa LM Montgomery (to, które zostało
wystawione na sprzedaż) jest dziś otwarte. Nie wiedząc, czy już za kilka
miesięcy muzeum nie zostanie przekształcone w hotel, skierowałam swe kroki do
domu Senatora Mongomery, czyli dziadka Maud. Była to trafna decyzja. W muzeum
poznałam Roberta Montgomery, prawnuka senatora, który oprowadził nas po domu, do
którego Maud często jeździła ze swoim ojcem. Dom ten również stanowił inspirację
dla Złotego Brzegu, w którym Ania zamieszkała z Gilbertem. Najważniejsze jest
jednak to, że całe wyposażenie i wszystkie eksponaty są oryginalne. Robert,
widząc moje zainteresowanie tematem, pokazał mi nawet, w jaki sposób
Maud lubiła trzymać filiżankę do światła i przyglądać się swoim palcom. :) Tego
nie wyczyta się w żadnej książce, dlatego niesamowicie jest mi smutno, że za
kilka miesięcy ktoś inny przejmie to miejsce i nie będzie już takich opowieści.
Czas zatrzymał się w domu rodziny Montgomery. Wchodząc do niego, znajdujemy
się w epoce Lucy Maud Montgomery. Jest tu wiele rzeczy, które Maud widywała
podczas swoich wizyt, niektóre z nich wykorzystała nawet w swoich książkach.
Wielbiciele Ani odnajdą je na poniższych zdjęciach, zaś mnie najbardziej
zauroczył Magog, sypialnia Maud, biblioteczka, jadalnia z serwisem w pączki róż i „biblia” rodziny
Montgomery, w której Senator Montgomery odnotowywał przepięknym charakterem
pisma narodziny wszystkich swoich dzieci. Ojciec Maud to Hugh John, który
przyszedł na świat w 1841 r., zaś dziadkiem Roberta był James, urodzony w
1850r.
Zabawiłam w muzeum prawie godzinę. Była to niezwykła godzina w moim życiu.
Robert z całą pewnością zna Józefa. Pod koniec razem szukaliśmy, czy w
biblioteczce jest wydanie Ani z 1908 roku :) Okazało się, że jest to wydanie z
1908 roku, ale 11-ty dodruk. Robert powiedział mi natomiast, że jeden egzemplarz
pierwszego wydania poszedł za 38 tys. dolarów. Ciekawe, za ile poszedłby Magog,
który trafił do rodziny Montgomery w 1775 roku?
W sklepiku zakupiłam replikę Goga i Magoga. Nie były tanie, gdyż Robert nie
chciał, aby były produkowane masowo w pewnym kraju, który znany jest z masowej
produkcji. Zaproponowano mu jakiś czas temu ich produkcję na wielką skalę,
dzięki czemu jego koszt wyniósłby niecałe 2 dolary za sztukę. Robert jednak
chciał reprodukcje wysokiej jakości tworzone na Wyspie i sam płaci 16 dolarów za
zestaw, aby móc je później sprzedawać z niewielką marżą.
Rozmawialiśmy o wielu sprawach, jak to bywa między ludźmi znającymi Józefa. Mam nadzieję, że czasem wymienimy w przyszłości e-maile. Dom będzie sprzedany przed zimą, a ja wiem już teraz, że jeśli nie trafi do kogoś, kto podejmie się kontynuacji tego pięknego dzieła zachowania miejsca ważnego dla Maud, będzie mi niesamowicie przykro. Wizyta w nim pozostanie na zawsze w mojej pamięci.
Może ktoś z Polski chciałby zainwestować w muzeum na Wyspie Księcia Edwarda?
Z serii „Dlatego właśnie kocham tę Wyspę” kilka zdjęć z dzisiaj :):)